Szymek czarodziej – recenzja

Simon the Sorcerer to seria humorystycznych gier przygodowych, zapoczątkowana w 1993 roku przez brytyjskie studio Adventure Soft. Głównym bohaterem jest nastolatek Szymek (Simon), który przypadkowo trafia do świata fantasy pełnego magii, potworów i absurdalnych postaci. Gry z tej serii często określa się mianem połączenia Monkey Island ze „Światem Dysku” Terry’ego Pratchetta. Szymka wyróżnia sarkastyczne poczucie humoru, bezczelność, złośliwość oraz wyjątkowy talent do pakowania się w kłopoty. Seria zasłynęła z licznych nawiązań do popkultury, parodii klasycznych motywów fantasy oraz zabawnego, choć momentami absurdalnego humoru. Dwie pierwsze części odniosły duży sukces i ugruntowały pozycję Adventure Soft jako jednego z czołowych brytyjskich deweloperów lat 90. Decyzja o stworzeniu trzeciej odsłony zapadła tuż po premierze dwójki. Niestety, w dobie gwałtownego wzrostu popularności gier 3D nikt nie chciał sfinansować klasycznej przygodówki. Twórcy, zamiast walczyć z trendem, postanowili przenieść serię w trzeci wymiar. Niestety okazało się to ogromnym błędem.

Fabuła Szymka Czarodzieja

W pierwszej części Simon pokonał złego czarnoksiężnika Sordida, jednak w kontynuacji złoczyńca zdołał się zemścić, przejmując ciało Szymka. Gra kończyła się dramatycznym cliffhangerem. W trzeciej odsłonie Sordid za namową swojego pomagiera Runta porzuca ciało chłopaka, które zostaje później ożywione przez czarownika Kalipso. Nie jest to jednak bezinteresowna przysługa – Szymek musi odnaleźć dawnego przyjaciela, Bagiennego, który może okazać się kluczem do pokrzyżowania planów Sordida.

Katastrofa w trzech wymiarach

Od samego początku Szymek Czarodziej (Simon the Sorcerer 3D) był projektem pechowym. Po nieudanych próbach znalezienia wydawcy twórcy zdecydowali się na przejście do pełnego 3D, co wydłużyło produkcję o prawie dwa lata. Dodatkowo konflikt z wydawcą spowodował kolejne opóźnienia. Gra ukazała się dopiero w kwietniu 2002 roku, w czasie, gdy klasyczne przygodówki przeżywały już swój zmierzch, ustępując miejsca dynamicznym grom akcji. Próbując nadążyć za zmieniającymi się trendami, twórcy gier przygodowych z różnym powodzeniem usiłowali przenosić swoje marki w trzeci wymiar. W trzeci wymiar przeniesiono tytuły takie jak: Monkey Island 4, Broken Sword 3, czy Gabriel knight 3. Niestety z wszystkich przygodówek, które nagle postanowiły przenieść się w 3D, trzecia odsłona Szymka jest prawdopodobnie najgorszą tego typu próbą.

Grafika i sterowanie

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to brzydka i przestarzała grafika. Choć gra ukazała się w 2002 roku, wygląda jakby pochodziła z 1996. Tekstury są rozmazane, animacje sztywne, a mimika praktycznie nie istnieje. Dla porównania – w tym samym roku ukazały się tytuły takie jak: Mafia, GTA: Vice City, The Elder Scrolls III: Morrowind czy Resident Evil Zero. Na ich tle przygody Szymka wyglądały jak kiepski żart.

recenzja szymek czarodziej

Drugim dużym problemem jest sterowanie. Choć gra działa w pełnym 3D, poruszamy się w modelu „czołgowym”, znanym z wczesnych odsłon Resident Evil. Na otwartych przestrzeniach nie przeszkadza to aż tak bardzo, ale przy próbach użycia przedmiotów czy otwierania drzwi już tak, gdyż gra wymaga piekielnej precyzji. Wiele interaktywnych obiektów można w ten sposób ominąć, bo gra nie pokaże, że stoimy na wprost użytecznego przedmiotu, jeśli nie przesuniemy się o milimetr w prawo. Kolejną wadą są ogromne odległości między lokacjami. Twórcy próbowali to naprawić, dodając możliwość szybkiego transportu – sieć budek-teleportów i później ptaka-taksówkę. Niestety, obie metody cierpią na ten sam problem – trzeba oglądać długie, niedające się przewinąć animacje.

