Artykuł jest częścią serii opowiadającej o najbardziej kontrowersyjnych grach w historii. Pierwszą część znajdziecie pod tym linkiem, a drugą tutaj.
Kaboom: The Suicide Bombing Game
Prościutka gra flashowa, w której gracz wciela się w islamskiego terrorystę-samobójcę. Postać mknie po ulicach, a zadaniem gracza jest zdetonowanie bomby w jak największym tłumie.
O amatorskiej produkcji rozpisywały się media na całym świecie. Gra była co prawda darmowa, jednak pojawiły się naciski na dostawcę hostingu, aby usunął ją ze swoich zasobów. W końcu sam twórca ugiął się pod presją i aby załagodzić gniew tłumu, podmienił postać arabskiego terrorysty na białego mężczyznę.
The Punisher
Strzelanka TPP luźno powiązana z filmem z 2004 roku. Gra nie odbiega od innych produkcji tego typu. Bohater biega po ulicach i strzela do przeciwników, szuka osłony za obiektami i walczy z bossami.
Gra narobiła wokół siebie szumu możliwością torturowania przeciwników. Gdy Pogromca schwyta bandytę, uruchamia się mini gierka, w trakcie której gracz musi zmusić go do zeznań. Bierzemy w ręce wiertarkę i przysuwamy ją nieszczęśnikowi do twarzy. Jeśli zrobimy to ostrożnie, spocony ze strachu przestępca przyzna się do wszystkiego włącznie z zamachem na Kennedy’ego. Nieostrożny ruch natomiast skończy się niezwykle urokliwą animacją. Do tortur można wykorzystać niemal wszystko – od nagrzanej frytkownicy, poprzez rozdrabniarkę do drewna aż po wyrwane ze ściany przewody wysokiego napięcia. Wyobraźnia autorów jest naprawdę duża.
Możliwość sadystycznej zabawy spowodowała, że w przynajmniej dwóch krajach gra uzyskała najwyższe możliwe kategorie wiekowe.
Bully
Gra od twórców GTA z fabułą osadzoną w szkole. Główny bohater trafia do elitarnej uczelni, którą rządzą różnego rodzaju kliki studenckie. Przy pomocy pięści i sprytu bohater postanawia zaprowadzić porządek.
Twórców gry oskarżono o propagowanie i normalizowanie zachowań chuligańskich. Oskarżycielom nie przeszkadzało, że nie wiedzieli gry na oczy, a celem głównego bohatera jest coś zupełnie przeciwnego. Gra została zbanowana w Brazylii na 8 lat, a w Wielkiej Brytanii niektóre sklepy odmówiły dystrybucji.
Rule of Rose
Fabuła Rule of Rose opowiada o młodej dziewczynie imieniem Jennifer, która zostaje uwięziona w sierocińcu prowadzonym przez grupę dzieci nazywających się „Arystokracją Czerwonej Kredki”.
Kontrowersje wokół gry rozpoczęły się jeszcze przed jej wydaniem. Włoski magazyn Panorama opublikował artykuł krytykujący grę za przemoc wobec dzieci. Temat podchwyciły brytyjskie media, które niczym podczas zabawy w „głuchy telefon” ubogaciły historię o erotykę, sadomasochizm i zakopywanie dzieci żywcem. Dziennikarzom nie przeszkadzało nawet to, że organizacje nadające kategorie wiekowe nadały grze 15-16 lat, a wszystkie wymienione przez nich elementy gry okazały się wyssanymi z palca fake newsami.
Temat nabrał wiatru w żagle, gdy grą zajęła się Komisja Europejska, która oskarżyła grę o pokazywanie „okrucieństwa i bestialstwa”. Polityków nie zniechęcił nawet list od komisarza ds. Społeczeństwa informacyjnego i mediów, jasno stwierdzający, że gra jest pozbawiona tych elementów, a ich zachowanie (polityków) jest szkodliwe. Ciężko powiedzieć czy było to zaślepienie, niechęć do wycofania się z własnych słów, czy po prostu próba ugrania czegoś u wyborców, ale grupa parlamentarzystów europejskich usiłowała przegłosować rezolucję zakazującą sprzedaży gry w Europie.
Doszło więc do sytuacji, w które grupa polityków na podstawie plotek usiłowała zabronić sprzedaży produktu. Wszystkie dowody i opinie ekspertów świadczyły przeciw ich twierdzeniom, a sami zainteresowani nawet nie widzieli gry na oczy. Rozsądek i prawda powinny zwyciężyć, prawda? Błąd. Pod wpływem fake newsów i krzyków parlamentarzystów europejskich grę wycofano z Australii, Nowej Zelandii i Wielkiej Brytanii. Nie pomogła nawet opinia nadającej kategorię wiekową organizacji PEGI, która nazwała twierdzenia posłów europejskich „nonsensem”
Kontrowersje wokół „Rule of Rose” doprowadziły do jej ograniczonej dystrybucji i niskiej sprzedaży. W wyniku afery studio produkujące grę zbankrutowało. Rule of Rose było ich drugą i ostatnią grą. O ironio obecnie gra jest jedną z najdroższych gier kolekcjonerskich na PlayStation 2. Najtańszy egzemplarz, jaki udało nam się znaleźć na platformie eBay, kosztował niewiele ponad 1000 PLN, a najdroższy (w oryginalnym opakowaniu) 86 tys. złotych(!).
