Rysownik Drew Blanc (Christopher Lloyd) jest twórcą popularnej kreskówki Fluffy Fluffy Bun Bun Show. Mimo sukcesu produkcji o przesłodkich króliczkach Drew po cichu jej nienawidzi i chciałby stworzyć coś nowego. Drew rysuje szaloną postać wygadanego i cwaniackiego Fluxa, jednak pomysł spotyka się z odmową zorientowanego jedynie na zyski szefostwa. Zamiast tego Drew dostaje za zadanie stworzenie jeszcze większej ilości króliczków. Przepracowany bohater zasypia podczas oglądania telewizji. W środku nocy zostaje wessany przez telewizor do krainy zamieszkałej przez różnego rodzaju animowane postacie. Szybko zaprzyjaźnia się ze stworzonym przez siebie Fluxem, który staje się jego przednikiem po dziwacznym świecie. Toonstruck podzielone jest na trzy obszary. Cutopia to rejon zamieszkiwany przez słodkie i niewinne istoty będące parodią animacji Disneya. Zanydu zamieszkane jest przez zwariowane postacie rodem z serialu „Przygody Animków”. Malevoland jest zamieszkały przez istoty złe i przebiegłe. Drew chce jak najszybciej wrócić do domu, do swoich obowiązków, jednak aby tego dokonać, musi najpierw pomóc królowi Cutopii. Okazuje się, że rządzący Malevolandem dyktator wynalazł technologię pozwalającą mu zmieniać zabawne i przyjaznych istoty we wrogie potwory. Jeśli Drew nie powstrzyma szaleńca, Cutopia przestanie istnieć.
Pod względem rozgrywki, gra to klasyczna przygodówka point-and click, ze wstawkami FMV. Po ręcznie rysowanych kreskówkowych tłach poruszamy się dygitalizowaną postacią. Jest to prawdopodobnie jedyna gra tego typu (jeśli się mylę poprawcie mnie w komentarzach). Styl graficzny przypomina trochę film „Kto wrobił królika Rogera?„, z tym że tam animowanie postacie poruszały się po prawdziwym mieście, a tu mamy z odwrotną sytuacją. Jak na swoje lata oprawa jest wyjątkowo ładna. Gdyby nie niska rozdzielczość, tła i animacje można by spokojnie pomylić z dowolną kreskówką Looney tunes.
Najmocniejszą stroną gry oprócz oryginalnej oprawy, jest skrzący humorem scenariusz. Dialogi w większości są zabawne, chociaż należy podkreślić, że niektóre żarty skierowane są do starszych odbiorców.
Na ekranie pojawiają się jedynie dwaj aktorzy – Christopher Lloyd i Ben Stein („Bueller, Bueller, Bueller”), jednak towarzyszy im prawdziwa plejada gwiazd dubbingu. W Fluxa wciela się Dan Castellaneta znany z podkładania głosu Homerowi Simpsonowi, a głównemu przeciwnikowi głosu użycza Tim Curry. Pojawiają się także aktorzy, którzy podkładali głosy w serialach „Animaniacy” i „Przygody Animków„. Dzięki profesjonalnej obsadzie aktorstwo głosowe w Toonstruck nie odstaje nawet od współczesnych standardów, a tego nie da się powiedzieć o wielu grach przygodowych z lat 90.
Fabuła gry ma niestety sporą wadę – rozczarowujące zakończenie. Gra kończy w dosyć raptowny sposób, zostawiając nas z masą niedokończonych wątków i cliffhangerem. Nie jest to jednak wina twórców a wydawcy. Oryginalnie gra miała być o wiele dłuższa, jednak z powodu rosnących kosztów produkcji, podjęto decyzję o podziale nakręconego materiału na dwie części i wydaniu sequela. Ten z powodu porażki komercyjnej Toonstruck nigdy się nie ziścił. Na szczęście nadzieja nie jest stracona. Jeden z twórców oryginalnej gry twierdzi, że podobnie jak w przypadku „wersji Snydera”, wszystkie niezbędne do jej stworzenia zasoby istnieją, a jedyną przeszkodą do pokonania są problemy natury prawnej dotyczące praw autorskich. Możliwe więc, że w przyszłości ujrzymy drugą część perypetii Drew Blanca.
Interface jest bardzo intuicyjny. Lewy klawisz myszy to użycie przedmiotu, prawy to informacje o nim. Jedyną ikonką widoczną na ekranie jest 'worek bez dna’ w którym trzymane są posiadane przedmioty. Podczas rozmowy tematy są reprezentowane przez zabawne ikonki. Całość jest bajecznie prosta. Niestety obsługa gry ma jedną sporą wadę. Toonstruck ma bardzo brzydki nawyk rzucania nas w różnego rodzaju mini-gierki, bez udzielania nam żadnych wskazówek. W jednym momencie mamy zmierzyć się z kimś w grze na automacie. Widzimy obudowę automatu i dwóch zawodników przygotowujących się do walki. Widzimy także trzy klawisze (góra – dół – fire) odpowiedzialne za sterowanie w minigierce. Pierwszy instynkt podpowiada nam użycie myszy. Niestety nie działa. Zaczynamy więc szukać odpowiednich klawiszy na klawiaturze. Głównymi podejrzanymi są strzałki lub WASD – niestety nie działają. Podobnie jak klawiatura numeryczna. Może więc jakieś inne klawisze? Próbujemy wszystkich – niestety nasza postać stoi jak zaklęta. Wyłączamy grę i zaczynamy szukać instrukcji w internecie. Okazuje się, że mini-gierkę kontrolujemy…myszką, tyle że uaktywnia się ona dopiero po pewnym czasie, a kursor z jakiegoś powodu znajduje się poza ekranem i jeśli nie przeciągniemy myszy w odpowiednią stronę, nie pojawi się na ekranie. Jezu. Czy nie można było dać krótkiej instrukcji? I po co chować wskaźnik myszy? Mimo rozwikłania zagadki wciąż nie mogłem się nacieszyć grą, gdyż postacie stały się nieme, zniknęła muzyka i napisy. Wejście do opcji nie pokazuje żadnych możliwości ich wyłączenia. Czyli muszę ponownie wyjść z gry i rozpocząć poszukiwania. Okazuje się, że za dialogi i muzykę odpowiedzialne są skróty klawiszowe, a te zostały przeze mnie uruchomione, podczas poszukiwania klawisza do kontrolowania postaci. Czemu nie ma tych opcji w menu? Ba! Nawet zapisywanie gry jest zagadką. Żeby go dokonać, trzeba się domyślić, że będzie to klawisz F5 (lub znać interface programu Scummvm).
Inną niewielką wadą jest absurdalność niektórych zagadek. Wiele z nich wymaga 'kreskówkowego’ podejścia. Gdy jedna z postaci zostaje chwilowo znokautowana, musimy szybko zabrać krążące nad jej głową gwiazdki. Gra wymaga też od nas bardzo dobrej znajomości angielskiego. Głównym celem jest zbudowanie urządzenia pozwalającego odwrócić zmianę słodkich istot w potwory. Potrzeba do niego 11 części. Mamy je opisane: sztylet, serce, gwizdek… Jednak przez całą grę nie znajdziemy nawet jednego z nich. Co więc należy zrobić? Otóż w miejsce serca musimy wsadzić rybę. Dlaczego rybę? Bo istnieje angielski idiom 'heart and soul’ (sercem i duszą), a ryba jest z gatunku sola, co po angielsku brzmi prawie jak soul. Oczywiście przypadkowe rozwiązanie tej łamigłówki nie wchodzi w grę, gdyż w toalecie (!), z której łowimy ryby w formie mini-gierki, pływa kilka innych gatunków. Dla każdego z pozostałych 10 przedmiotów także należy dopasować jakieś przedmioty bazując na skojarzeniach. Dla niektórych graczy tego typu łamigłówki mogą być zbyt egzotyczne.
Czy mimo wymienionych niedociągnięć Toonstruck to gra godna polecenia? Bez wątpienia tak. Produkcja powinna przypaść do gustu każdemu miłośnikowi gier przygodowych. Aktorstwo głosowe jest na bardzo wysokim poziomie, a gra jest zabawna i niezwykle oryginalna. Gra jest dostępna na Gog i Steam, jednak jeśli posiadamy oryginalną wersję CD, możemy ją bez problemu uruchomić samemu przez ScummVM.