Interfejs jest toporny i uciążliwy. Całą grę kontrolujemy przy pomocy klawiatury – z wyjątkiem poruszania się w menu. Trzeba więc nie tylko spamiętać, do czego służą poszczególne klawisze, ale i nauczyć się ich błyskawicznego obsługiwania, gdyż wiele akcji w grze trzeba wykonać w określonym okienku czasowym lub w postaci trudnych, lub nużących minigierek. Trudnych, gdyż gry polegające na zręczności przy tak topornym interfejsie zwyczajnie się nie sprawdzają. Nużących, gdyż niektóre trzeba powtarzać do znudzenia — jak na przykład łapanie motyli. Biegamy po wielkim polu, do czasu aż zobaczymy fruwającego motyla. Trzeba na nim użyć siatki, jednak konieczne jest ustawienie się w idealnym punkcie, gdyż inaczej siatka trafi w próżnię. Gdy już schwytamy motyla, musimy z nim pobiec do handlarza, który da nam za niego pieniądze. Czynność trzeba powtarzać wielokrotnie, gdyż fundusze są konieczne do rozwiązania niektórych zagadek, a poza tym musimy złapać specjalnego, bardzo rzadkiego motyla, bez którego fabuła nie ruszy naprzód. Bieganie przez godzinę w tę i z powrotem nie należy do przyjemności.

Gra jest koszmarnie niedopracowana. Potrafi się zawiesić bez powodu, a niektóre zagadki mogą się „zgliczować” i wymagają wczytania wcześniejszego stanu (nie ma opcji autozapisu). Przyczepić się także trzeba do pracy kamery. W otwartym środowisku działa bez zarzutu, jednak w ciasnych przestrzeniach, jej zachowanie staje się problematyczne. Podczas poruszania się w wąskich korytarzach, kamera często robi dziwne piruety, całkowicie nas dezorientując.

szymek czarodziej 3d recenzja

Jeśli jest jeden element, który naprawdę się udał, jest nim humorystyczna fabuła. Choć scenariusz jest prosty i często sprowadza się do wysyłania Szymka na kolejne misje, to zabawne dialogi, zakręcone postacie i absurdalne sytuacje potrafią rozbawić. Trafiamy na przykład do klubu graczy D&D, którzy grają w klasyczną grę RPG, wcielając się w „fantastyczne” istoty takie jak: księgowi, politycy i monterzy kablówki. Na plus zaliczają się także zagadki, które co prawda wymagają nieszablonowego myślenia, ale są w jakiś sposób umotywowane i zasugerowane.

Gra otrzymała pełny polski dubbing. W rolę Szymka wcielił się Maciej Stuhr. Jego występ jest naprawdę udany – Stuhr świetnie oddaje sarkazm, uszczypliwość i grubiaństwo głównego bohatera. Na drugim planie pojawia się Henryk Gołębiewski jako Bagienny. Pan Gołębiewski jest bez wątpienia utalentowanym aktorem charakterystycznym, jednak w dubbingu nie sprawdza się najlepiej, a jego chropowaty głos nie pasuje do odgrywanej postaci.

Szymek Czarodziej to smutny przykład tego, jak próba nadążenia za zmieniającymi się trendami potrafi popsuć dobrze zapowiadającą się grę. Przejście z 2D do 3D okazało się katastrofalne – zniszczyło jej urok, prostotę i grywalność. Choć w grze wciąż pobrzmiewa duch oryginału i charakterystyczne poczucie humoru, całość tonie w morzu błędów technicznych, nieintuicyjnego sterowania i przestarzałej grafiki. Choć gra ma swoje momenty i potrafi rozbawić, jej archaiczna oprawa, fatalne sterowanie i niezliczone błędy czynią z niej jedną z najbardziej rozczarowujących kontynuacji w historii przygodówek.

Wszystkie gry ze Spidermanem – lata 1982-1992

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *