Najbardziej zgliczowane gry w historii

Cyberpunk 2077 – gra od twórców Wiedźmina i Keanu Reeves jako gwiazdor widowiska – co mogło pójść nie tak? No cóż, wystarczyło przedwczesne wydanie mocno niedopracowanej gry, aby rozwścieczyć graczy na całym świecie. Teraz włodarze CD Project będą musieli się solidnie napocić, aby odzyskać ich zaufanie. Czy im się to uda? Pożyjemy, zobaczymy, jednak trzeba pamiętać, że „czerwoni” nie są pierwszą firmą, która wydała niedopracowanego bubla. Oto lista gier, które po premierze były popsute i niegrywalne.

Superman 64

Superman 64 to produkcja uważana za najgorszy tytuł na konsolę Nintendo 64 i jedną z najgorszych gier wszechczasów. Każdy jej aspekt sprawia wrażenie niedopracowanego. Od problemów graficznych, poprzez popsutą detekcję kolizji, niską liczbę klatek na sekundę, aż po niekompletne animacje. Jednak co najgorsze, grę cechuje całkowity brak grywalności. Większość misji to wyścig, w którym musimy przelatywać przez kolejne pierścienie, zmagając się z okropnie nieintuicyjnym sterowaniem. Twórcy Supermana 64, zamiast kodować, musieli się użerać z licencjodawcą, który chciał spowolnić lub nawet zablokować produkcję gry. Gdy termin utraty licencji był już bardzo blisko, twórcy posunęli się do oszustwa – brzydką grafikę ukryli wszechobecną mgłą. W ten sposób do sklepów trafiła nieukończona gra, a ofiarami korporacyjnych przepychanek zostali gracze, którzy skuszeni postacią Supermana kupili ponad pół miliona egzemplarzy.

Historia powstania Superman 64 – jednej z najgorszych gier w historii

Fallout 76

Próba stworzenia gry online osadzonej w uniwersum Fallouta była dla Bethesdy bolesną lekcją. Znikające tekstury, artefakty graficzne, brakujące animacje, problemy z oświetleniem i brak detekcji kolizji to tylko wierzchołek góry lodowej. Oprócz problemów kosmetycznych gra szwankowała także na poziomie grywalności. Od niewygodnego interface, poprzez problemy z nawigacją, aż po popsute questy – granie w Fallout 76 po premierze nie było przyjemnością a mordęgą.

Miłośnicy serii okazaliby być może więcej wyrozumiałości, gdyby nie podejście firmy. Zamiast skupić się na naprawianiu gry, Bethesda postanowiła wycisnąć więcej pieniędzy z graczy, wprowadzając płatne przedmioty i usługi. O ironio, te usługi także szwankowały. A cena była niebagatelna – roczna subskrypcja na 'prywatne serwery’ to 100 dolarów.

To jednak nie koniec dramatów. Bethesda uznała, że kontrowersji jest za mało i zaczęła banować graczy używających modów. A tych było sporo, gdyż społeczność moderska na własną rękę wydawała różnego rodzaju poprawki. Później doszły problemy z edycją kolekcjonerską, zawierającą dodatkowe gadżety. Jednym z nich była oficjalna torba Fallout 76. Niestety obiecywana solidna wojskowa płócienna torba okazała się tanią bazarówką, lub jak niektórzy ją nazwali „drogim workiem na śmieci”. Bethesda w odpowiedzi napisała, że na rynku „skończył się materiał”. Wyszukana PR-owa odpowiedź o dziwo nie usatysfakcjonowała graczy, którzy nie słyszeli o żadnym kryzysie w branży tekstylnej. Na dodatek okazało się, że ten kryzys ominął influencerów, którzy dostali obiecane torby dobrej jakości. Firma, czując się przyparta do muru, w ramach dodatkowych przeprosin zaoferowała graczom 5 dolarów…w postaci mikrotransakcji.

SimCity 2013

Najmniej zgliczowana gra na tej liście. Oprócz kilku pomniejszych błędów, które szybko zostały załatane, gra chodziła niemal bezbłędnie i była bardzo grywalna. Dlaczego więc o niej piszemy? Otóż geniusze z EA wymyślili, że Sim City będzie musiało przez cały czas utrzymywać połączenie z internetem – nawet podczas grania w pojedynkę. Była to część zabezpieczenia gry. W praktyce oznaczało to, że jeśli pojawiły się problemy z połączeniem lub serwerami nie można było pograć, a stan gry ulegał bezpowrotnej utracie. Serwery Sim City niestety były popsute lub źle skonfigurowane i niemal cały czas odrzucały graczy. Granie po premierze graniczyło z cudem. Dopiero po roku od premiery, pod naporem krytyki, EA wprowadziło 'rewolucyjną’ zmianę, która powodowała, że w Sim City można było pograć samemu bez łączenia się z internetem.

Simcity 2013 problemy z serwerami

Final Fantasy 14

Seria Final Fantasy ma swoje wzloty i upadki. Niektóre części to niemal arcydzieła, a na inne…spuśćmy zasłonę milczenia. Jednak nawet w przypadku tych gorzej ocenianych odsłon, SquareEnix nigdy nie czuło potrzeby przepraszania graczy. Tak było aż do premiery FF XIV.

Pierwsze sygnały alarmowe pojawiły się już w trakcie testowania wersji beta. Gracze zgłaszali niestabilność, trudny w obsłudze interface, brak płynności i z lag ze strony serwerów. Skargi te zostały w większości zignorowane. „Będziesz pan zadowolony” zdawała się mówić ekipa tworząca grę. Gdy po premierze okazało się, że poprawek nie wprowadzono, graczy ogarnęła wściekłość. Na dodatek pośpiesznie wydawane patche nie rozwiązywały problemów. Krytyka była tak duża, że firma wycofała produkcję i w ciągu roku nastąpiło jej całkowite przemodelowanie. Zmianie uległo niemal wszystko: silnik gry, historia, gameplay i interface. Nowa wersja, zatytułowana Final Fantasy XIV: A Realm Reborn została przyjęta bardzo ciepło i do dziś cieszy się powodzeniem wśród graczy.

Assassin’s Creed: Unity

2014 był bardzo pechowym rokiem dla Ubisoft (jeśli można tu mówić o pechu, a nie efekcie własnych działań). W maju ukazała się gra Watch Dogs, która co prawda nie była specjalnie popsuta, jednak sprawiła, że gracze poczuli się oszukani. Na prezentacjach i trailerach gra wyglądała rewelacyjnie, jednak po premierze okazało się, że prezentacje były mocno naciągane, a tytuł to kolejna niewyróżniająca się gra w otwartym świecie. Jednak prawdziwe kłopoty przyszły dopiero pod koniec roku wraz z premierą ósmej odsłony serii o bezszelestnych zabójcach. Gra była mocno niedopracowana. Najbardziej rzucały się oczy popsute modele postaci – podczas cutscenek twarze potrafiły zniknąć odsłaniając upiorne wnętrze czaszki, albo rozciągnąć się w przedziwny sposób tworząc jakąś ekranową aberrację. Na dodatek występowały także glicze natury technicznej. Bohater mógł utknąć na niewidzialnej ścianie, przelecieć przez powierzchnię ziemi, czy utknąć w wozie z sianem. Dopełnieniem wszystkiego były problemy z optymalizacją gry i łącznością z serwerami. Ubisoft wtedy jeszcze zależało na reputacji, gdyż firma wystosowała przeprosiny a w ramach zadośćuczynienia zaoferowała darmowe DLC dla graczy. Natomiast ci, którzy kupili wersję zawierającą DLC mogli wybrać za darmo jedną z gier z katalogu Ubisoft.

Assassin’s Creed: Unity – recenzja

Arkham knight

Czwarta odsłona przygód człowieka nietoperza od Rocksteady Studios zaliczyła bardzo nieudany start. Gra dostawała czkawki nawet na najpotężniejszych maszynach, a opcje graficzne pozwalające dostosować ustawienia do możliwości systemu zostały ograniczone do minimum. Gra była też mocno zgliczowana i zwieszała się nawet co kilkanaście minut. Winę za zły stan gry ponosi podwykonawca, który w nieudolny sposób dokonał portu wersji konsolowej na PC. Zaledwie 48 godzin po premierze Warner Bros wycofało grę ze sprzedaży i zaoferowało zwrot pieniędzy. W przypadku tej gry historia skończyła się dobrze, gdyż już po kilku miesiącach do sklepów trafiła poprawiona i bardzo grywalna wersja przygód Batmana.

WWE 2K20

Powiedzieć, że WWE 2K20 spotkała się ze złym przyjęciem, to ogromne niedomówienie. Odsłona ta została uznana za najgorszą grę 2019 roku i jedną z najgorszych gier wrestlingowych wszechczasów. Lista zarzutów skierowanych do twórców jest wyjątkowo długa. Użycie przestarzałego silnika gry, przenikanie postaci przez obiekty, znikające twarze, komiczne deformacje ciał zawodników, niedziałająca fizyka oraz brzydkie i nierealistyczne modele. Glicze były zwielokrotnione w trybie online, co praktycznie uniemożliwiało rozgrywkę wieloosobową. Najbardziej kuriozalny jest fakt, że w przeciwieństwie do wielu produkcji na tej liście, WWE jest grą osadzoną na niewielkich arenach, więc testowanie jej nie powinno przysparzać dużych problemów. Szczególnie że użyty został sprawdzony silnik, z którym twórcy byli już bardzo obeznani. Gracze dostali możliwość zwrotu pieniędzy, a twórcy zapowiedzieli, że pominą przyszłoroczną edycję, aby skupić się na dopracowaniu gry i dostarczeniu solidnego produktu.

  Tomb Raider: Kolebka Życia - Recenzja | Adaptacje gier wideo

https://www.youtube.com/watch?v=hLf7eDsQMjw

Tomb Raider: Angel of Darkness

Jak poznać jeszcze przed premierą, że z grą jest coś nie tak? W przypadku tej produkcji dzwonkiem alarmowym mógł być fakt, że jeden z włodarzy Core Design, na zamkniętej prezentacji zaczął przeklinać, gdy przez glicze nie mógł ukończyć nawet pierwszego etapu.

Angel of Darkness miało być produkcją wnoszącą powiew świeżości do skostniałej formuły przygód seksownej pani archeolog. W grze pojawić miała się rozbudowana z mechanika skradania, częściowo otwarty świat, poboczne questy, dialogi wpływające na przebieg fabuły, rozbudowane zagadki i mroczny ton gry. Niestety ambicja przerosła twórców. Zbliżała się premiera nowej odsłony filmu Tomb Raider z Angeliną Jolie a gra była częścią akcji promocyjnej filmu. Gdy okazało się, że twórcom nie starczy czasu, podjęto drastyczną decyzję o wycięciu całych partii gry. Panowie operujący nożyczkami rozszaleli się do tego stopnia, że z rozpędu wycięli animacje, dialogi i efekty dźwiękowe oraz niektóre elementy gameplayu. O skali dokonanych zniszczeń niech świadczy fakt, że Core Design musiało aż osiem razy poprawiać grę, aby Sony udzieliło licencji na wersję na PlayStation 2.

Tomb Raider: Kolebka Życia – Recenzja | Adaptacje gier wideo

W ręce graczy trafiła gra zabugowana, z niewygodnym sterowaniem, problemami z płynnością, kamerą i fizyką gry. Postacie pływają w powietrzu, Lara przenika przez obiekty a questy się gliczują. Efekty były drastyczne: fala zwolnień i odejść, utrata kontraktów a w konsekwencji upadek firmy. Tomb Raider wykończył firmę i niemal wykończył Larę Croft. Gracze odzyskali wiarę w seksowną panią archeolog dopiero 10 lat później, gdy pojawił się reboot serii.

Action 52

Biznesmen Vincent Perri na pomysł stworzenia Action 52 wpadł, gdy zobaczył swojego syna grającego na pirackiej składance gier na konsolę NES. Aby stworzyć podobną, tyle że legalną składankę potrzeba mu było kilkadziesiąt oryginalnych gier. Produkcja jednej gry na NESa w kilkuosobowym zespole trwała średnio pół roku, więc przy zatrudnieniu odpowiedniej ludzi, dokonanie tego było możliwe. Perri jednak nie miał pojęcia o rynku gier i uznał, że cztery niedoświadczone osoby wystarczą. Efekty jego działań są opłakane. Gry są bardzo brzydkie i niedopracowane. Większości z nich nie da się w ukończyć, gdyż są zgliczowane. Niektóre nawet się nie uruchamiają. Aby zaoszczędzić sobie pracy, programiści używali tych samych modeli postaci i obiektów w różnych grach. Stworzyło to estetyczny koszmar. Wisienką na torcie miała być gra Cheetahmen, z której Perri chciał stworzyć konkurencję dla Wojowniczych żółwi ninja. Tak się oczywiście nie stało. Cheetahmen okazało się najbardziej zabugowaną grą na całym kartridżu a dzieciaki z jakiegoś powodu nie oszalały na punkcie zmutowanych gepardów.

Aby zwiększyć sprzedaż, ogłoszono konkurs dla najlepszych graczy. Za ukończenie gry Ooze obiecywano sto tysięcy dolarów nagrody. Był jednak mały haczyk – gra zwieszała się na drugim poziomie, więc jej ukończenie było niemożliwe.

Big Rigs: Over the Road Racing

Wyścigi ciężarówek produkcji Stellar Stone to najbardziej popsuta gra na tej liście. W zasadzie należy się zastanowić, czy słowo ‘gra’ tutaj w ogóle pasuje. Gry w końcu muszą zawierać element rywalizacji lub stanowić wyzwanie dla gracza. Tymczasem Big Rigs to wyścigi, w których nie ma oponentów a my naszą ciężarówką, możemy przenikać przez każdy obiekt. Ilość rzeczy, które twórcy zapomnieli zaprogramować, jest porażająca. Detekcja kolizji nie istnieje. Nie ma też żadnych ograniczeń plansz, więc jadąc w dowolnym kierunku, w końcu opuścimy grywalny obszar i znajdziemy się w limbo. Bieg wsteczny nie ma limitu prędkości, więc możemy przyśpieszać w nieskończoność. Nasz oponent  nawet nie wystartuje i po prostu będzie sobie stał grzecznie na linii startowej. Grafika jest szkaradna. Obrazu zniszczenia dopełnia łamany angielski z kultowym ‘you’re winner’ na czele.

Ultima VIII: Pagan

Ósma część kultowego cyklu gier RPG byłą jedną z najbardziej oczekiwanych produkcji 1994 roku. Niestety twórca serii, sprzedał swoją firmę Electronic Arts i rozpoczęły się problemy typowe dla gier wydawanych pod tym logiem. Gra powstała w rekordowe trzy miesiące, co jak można się domyślić, doprowadziło do wielu problemów.  Niekompletne mapy, przenikanie przez podłogę, niedokończone questy i dialogi nawiązujące do wydarzeń, które nie miały miejsca. Bossów można zwyczajnie ominąć bez walki a statystyki naszej postaci wymaksować w kilkanaście minut rzucając zaklęcia w powietrze lub bijąc nieśmiertelnych NPC-ów, którzy nie oddają ciosów. Jednak to nie koniec problemów. Z niewiadomego powodu twórcy dodali elementy platformowe. Niestety zostały one źle zaprogramowane i nawet prawidłowo oddany skok może uśmiercić bohatera. Oznaczało to wielokrotne powtarzanie danej sekcji, albo zapisywanie gry po oddaniu każdego skoku.

W odpowiedzi na skargi firma wydała patcha, jednak w roku 1995 dostęp do internetu był bardzo ograniczony, więc zdobycie go graniczyło z cudem.

A Wy, jakie gry umieścilibyście na tej liście?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *