„Superman: The New Superman Adventures” znana bardziej pod nieoficjalnym tytułem „Superman 64” to wydana w 1999 roku gra na konsolę Nintendo 64. Tytuł jest uznawany za jedną z najgorszych gier w historii i najgorszą produkcję z Supermanem. Od nużącego gameplayu, poprzez bezsensowną fabułę, aż po koszmarnie brzydką grafikę – wszystko sprawia wrażenie tworzonej na kolanie fuszerki. Dlaczego jest to aż tak zła gra? Pierwsza nasuwająca się intuicyjnie odpowiedź to niekompetencja dewelopera. Jeśli jednak przyjrzymy się twórcom, do czasu wydania Supermana mieli dobrą reputację i nigdy wcześniej nie wydali aż takiego bubla. To może twórcy dostali nieprawdopodobnie krótki deadline i nie byli w stanie dopracować ani przetestować swojego dzieła? Też nie – gra tworzona była przez ponad dwa lata. Więc jakim cudem solidna firma dysponująca czasem i utalentowanymi pracownikami wydała aż takiego gniota?
Superman: The Animated series
W 1992 roku powstał animowany serial o przygodach Batmana zatytułowany: Batman: The Animated Series. Serial zdobył niezwykłą popularność i został uznany za jedną z najlepszych animowanych produkcji telewizyjnych, jakie kiedykolwiek powstały. Docenili go zarówno krytycy (13 nominacji do nagrody Emmy, 4 wygrane) jak i widzowie. Chwalono dojrzały ton, złożoną historię, świetne aktorstwo głosowe, klimatyczną ścieżkę dźwiękową i wierność materiałowi źródłowemu. Na fali popularności serialu twórcy zaczęli tworzyć inne animowane seriale superbohaterskie osadzone w tym samym uniwersum, początkowo nazywanym Timmverse (od nazwiska twórcy serialu) a później DC animated universe. Pierwszym projektem po zakończeniu emisji przygód Batmana był animowany serial o przygodach Supermana zatytułowany „Superman: The Animated series”. Gdy serial zadebiutował na antenie w 1996 do włodarzy Warner Brothers zgłosił się właściciel firmy komputerowej Titus Interactive z propozycją stworzenia gry opartej o serial animowany.
Titus interactive
Francuska firma Titus Interactive powstała w 1985 z inicjatywy braci Erica i Herve Caenów. Ich przedsiębiorstwo specjalizowało się w produkcji gier platformowych. Najbardziej znanymi tytułami wydanymi pod logiem Titus były gry: Prehistorik, Blues Brothers i Titus the Fox. W drugiej połowie lat 90. Titus rozpoczęło produkcję gier na 32-bitowe konsole – Nintendo 64, Sega Saturn i Sony PlayStation. Wydane w tym okresie gry były stosunkowo dobre, jednak przeszły bez większego echa. Eric Caen postanowił więc zainwestować pieniądze w produkcję, która uczyni firmę bardziej rozpoznawalną i pozwoli jej konkurować z gigantami rynku. Jego wybór padł na licencję na największego superbohatera w historii – Supermana. Powodem zainteresowania postacią kryptończyka, była zbliżająca się wielkimi krokami premiera serialowej adaptacji. Z niewielką nadzieją na uzyskanie licencji, Eric zgłosił się do Warner Bros i ku swojemu zaskoczeniu otrzymał ją i to nie na jedną a aż trzy gry z Supermanem.
Na pierwszy ogień poszła gra zatytułowana po prostu „Superman”. Produkcja została wydana na przenośną konsolę Game Boy w 1997 roku. Gra nie odniosła wielkiego sukcesu, jednak na fali popularności serialu animowanego sprzedała się na tyle dobrze, żeby zadowolić włodarzy WB i Titusa. Zresztą nikt nie liczył na spektakularny sukces, gdyż w 1997 w centrum zainteresowania były już konsole nowej generacji. Sama gra jest bardzo kiepska. Jest to w pewnym sensie platformówka, jednak zamiast przeskakiwania między platformami możemy główną postacią po prostu latać, co odbiera cały sens rozgrywce.
Superman 64
Napisanie prostej gry na konsole Nintendo było proste, jednak przed studiem stało teraz zadanie stworzenia od postaw dwóch niezwykle rozbudowanych gier. Caen nie chciał tworzyć kolejnej platformówki, czy bijatyki, tylko trójwymiarową grę z otwartym światem, czyli coś, co do tej pory nie było powszechnie praktykowane. Superman mógł poruszać się po całym obszarze miasta, a oprócz walki z superzłoczyńcami miał także skupiać się na pomaganiu ludziom w ich codziennych problemach. Jak na swoje czasy pomysł był niezwykle ambitny. Będąca prekursorem współczesnych trójwymiarowych sandboxów gra „Grand Theft Auto 3” miała ukazać się dopiero za cztery lata. Gdyby Caenowi udało się zrealizować swoje plany, Superman mógł zrewolucjonizować rynek gier. Na pierwszy ogień miała ukazać się wersja na Nintendo 64 a za nią jej port na PlayStation.
Mimo iż współpraca z Warner Brothers zaczęła się bardzo dobrze, szybko pojawiły się pierwsze zgrzyty. Pracownicy WB, którzy do tej pory byli odpowiedzialni za sprawy licencyjne odeszli z firmy (lub jak podają niektóre źródła, zostali zwolnieni), a ich stanowiska zostały obsadzone nowymi ludźmi. Ci nie byli zachwyceni wizją Caena. Jak wspomina sam zainteresowany, ich największym problemem było to, że licencja została przekazana stosunkowo niewielkiej francuskiej firmie, a nie prawdziwemu gigantowi takiemu jak EA czy Activision. Od tego momentu zaczęło się piekło produkcyjne. Wysłannicy Warner Bros zaczęli kwestionować niemal każdą podjętą do tej pory decyzję, powodując gigantyczne opóźnienia. Ich działania i decyzje były momentami tak absurdalne, że Caen zaczął podejrzewać, celowe granie na zwłokę. Licencja przekazana Titus obowiązywała tylko na kilka lat i duże opóźnienie oznaczało, że jego firma będzie zmuszona odstąpić od realizacji z powodów czasowych. O jakich utrudnieniach mówimy? Ludzie z WB żądali uzasadnienia dla użycia niemal każdej pobocznej postaci i większości mocy głównego bohatera? Nie chcieli się też zgodzić na otwarty świat, ani na podejmowanie przez Supermana walki. Doszło do tego, że celem udowodnienia swoich racji pracownicy Titus na spotkania przynosili komiksy, w których pokazane były pojedynki Supermana z różnymi przeciwnikami i używane przez niego moce. Ludzie z WB byli jednak nieugięci i zaproponowali produkcję gry w stylu…Sim City, w której Superman jako burmistrz (?) miałby chronić miasto przed katastrofami naturalnymi.
Caen nie chciał się poddawać, gdyż druga szansa na uzyskanie podobnej licencji była nikła. Miał jednak związane ręce, gdyż umowa była skonstruowana w bardzo niekorzystny dla niego sposób i ludzie z WB wykorzystując różnego rodzaju kruczki prawne, forsowali swoją wizję. Aby obejść ich ograniczenia, Caen na szybko przerobił całą opowiadaną historię. W nowej wersji scenariusza Lex Luthor porwał przyjaciół Supermana i przeniósł ich do wirtualnego Metropolis. Ponieważ akcja gry miała toczyć się w świecie wirtualnym, Superman nie mógł skrzywdzić 'prawdziwych ludzi’ co spełniało żądania przedstawicieli koncernu filmowego. Tym razem to ludzie z WB mieli związane ręce i nie mogli podjąć innej decyzji jak zgoda na dalsze prace.
Niestety ukryty cel reprezentantów WB został spełniony. Produkcja gry była potwornie opóźniona i konieczne było przesunięcie premiery. Mimo uzyskania w ten sposób dodatkowego czasu, twórcy nie wiedzieli, za co się zabrać, gdyż gra była w rozsypce. Silnik nie potrafił wyświetlić nawet 20 klatek na sekundę, obiekty przenikały przez siebie a grafika była prymitywna i mocno odstawała od innych gier na N64. Stworzony został zaledwie zarys miasta, wyglądającego jak puste pola z okazjonalnymi nieoteksturowanymi budynkami oraz kilka przypadkowych misji. A wskazówki zegara bezlitośnie biły, przybliżając firmę do utraty licencji. Konieczne były cięcia i to duże. Pierwszą i najbardziej bolesną decyzją było odejście od formuły otwartego świata. Stworzone do tej pory misje zostały zaimplementowane w formie linearnych poziomów. Ponieważ były to sekcje w bardzo ograniczonych obszarach i nie pozwalały Supermanowi na wykorzystanie w pełni swoich mocy, reszta obszaru gry wypełniona została wypełniona poziomami, w których główny bohater lata nad miastem przez szereg pierścieni, ścigając się z czasem. Pierwotnie miały to być obszary treningowe, jednak z przymusu stworzono z nich główną część gry. Aby zamaskować niezwykle ubogą grafikę, twórcy dodali bardzo intensywną mgłę przesłaniającą większość ekranu. Eric Caen twierdzi, że w wyniku cięć zrealizowano około 10% oryginalnych założeń.
Międzyczasie trwały także prace nad wersją gry na Sony PlayStation. Wykonywała je po cichu jedna z podległych Titusowi firm – Blue Sky Software. Gra pierwotnie miała być zwykłym portem wersji Nintendo 64, jednak w wyniku opóźnień podjęto decyzję o stworzeniu gry od podstaw. Mimo iż PlayStation było słabsze od N64, okazało się dużo łatwiejsze w programowaniu, dzięki czemu praca szła o wiele szybciej.
Czytając to można wyciągnąć prosty wniosek – winę za wszystkie problemy ponoszą przedstawiciele WB celowo sabotujący produkcję gry. I chociaż cześć odpowiedzialności za stan gry spoczywa na ich barkach, winę ponosi także Titus. Dlaczego? Bo mimo spełnienia się czarnego scenariusza, Eric Caen wciąż bardzo aktywnie promował grę, zapowiadając coś przełomowego. Prawdopodobnie chciał on nakręcić jak największe zainteresowane tytułem, aby zwiększyć ilość pre-orderów. Udzielał wywiadów, podrzucał prasie okazjonalne screenshoty i buńczucznie twierdził, że nadchodzi najlepsza gra z Supermanem. W dzisiejszych czasach tego typu oszustwo szybko wyszłoby na jaw a wieść o fatalnym stanie gry, rozeszłyby się w mediach społecznościowych lotem błyskawicy, jednak mowa tu o 1999, gdy internet nie był jeszcze aż tak rozpowszechniony. Główne źródło informacji stanowiła prasa papierowa, co w zależności od cyklu wydawniczego danego pisma mogło oznaczać tydzień lub dwa zwłoki. Taki okres mógł wystarczyć, aby gra sprzedała się jak ciepłe bułeczki.
Teraz pozostaje pytanie dlaczego redaktorzy, którzy mieli kontakt z prototypem, nie przestrzegli swoich czytelników? No tutaj ponownie wina leży po stronie Titusa. Na potrzeby prasowych demonstracji stworzono grywany prototyp, w którym zminimalizowano nieszczęsne latanie przez pierścienie. Demo skupiało się na bardziej dopracowanych poziomach dziejących się we wnętrzach pomieszczeń. Większość redaktorów musiała uwierzyć w zapewnienia, gdyż pisali, że gra co prawda jest w bardzo wczesnej fazie, ale ma duży potencjał. Do tego wszystkiego doszły reklamy telewizyjne, w których prezentowano zmontowane w teledyskowym stylu kilkusekundowe fragmenty rozgrywki.
https://www.youtube.com/watch?v=lB7AX3n5j2I
Gra została wydana pod koniec maja 1999 i szybko uzyskała reputację jednej z najgorszych produkcji tego roku. Większość magazynów przyznała grze najniższe możliwe noty. Jedna z publikacji przyznała Supermanowi pół punktu w skali na 10, a recenzent złośliwie uzasadniał to faktem, że gra przynajmniej się uruchomiła. Recenzenci pomstowali na wszystko. Glicze, bugi, przenikające się obiekty, zawieszające się misje, niezwykle trudne sterowanie, potwornie brzydką grafikę i wyjątkowo niski framerate. Uwadze recenzentów nie umknęła też wszechobecna mgła mająca za zadanie tuszowanie niedoróbek graficznych. Największe baty zebrał jednak gameplay, składający się w większości z monotonnego przelatywania przez kolejne pierścienie. Mimo wszystko strategia Caena okazała się słuszna, gdyż gra w pierwszych miesiącach sprzedała się w ilości pół miliona egzemplarzy, co można uznać za umiarkowany sukces.
Teraz pozostaje jeszcze pytanie dlaczego Nintendo zaaprobowało wydanie gry aż tak kiepskiej jakości na ich konsolę? W końcu każda oficjalna gra musiała otrzymać certyfikat zwany „Nintendo Seal of Quality”. Czy nikt nie sprawdził, że gra jest monotonna, brzydka i niegrywalna? No właśnie nie. Nintendo sprawdzało gry pod względem zawartych w niej treści (zbyt intensywna przemoc, nagość, narkotyki), problemów uniemożliwiających ukończenie gry, zgodności z oficjalnymi podzespołami (czy gra nie jest np. w stanie uszkodzić w jakiś sposób konsoli) i cze jest możliwe jej ukończenie. Mimo zawartego w certyfikacie słowa „quality” nikt nie sprawdzał gry pod kątem jej ogólnej jakości. W 2003 z tego powodu zmieniono nazwę certyfikatu, który od tej pory nazywa się „Official Nintendo seal”.