W 1996 roku firma Revolution Software wydała grę, która zapisała się złotymi zgłoskami w historii gier przygodowych. Mowa oczywiście o „Broken Sword: Shadow of the Templars”. Niewielkiemu brytyjskiemu deweloperowi udało się stworzyć tytuł, który podbił serca graczy i doczekał się pięciu odsłon. W 2009 roku ukazała się zremasterowana wersja gry, zatytułowana „Broken Sword: Director’s Cut”. Z wyjątkiem dodatkowego etapu wprowadzającego oraz drobnych poprawek w interfejsie, wersja reżyserska była praktycznie tą samą grą. Niestety, grafika w niskiej rozdzielczości, wyświetlana na nowoczesnych monitorach, prezentuje się dość blado. Teraz, po wielu latach od premiery, Revolution postanowiło naprawić ten błąd, wydając pełnoprawny remaster.
Amerykański turysta George Stobbart uchodzi cało z zamachu bombowego na paryską kawiarnię. Widząc opieszałość policji, postanawia rozpocząć własne śledztwo. W jego trakcie drogi Stobbarta krzyżują się z dziennikarką śledczą Nico Collard. Razem wyruszają na pełną niebezpieczeństw przygodę.
Twórcy zdecydowali się zrezygnować z elementów dodanych w wersji reżyserskiej (krytykowanych przez wielu fanów serii). Broken Sword Reforged to remake oryginalnej gry, odwzorowanej w stosunku 1:1. Historia przebiega identycznie, a bohaterowie rozwiązują dokładnie te same zagadki. Większość wysiłku włożono w poprawę oprawy graficznej oraz interfejsu. Wzorem innych odświeżonych edycji gier przygodowych, istnieje możliwość przełączania między oryginalną a ulepszoną grafiką. Różnica jest naprawdę duża. Nie zobaczymy już rozmytych teł ani „pikselozy”. Jednak co najważniejsze, tła wciąż wyglądają dokładnie tak jak w oryginale. W wielu remasterach starych gier grafika jest tak „wygładzona”, że plansze tracą swój pierwotny charakter i styl graficzny. W Broken Sword Reforged tła oddają ducha oryginału, jednocześnie ciesząc oko wysoką rozdzielczością i wieloma drobnymi szczegółami. Inną zmianą graficzną jest okazjonalne dodanie dodatkowych przerywników filmowych. Na przykład podczas rozmowy telefonicznej, zamiast małych portretów, mamy teraz pełnoekranową animację dwóch rozmawiających postaci.
Niestety, nie wszystkie elementy zostały dopracowane. Największą wadą Reforged jest jakość dźwięku. W remaku użyto oryginalnych nagrań, które są w bardzo słabej jakości – głosy brzmią, jakbyśmy słuchali kogoś przez krótkofalówkę. Decyzja o zachowaniu oryginalnych nagrań nie dziwi – postacie są fantastycznie zagrane, a aktorzy się postarzeli i już nie brzmią tak samo. Zaskakuje jednak, że twórcy nie skorzystali z oprogramowania poprawiającego jakość dźwięku. Inną wadą jest to, że dźwięk podczas dialogów nagle się ścisza i podgłaśnia, jakby ktoś bawił się pokrętłem głośności. Takie sytuacje w trakcie gry zdarzają się kilkukrotnie.
Interfejs został maksymalnie uproszczony. Po najechaniu kursorem na interaktywny punkt pojawiają się dwie ikonki symbolizujące możliwe akcje. Tę po lewej wybieramy lewym przyciskiem myszy, a prawą – prawym. Prościej się nie da. Przedmioty zostały „schowane” pod ikonką torby, która pokazuje się, gdy zjedziemy kursorem w lewy dolny róg ekranu. Twórcy wyeliminowali także uciążliwy „pixel hunting”. Przedmiot podświetla się, gdy kursor najedzie w jego okolicy. Warto również wspomnieć o nowej opcji – trybie uproszczonym, w którym gracze otrzymują liczne podpowiedzi. Tryb ten nadaje się jedynie dla osób rozpoczynających swoją przygodę z grami przygodowymi, gdyż dla starych wyjadaczy rozgrywka będzie zbyt prosta. Gra w tym trybie dosłownie wskazuje, gdzie należy kliknąć, co odbiera przyjemność z rozwiązywania zagadek.
Broken Sword: Shadow of the Templars Reforged to niemal wzorowo wykonany remaster. Z wyjątkiem nagrań dźwiękowych, poprawiono w nim praktycznie wszystko i to bez utraty magii oryginału. Gra powinna przypaść do gustu zarówno starym wyjadaczom, którzy zechcą odświeżyć sobie legendarny tytuł, jak i nowicjuszom zaczynającym swoją przygodę z gatunkiem. No bo jeśli zaczynać przygodę z grami point and click, to czemu nie od jednego z najlepszych tytułów?
8/10