Phantasmagoria – recenzja gry z 1995

Początek lat 90. to prawdziwa eksplozja gier FMV. Ten tajemniczy skrót oznacza full motion video – czyli gry, które wykorzystywały wstawki filmowe z prawdziwymi aktorami. Technologia była mocno reklamowana. Zapowiadano szumnie nową wirtualną rewolucję. Reklamy twierdziły, że pomiędzy grami a filmami właśnie postawiono znak równości. Jednak rzeczywistość nie była taka różowa – gry FMV tak naprawdę były tylko serią filmików przeplatanych tzw. QTE (quick time event). Oglądamy filmik, na którym jedzie auto i gdy nagle pojawia się instrukcja wciśnięcia klawisza – wciskamy go. Jeśli zdążyliśmy, jedziemy dalej, jeśli nie kończymy na drzewie. Pierwiastek grywalny był w tym ograniczony do minimum. Na dodatek filmiki były wyświetlane w niskiej rozdzielczości i jakości, co też psuło przyjemność z grania.

Phantasmagoria to wyprodukowana przez Sierrę, gra przygodowa typu point-and-click w technologii FMV. Jest to jedna z najdroższych gier lat 90. W produkcję zaangażowanych było ponad 200 osób, a scenariusz miał 550 stron, co wynosi czterokrotność typowego scenariusza filmowego. Prace nad grą trwały kilka lat. Budżet z planowanych 800 tys. szybko rozrósł się do ponad 4,5 miliona dolarów. Była też to pierwsza gra na rekordowej ilości siedmiu płyt kompaktowych. Czy jednak zawrotne jak na tamte czasy liczby przekładają się na jakość samej gry?

Phantasmagoria lustro
Gra podzielona jest na siedem rozdziałów. Adrienne Delaney i jej mąż Donald Gordon kupili ogromną rezydencję. Don jest fotografem i planuje wykorzystać to miejsce do swojego nowego projektu, natomiast Adrienne jest pisarką i uważa, że w tym upiornym domostwie znajdzie inspirację do napisania kolejnej powieści. Niestety zaraz po przeprowadzce Adrienne zaczynają nawiedzać koszmary, a jej mąż zachowuje się coraz dziwniej. Wkrótce okazuje się, że posiadłość należała do parającego się okultyzmem seryjnego mordercy.

Z wyjątkiem nowoczesnej jak na swoje czasy dygitalizowanej grafiki, Phantasmagoria nie wyróżnia się specjalnie z tłumu innych produkcji Sierry. Klikniecie lewym przyciskiem myszy powoduje przemieszczanie się, lub interakcję. Niewielką różnicą jest to, że w Phantasmagorii postać stanie jedynie w wyznaczonym miejscu. Główna bohaterka jest dygitalizowana, a tła, po których się porusza, powstały w komputerze. Widać tutaj niestety wady raczkującej technologii. Niektóre tła wyglądają sztucznie, więc realistyczna postać nie za bardzo do nich pasuje. Niewielką trudność sprawia też poruszanie się pomiędzy lokacjami. W klasycznych przygodówkach rzut kamery jest na ogół jeden — z boku. W Phantasmagorii widok z kamery zmienia się niczym w serii Resident Evil. Niestety jest to zrealizowane w bardzo dezorientujący sposób. Gdy idziemy w prawą stronę ekranu, instynkt podpowiada nam, że w następnym pomieszczeniu wyjdziemy z lewej strony, jednak nie zawsze tak się dzieje. Zanim zapamiętamy które wyjście prowadzi gdzie, będziemy wchodzić i wychodzić nie tam, gdzie byśmy sobie tego życzyli.

Klimat gry jest naprawdę udany, groza niemal wylewa się z ekranu. Autorka scenariusza chwali się, że w ramach przygotwań spędziła ponad pół roku na oglądaniu horrorów i czytaniu powieści grozy. Jej inspiracjami były: książki Stephena Kinga i Edgara Alana Poe oraz filmy Johna Carpentera. W budowaniu napięcia pomaga też muzyka. Zarówno temat początkowy, jak i późniejsze kompozycje idealnie pasują do wydarzeń oglądanych na ekranie. Osiągnięto to dzięki skopiowaniu techniki znanej z produkcji filmów. Twórcy soundtracku, oglądali gotowe sekwencje gry i nagrywali muzykę pod te konkretne sceny.

Niestety na poziomie scenariuszowym pewne inspiracje widać zbyt dosadnie. Każdy, kto obejrzał kilka horrorów z „Lśnieniem” na czele, nie znajdzie w grze nic zaskakującego. Razi też trochę brak logiki i konsekwencji w motywacjach postaci. Adrienne nie wydaje się zaniepokojona coraz bardziej agresywnymi zachowaniami męża i nie wyciąga żadnych wniosków, dowiadując się o przeszłości posiadłości. Innym zarzutem, który można postawić  jest brak „gry w grze”, czyli przypadłość dużej części gier FMV. Momentami możemy się poczuć jakbyśmy oglądali walkthrough na YouTube, a nie sami ją przechodzili.

  Moons of madness - recenzja

Co oznacza Phantasmagoria?

Fantasmagoria to zbitek dwóch słów: grecka phantasma, czyli duch i agora, czyli miejsce zebrań. Tytuł gry odnosi się do XVIII-wiecznych przedstawień, podczas których magik używał urządzenia zwanego latarnią magiczną. Wynalazek ten to nic innego jak prosty rzutnik przeźroczy. Kawałek szkła z namalowaną sceną albo postacią zmarłej osoby w połączeniu z ponurą narracją iluzjonisty miał wywołać przerażenie wśród widowni.

Gra zyskała złą sławę ze względu na brutalne wstawki filmowe, pełne przemocy i tortur. Na szczególną uwagę zasługują tu sceny zabójstw — są one prezentowane naprawdę dosadnie i nie sposób odmówić im pomysłowości. Na dodatek mamy też scenę gwałtu, przez którą gra została zakazana w kilku krajach. Oczywiście w dzisiejszych czas poprzeczka została podniesiona taka wysoko, że sceny te nie zrobią na nikim wrażenia, jednak w tamtych czasach gra była wyjątkowo krwawa.

Poziom trudności gry jest niski jak na przygodówkę. Większość fabuły opiera się na dialogach z kolejno napotykanymi postaciami, a same łamigłówki są dosyć proste. Na dodatek w prawym dolnym rogu mamy ikonkę „podpowiadacza”, który może nas wspomóc, jeśli utkniemy. Gra jest też stosunkowo krótka i bardzo liniowa. Każdy z siedmu rozdziałów można ukończyć poniżej godziny. Natomiast speedrun wynosi mniej niż 8 minut(!).

Jedną ze zmor gier FMV jest tragiczne aktorstwo. Ze względu na budżet, do gier zatrudniano amatorów, którzy musieli grać na tle zielonego ekranu. Niestety główni aktorzy Phantasmagorii, nie popisują się. David Homb odtwarzający rolę Dona po prostu nie umie grać. Najpierw jest niesamowicie drewniany a później zmienia się w Jokera kiczowatego serialu „Batman” z lat 60. Nieco lepiej radzi sobie Victoria Morsell, grająca Adrienne. Niestety jej gra jest bardzo nierówna. Niektóre sceny ogdrywa z zaangażowaniem a inne jakby była na środkach usypiających. Oczywiście może to być wina montażysty, który wybrał takie słabe ujęcia, jednak czasami jej reakcje na dosyć drastyczne wydarzenia wołają o pomstę do nieba. Bardzo dobrze natomiast wypadają Robert Miano w roli Zoltana i Stella Stevens jako właścicielka sklepu z antykami. Ten pierwszy jest aktorem charakterystycznym, specjalizującym się w rolach bandziorów, co bez wątpienia pomaga przy roli takiej ponurej postaci jak Zoltan. Natomiast Stella jest po prostu idealna w roli wszystkowiedzącej małomiasteczkowej plotkary.

Gra odniosła gigantyczny sukces. Już podczas pierwszego weekendu sprzedaży odrobiła trzykrotność swojego oryginalnego budżetu. Po roku Sierra oddała w ręce graczy ponad milion pudełek, co czyni tę grę najlepiej sprzedającym tytułem w historii tej firmy. Grę można wciąż kupić na aukcjach internetowych i uruchomić przez dosboxa, aczkolwiek lepszym rozwiązaniem jest kupno „gotowej” wersji na Good old Games lub Steamie. Zaletą takiego rozwiązania jest to, iż nie musimy się bawić w ręczne ustawienia metodą prób i błędów, po prostu pobieramy i gramy.

Phantasmagoria to przyzwoita przygodówka. Na pewno jest warta polecenia ze względu na klimat, a dla miłośników komputerowych horrorów to niemal pozycja obowiązkowa. Oczywiście w dzisiejszych czasach grafika może trochę razić, a przestarzały interface i dosyć powolna akcja może odstraszyć młodszych graczy, jednak jest to zasłużony tytuł w historii gier i na pewno warty zagrania.

Jeśli interesuje was historia Sierry, zapraszamy do lektury artykułu poświęconego historii tej firmy:

Sierra – historia i upadek marki, część pierwsza (1979-1989)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *