Skip to content

Entuzjasta Gier

Gry, filmy, seriale, ciekawostki

  • Gry
  • Filmy
  • Książki
  • Seriale
  • historia gier
  • Publicystyka
  • Solucje do gier
  • Kontakt
to stephen king

Recenzja miniserialu To Stephena Kinga z 1990

Posted on 19 września 20171 lutego 2021 By Entuzjasta Gier 1 komentarz do Recenzja miniserialu To Stephena Kinga z 1990
film, horror, recenzja, seriale

Pierwsza część filmowej adaptacji To z 2017 okazała się sukcesem, zarówno wśród krytyków, jak i widzów. Niestety jej sequel z 2019 był bardzo rozczarowujący. Jednak te filmy nie są pierwszą adaptacją powieści o morderczym klaunie. Palma pierwszeństwa należy się mini serialowi z 1990, który swego czasu święcił tryumfy na kasetach wideo. Sprawdźmy jak próbę czasu przetrwał ten ponad 30-letni horror.

Wzorem powieści, historia toczy się dwutorowo. Akcja rozpoczyna się w czasach współczesnych i jest przeplatana retrospekcjami z dzieciństwa bohaterów. Na wieść o seryjnym zabójcy mordującym dzieci, lokalny bibliotekarz Mike Hanlon wzywa swoich starych przyjaciół, którzy dawno temu wyprowadzili się z miasteczka. Robi to, ponieważ zaczyna podejrzewać, że nękający jego miasto zabójca jest tajemniczą istotą, którą nazywali „To”. Istota ta objawia się ludziom w formie klauna o imieniu Pennywise (Tim Curry). Mike’owi z przyjaciółmi udało się To pokonać trzydzieści lat wcześniej i przysięgli sobie, że jeśli istota pojawi się ponownie, wszyscy wrócą do Derry, aby z nią walczyć. Po rozmowie telefonicznej każdy z jego przyjaciół przypomina sobie trudne dzieciństwo i okropności, jakich doświadczył z ręki klauna.
Pennywise serial to

Jedną z wielkich wad adaptacji filmowej z 2019 był brak chemii między głównymi bohaterami. Wychodzi na to, że historia lubi się powtarzać, gdyż dokładnie ten sam problem pojawia się w miniserialu. Wszystkie sceny z dzieciakami pod względem aktorskim są bezbłędne, a sceny z dorosłymi aktorami wołają o pomstę do nieba. Historia dzieciństwa głównych bohaterów jest też o wiele bardziej interesująca. Młodzi aktorzy są tak naturalni, że prawie czujemy, jakbyśmy byli członkiem ich paczki. Każdy z nich musi zmierzyć się z innymi lękami, każdy z nich reaguje inaczej. Oprócz zmagania z klaunem doświadczają też oni przemocy ze strony szkolnych osiłków, jak i dorosłych, na których klaun zdaje się mieć jakiś wpływ. Pomaga nam to zrozumieć, w jaki sposób zawiązała się przyjaźń między nimi. Widzimy prawdziwe poczucie wspólnoty i przyjaźni w klubie „frajerów”, a młodzi aktorzy wspaniale nam to sprzedają. Gorzej, kiedy na scenę wkraczają ich dorosłe odpowiedniki. Nie widać tej chemii, ciężko nam uwierzyć, że to wciąż ci sami ludzie. Dodatkowo niektóre sceny są zagrane tragicznie, na poziomie szkolnego przedstawienia. Dziwi to, bo dorośli aktorzy to ludzie ze sporym doświadczeniem aktorskim i mieli bardzo ciekawy materiał do zagrania. Ich cześć to opowieść o konfrontacji z traumami dzieciństwa i o tym, jak te przeżycia wpłynęły na całe ich życie. Niestety aktorzy nie wykorzystują potencjału tkwiącego w ich scenach. Jedynym wyjątkiem z dorosłych aktorów jest Tim Curry w roli klauna Pennywise’a. Curry gra rewelacyjnie i w obu liniach czasowych jest równie fascynujący i przerażający.

  Zawód gangster (Rise of the Footsoldier) - recenzja filmu z 2007

Gang frajerów, To

No właśnie, Tim Curry. Każdy, kto widział go w jakiejkolwiek roli, wie jak bardzo, on lubi szarżować. Nieważne czy gra transwestytę, czy władcę piekieł. Nawet jako aktor głosowy w grze musiał on przesadzić ze swoim akcentem. Taka już jest jego natura, a rola Pennywise’a to prawdopodobnie jego życiowe osiągniecie (aczkolwiek fani Rocky Horror zapewne się ze mną nie zgodzą). Nawet kiedy nie robi nic złego i tylko się wygłupia, patrząc na niego mamy ciarki na plecach. Bez wątpienia jego występ niesie na plecach całą ekranizację. Planowo wygląda klauna, miał być nieco inny, a aktor miał nosić sporo protetyki na twarzy, jednak Curry przekonał reżysera do tego, żeby ten element ograniczyć do minimum. Efekt był na tyle przerażający, że ekipa filmowa unikała Tima, kiedy było on w pełni ucharakteryzowany. Podczas sceny, w której Georgie sięga do kratki ściekowej po swoją łódeczkę, musiano przerwać kręcenie, bo chłopiec naprawdę wystraszył się Curry’ego łapiącego go za rękaw.

Gang frajerów Stephen king to

Warto też wspomnieć, że film rzadko próbuje nas wystraszyć klasycznym „BUUU!!”. Zamiast tego mamy powolne budowanie napięcia przez pomysłowe sceny. Próba straszenia nas zwykłymi przedmiotami to bardzo charakterystyczna cecha twórczości Kinga a tutaj tego nie brakuje. Jesteśmy straszeni balonami, ciasteczkami z wróżbą czy szkolnymi prysznicami. I jak dziwnie by to nie brzmiało, sceny te działają. Warto tu wspomnieć też, że twórcy zrezygnowali z gore. Początek filmu to zabójstwo brata jednego z głównych bohaterów, poprzez wyrwanie mu ręki, jednak na ekranie zostało to jedynie zasugerowane. Dzisiaj te sceny to trochę taki horror PG-13.

Zakończenie to jedno z najbardziej rozczarowujących zakończeń filmowych w historii. Po emocjonującej walce z klaunem dostajemy coś rodem z najtańszego filmu science fiction. King z drobnymi wyjątkami nie umiał pisać satysfakcjonujących zakończeń, a „To” ma jedno z najgorszych. Filmowcy chcieli je lekko zmienić i wyszło jeszcze gorzej. Co ciekawe była to w swoim czasie jedna z najdroższych produkcji telewizyjnych. Budżet zamknął się w kwocie 12 milionów dolarów, co przeliczeniu na dzisiejsze realia daje ponad 20 milionów. Oglądając zakończenie, można się zacząć zastanawiać, gdzie te pieniądze poszły, bo na pewno nie na plastikowo-gumowego potwora, który wygląda, jakby zrobił go Wardęga do jednego ze swoich pranków.

  Skazany (Shot Caller) - recenzja filmu z 2017

To z 1990 mimo licznych wad, wciąż ogląda się z przyjemnością. Dla widza przyzwyczajonego do współczesnych efektów specjalnych niektóre mogą wywołać uśmiech politowania, ale wszystkie sceny, które powinny trzymać w napięciu, nadal to robią. Młodzi aktorzy świetnie sprawdzają się w roli społecznych wyrzutków. Odbiór filmu psują nieco dorośli aktorzy, ale nie na tyle, żeby całkowicie zniechęcić do oglądania. Zresztą wszystkie te wady równoważy fenomenalny występ Tima Curry’ego.

6/10

Post Views: 4 348
Tagi: Annette O'Toole film horror it John Ritter serial seriale stephen king tim curry Tim Reid to

Nawigacja wpisu

❮ Previous Post: Mother! – o co tak naprawdę chodzi w tym filmie?
Next Post: Pan Samochodzik i Złota Rękawica – Recenzja i garść ciekawostek ❯

You may also like

DOOM 2005 film
film
Doom 2005 – recenzja | Adaptacje gier komputerowych
25 października 2018
Dexter new blood recenzja
recenzja
Dexter: New blood – recenzja
9 stycznia 2022
ciekawostki
Odwróceni – prawdziwe sprawy i ciekawostki z serialu
2 czerwca 2022
Metal Gear 2 solid snake
Gry
Metal Gear 2: Solid Snake – recenzja | Historia Metal Gear
25 grudnia 2017

One thought on “Recenzja miniserialu To Stephena Kinga z 1990”

  1. igor pisze:
    25 maja 2020 o 11 h 45 min

    wow super recenzja mi bardziej
    przypada to z 2017 i 2019 roku
    bo to 1990 to mini serial
    a to z 2017 i 2019 roku to film
    i to że w mini serialu to
    miał balony wszystkich kolorów
    a to 2017 i 2019 miał tylko
    czerwone

    Odpowiedz

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Dark okładka Dark od Netflixa – Wyjaśnienie fabuły
  • Ślepnąc od Świateł Ślepnąc od świateł – ciekawostki i nawiązania do prawdziwych wydarzeń
  • Pitbull – prawdziwe sprawy z sezonu 2
  • krwawy sport Kim jest Frank Dux – pierwowzór głównej postaci z filmu Krwawy Sport?
  • Steven Seagal kariera Co się stało z karierą Stevena Seagala?
  • Despero Pitbull Pitbull sezon 1 – prawdziwe sprawy i inne ciekawostki
  • Łącznikowe dziecko Death stranding Death Stranding – wyjaśnienie fabuły i zakończenia
  • Dark – wyjaśnienie wydarzeń z sezonu 3
  • Tenet – wyjaśnienie fabuły i zakończenia
  • Logo the thing coś Ciekawostki z filmu Coś (The Thing)

Copyright © 2023 Entuzjasta Gier.

Theme: Oceanly News Dark by ScriptsTown