Spore
Chyba jedyna gra na tej liście, która narobiła wokół siebie kontrowersji nie przemocą, czy seksem. Drakońskie antypirackie zabezpieczenie niemal uniemożliwiało grę. Spore można było zainstalować jedynie na trzech komputerach, a do aktywacji potrzebne było połączenie z internetem (w czasach gry dla wielu osób był to wciąż luksus). Możliwość zainstalowania gry na trzech komputerach brzmi uczciwie, jednak w praktyce najmniejsza zmiana konfiguracji komputera (nowa karta grafiki, odłączenie dysku, dodanie pamięci ram) oznaczała utratę jednej aktywacji. Po ich wyczerpaniu pozostawał jedynie kontakt z obsługą klienta. Jakby tego było mało, aktywacje trzeba było odnawiać co 10 dni!
Zabezpieczenie Securom ingerowało także w system i nie można go było skutecznie odinstalować. EA zapomniało umieścić informacji o zabezpieczeniu na opakowaniu z grą, co doprowadziło do zbiorowego pozwu przeciw firmie.
Przez postępowanie wydawcy Spore stało się jedną z najbardziej piraconych gier w historii. O ironio w dzisiejszych czasach nie da się zainstalować legalnie kupionej gry (w wersji na cd), bez pomocy pirackich łatek.
Muslim massacre
Muslim Massacre (pełna nazwa to Muslim Massacre: The Game of Modern Religious Genocide) to amatorska produkcja z 2008 roku wykonana przez niejakiego Erica Vaughna. Jest to top-down shooter przypominający gry takie jak Commando i Ikari Warriors. Gracz wciela się w postać amerykańskiego żołnierza, który trafia na bliski wschód i rozpoczyna walkę z napierającymi z każdej strony muzułmanami.
Ze względu na tematykę gra stała się celem ataków różnych organizacji muzułmańskich, które domagały się zbanowania gry i wykasowania jej z Internetu. Gra została określona jako rasistowska propaganda, a jej twórca oskarżony o promowanie przemocy i nienawiści wobec muzułmanów. Pod wpływem skarg sprawą zajęła się australijska policja, jednak nie udało jej się stwierdzić popełnienia przestępstwa.
Twórca gry w odpowiedzi na wywołane kontrowersje stwierdził, że muzułmanie muszą nauczyć się przestać obrażać na wszystko dookoła. Na zarzut, że gra może spowodować realną przemoc, odpowiedział: jeśli dziecko spędzi przy brutalnej grze sześć godzin, nie będzie miało czasu wyjść, by popełniać przestępstwa.
Resident Evil 5
Piąta odsłona popularnego cyklu survival horrorów o apokalipsie zombie podpadła niektórym mediom, za to, że większość przeciwników to osoby czarnoskóre. Zarzut był zwyczajnie idiotyczny, biorąc pod uwagę, że akcja gry dzieje się w Afryce. Nawet brytyjscy cenzorzy, do których wpłynęła skarga, odrzucili ją. Mimo wszystko w kręgach akademickich gra wciąż była omawiana jako przykład rasizmu i „kolonializmu” w grach.
Aby choć trochę udobruchać oburzonych, Capcom wprowadziło trochę większą różnorodność przeciwników.
W marcu 2024 roku serwis gamingowy IGN rozgrzebał kontrowersję na nowo publikując artykuł, którego autor argumentuje, że gra nie powinna zostać zremakowana, ze względu na „rasizm”, chyba, że zostanie napisana na nowo.
Call of Duty: Modern Warfare 2
Szósta odsłona popularnych strzelanek FPS narobiła wokół siebie szumu misją zatytułowaną „No Russian”. Gracz wciela się w niej w agenta pod przykrywką, który współpracując z rosyjskimi nacjonalistami, musi dokonać masakry na lotnisku. Screenshot z początku misji stał się popularnym memem.
Innym kontrowersyjnym aspektem była jedna z map multiplayer. Używając lunety z powiększeniem, jeden z użytkowników dopatrzył się na ścianie wnętrza domu wersetu z Koranu. Jest to piękna metafora całego przemysłu cenzorskiego – doszukiwanie się najmniejszych kontrowersji niemal pod mikroskopem i nagłaśnianie wyssanych z palca afer, o których nikt by zapewne nie usłyszał.
Medal of Honor 2010
Trzynasta odsłona kultowej serii strzelanek była zarazem rebootem serii. Gra pozwalała wcielić się w Taliba, zabijającego amerykańskich żołnierzy. Po nagłośnieniu sprawy Electronic Arts zostawiło kontrowersyjną frakcję w grze, jednak zmieniło jej nazwę na „siły przeciwne”
Counter-Strike: Global Offensive (CS:GO)
Czwarta odsłona serii onlineowych strzelanek wprowadziła możliwość sprzedaży i wymiany zdobytych skórek (tekstur). Można było je wygrać z tzw. lootboxów. Ze względu na popularność procederu i spore pieniądze, które graczy byli gotowi zapłacić, powstały liczne strony oferujące możliwość zdobycia skórek na wirtualnych hazardowych maszynach. W późniejszych latach okazało się, że lwia część obrotu skórami była wykorzystywana przez organizacje przestępcze do prania brudnych pieniędzy.
Pomysł ze skórkami zaczęli papugować twórcy innych gier (np. Fifa), co w rezultacie doprowadziło do wprowadzenia w niektórych krajach ustaw zabraniających aktywności hazardowych w grach przeznaczonych dla niepełnoletnich.
Depression Quest
Depression Quest to tekstowa gra przygodowa, w której gracz wciela się przechodzącego depresję bohatera. Fabuła skupia się na trudach codziennej egzystencji w obliczu problemów ze zdrowiem psychicznym. Większość akcji ogranicza się do czytania pojawiającego się na ekranie tekstu i okazjonalnego dokonywania wyboru, który może zmienić przebieg fabuły.
Początkowo gra była dostępna na stronie internetowej, jednak po jakimś czasie twórcy postanowili umieścić ją na Steamie. Malutką grę indie zrecenzowała zaledwie garstka magazynów. O ile większość krytyków produkcję oceniła bardzo dobrze, gracze nie byli tacy przychylni. Główne zarzuty to nuda i brak interakcji. Niektórzy uznali też, że gra promuje negatywny przekaz – mam depresję, więc jest to usprawiedliwienie mojej nieporadności. Autorka Zoe Quinn stwierdziła, że stała się obiektem kampanii nienawiści, doxowania, otrzymywała telefony z groźbami i wulgarne maile.
Jakby kontrowersji wokół gry było mało, oliwy do ognia dodały oskarżenia byłego partnera Quinn (poparte dowodami w postaci zrzutów ekranu z chatów). Autorka gry zdradzała go z pięcioma różnymi mężczyznami, w tym z dziennikarzem jednego z największych magazynów gier — Kotaku. Coś, co normalnie kwalifikowało się co najwyżej do sekcji plotkarskiej jakiegoś magazynu, szybko urosło do afery na temat transparentności dziennikarzy oceniających gry. Niektórzy gracze uznali, że wysoka ocena gry jest skutkiem romantycznej zażyłości dziennikarza z twórczynią gry. W obronie Quinn stanęli (o ironio) dziennikarze, którzy stwierdzili, że romans nie mógł mieć wpływu na ocenę gry, gdyż tę wystawiał inny dziennikarz, a cała sytuacja jest wynikiem seksizmu. Kontrowersja spowodowała nową falę ataków na Zoe. Zarzucano jej hipokryzję — zagorzała feministka, sypia z żonatymi mężczyznami, rozbijając ich związki. Afera została ochrzczona Gamergate.
Oliwy do ognia dolewała także sama twórczyni. Quinn zrobiła kickstarterową zrzutkę na kolejną grę. Miała to być gra FMV dotycząca związków i randkowania. Pokaźna suma została zebrana szybko. Niestety mimo upływu 7 lat gra nie ujrzała światła dziennego. Gracze i ludzie zrzucający się na grę oskarżyli Quinn o zwykłe oszustwo. W odpowiedzi autorka stwierdziła, że zebrana suma nie starczy, a ona sama jest zajęta promowaniem książki. Dodała także, że oskarżenia o przekręt biorą się z seksizmu i mizoginii.
Zoe przypominała o sobie także, gdy oskarżyła swojego byłego chłopaka, Aleca Holowkę, twórcę gry Night in the Woods o znęcania się psychiczne i emocjonalne. Firma niemal natychmiast go zwolniła, a cztery dni po oskarżeniu Holowka popełnił samobójstwo. Uważni internauci szybko jednak wypatrzyli dziury w jej historii – przykładowo Quinn twierdziła, że partner więził ją i izolował od otoczenia, podczas gdy jej tweety z tego okresu dokumentują zwiedzanie miasta i spotkania z różnymi ludźmi. Podobnie jak w poprzednim przypadku, dziennikarze uznali, że doszukiwanie się nieścisłości w jej historii to objaw seksizmu. Gracze natomiast uznali, że to kolejny dowód na to, że Quinn jest „zawodową ofiarą” i oszustem zdolnym zniszczyć komuś karierę, a nawet życie w celu osiągnięcia korzyści.
W następnej części omawiamy polskie gry od Techlandu, Tetrisa z niewolnikami i bijatykę z Jezusem Chrystusem.