Kosiarz umysłów (The Lawnmower Man) – recenzja

W 1975 roku Stephen King napisał krótkie opowiadanie o mężczyźnie, który wynajął serwis koszenia trawników. Główny bohater jest wstrząśnięty, gdy widzi, że wynajęty fachowiec rozebrał się do naga i zjada trawę, a kosiarka jeździ sama. Okazuje się, że kosiarz jest służącym pogańskiego boga, a klienci, którzy są niezadowoleni z usługi, zostają mu złożeni w ofierze. Wytwórnia New Line Cinema zabezpieczyła sobie prawa do adaptacji, jednak nie w celu przeniesienia jej na ekran, a użycia nazwiska sławnego pisarza. W rękach włodarzy znajdował się niezrealizowany scenariusz zatytułowany Cyber God, opowiadający o eksperymentach naukowych dokonywanych na upośledzonym kosiarzu. Oprócz sceny zabójstwa kosiarką scenariusz nie miał nic wspólnego z opowiadaniem Kinga, jednak twórcy postanowili i tak opatrzyć materiały reklamowe nazwiskiem sławnego pisarza. Gdy King zobaczył gotowy film, wściekł się i zaskarżył wytwórnię, żądając usunięcia swojego nazwiska z materiałów promocyjnych. Wyrok zapadł po jego myśli — wytwórnia usunęła nazwisko z plakatów i zapłaciła 2.5 mln dolarów odszkodowania. Był to jednak kolejny wybieg, gdyż wyświetlanie filmu w kinach już się zakończyło, a wytwórnia umieściła nazwisko Kinga na kasetach wideo. Doprowadziło do kolejnego pozwu. Dlaczego King aż tak desperacko walczył o odcięcie się od tego filmu?

Dr. Lawrence Angelo prowadzi eksperymenty nad zastosowaniem wirtualnej rzeczywistości do zwiększania inteligencji. Badania zostają zawieszone, gdy poddany im szympans wpada w szał i zabija kilku pracowników ośrodka. Angelo postanawia je kontynuować na własną rękę. Jego królikiem doświadczalnym zostaje upośledzony umysłowo kosiarz Jobe Smith. W krótkim czasie inteligencja mężczyzny rośnie. Niestety Angelo nie wie, że szefostwo wciąż monitoruje jego pracę i podmieniło leki Jobe na niebezpieczną substancję powodującą zwiększoną agresję.

lawnmower man recenzja

Pod względem scenariusza Kosiarz umysłów to klasyczna opowieść-przestroga o igraniu z siłami, których nie rozumiemy. Niczym doktor Frankenstein, Angelo tworzy prawdziwego potwora, który w końcu wymyka się spod jego kontroli. Z dzisiejszej perspektywy, na film można spojrzeć jak na kapsułę czasu, pokazującą jak 30 lat temu ludzie wyobrażali sobie zagrożenia związane z wirtualną technologią. W skrypcie można też dopatrzyć się inspiracji powieścią Kwiaty dla Algernona. W drugiej połowie film porzuca rozważania na temat technologii na rzecz standardowego slashera.

  Wyspa Złoczyńców - recenzja książki i filmu

Chociaż Stephen King desperacko próbował się odciąć od całego projektu, film w zadziwiający sposób naśladuje jego styl. Możemy w nim znaleźć niemal wszystkie klisze używane przez niestrudzonego pisarza z Maine. Jest ksiądz-fundamentalista, lokalny osiłek, patologiczny rodzic, sekretna rządowa agencja, telepatia i psychokineza i wiele innych. Pod tym względem jest naprawdę dziwne, że pisarz włożył tyle wysiłku w odciecie się od projektu.

Największym magnesem oprócz nazwiska pisarza były efekty specjalne. Niestety te zastarzały się okrutnie. Film już w momencie premiery nie zachwycał. Po latach jednak budzi uśmiech politowania. Fragmenty dziejące się w cyberprzestrzeni przypominają trochę prezentacje demoscenowe. Większość z nich nie ma większego sensu jako gry (którym przecież mają być), jednak są wystarczająco surrealistyczne i pomysłowe, aby nie powodować znudzenia. Autorzy w ciekawy sposób sportretowali różne aspekty działalności online, np. łamanie hasła dostępu polega na przeglądaniu miliona wirtualnych szuflad. Niestety, o ile fragmenty dziejące się w cyberprzestrzeni można docenić za kreatywność, tak efekty specjalne dziejące się w normalnym świecie wyglądają, jakby zostały wyrenderowane na Commodore 64.

kosiarz uwysłów recenzja

Pierce Brosnan (w czasach przedbondowskich), sprawdza się w roli owładniętego obsesją naukowca. Jeszcze lepiej wypada Jeff Fahey w roli Joba. Aktor ma tak naprawdę do zagrania dwie role – upośledzonego Joba i owładniętego zemstą geniusza. Obie role są udane, jednak mordercza wersja postaci wychodzi mu lepiej. Jest coś groźnego w zimnym spojrzeniu błękitnych oczu aktora. Upośledzony Jobe za to momentami niebezpiecznie zbliża się do granicy parodii, aczkolwiek nigdy jej nie przekracza.

Jeff fahey kosiarz umysłów

Kosiarz umysłów to dzieło, które wykonaniem przypomina wiele klasyków z epoki VHS. Z jednej strony w filmie jest wiele kiczu i przestarzałych efektów, a wymowa dzieła na temat zagrożeń związanych z wirtualną rzeczywistością okrutnie się zestarzała. Z drugiej film ma wiele zalet zapewniających niemal dwie godziny dobrej zabawy. Aktorstwo jest przyzwoite, fabuła intrygująca, a klimatu zbliżonego do innych adaptacji Kinga nie brakuje.

6/10

 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *