Skip to content

Entuzjasta Gier

Gry, filmy, seriale, ciekawostki

  • Gry
  • Filmy
  • Książki
  • Seriale
  • historia gier
  • Publicystyka
  • Solucje do gier
  • Kontakt
MoonsOfMadness

Moons of madness – recenzja

Posted on 9 maja 202024 listopada 2022 By Entuzjasta Gier Brak komentarzy do Moons of madness – recenzja
Gry, recenzja

Kosmiczny horror to temat rzeka. Gier tego typu jest mnóstwo – od pełnych akcji Doom i Dead Space, aż do szarpiące nerwy System Shock i Alien Isloation. Teraz w to liczne grono próbuje wepchnąć się kolejny tytuł – inspirowany twórczością H.P. Lovecrafta Moons of madness.

Główną postacią jest Shane Newehart, inżynier pracujący w położonej na Marsie bazie naukowej. Życie Shane’a płynie w monotonny sposób i polega głównie na podróżowaniu pomiędzy różnymi lokacjami oraz naprawie i konserwacji elektronicznych urządzeń. Codzienna nuda zostaje przerwana, gdy Shane odkrywa, że jego koledzy prowadzą niebezpieczne eksperymenty, których efekty zagrażają życiu wszystkich mieszkańców stacji.

Moons of Madness rozgrywany jest z perspektywy pierwszej osoby. Akcja polega w większości na eksploracji marsjańskiej bazy i rozwiązywaniu coraz bardziej skomplikowanych łamigłówek. Czasami jest to proste przeniesienie przedmiotu z punktu „a” do punktu „b”, a czasami bardziej rozbudowane zagadki, jak ustawienie anten satelitarnych przy użyciu odpowiednich koordynatów. Nie jest to oczywiście poziom trudności Mysta, grze pod tym względem bliżej klasycznym odsłonom Resident Evil, ale ta część gry jest ciekawa i satysfakcjonująca.

Niestety nie wszystkie czynności, jakie wykonujemy w grze są interesujące. Księżyce szaleństwa próbują wprowadzić element realizmu, zmuszając nas do doświadczenia tego, co robią prawdziwi astronauci. Gdy wchodzimy do bazy, musimy zamknąć za sobą drzwi, uruchomić podmianę atmosfery w śluzie, zdjąć i odstawić na półkę hełm i dopiero możemy otworzyć drzwi wewnętrzne. Początkowo, tego typu czynności są ciekawe, jednak w późniejszym czasie robią się monotonne. Nawet tak trywialna czynność, jak podniesienie przedmiotu została niepotrzebnie rozbudowana. Nie wystarczy po prostu kliknąć przedmiot – trzeba go dokładnie obejrzeć i znaleźć miejsce, w którym wyświetli się ikonka rączki. Takie sztuczne komplikowanie prostych czynności jest niepotrzebne. Jest to w końcu gra komputerowa i wiadomo, że jeśli jakiś przedmiot da się zabrać, to go zabieramy.

  Spider-Man 2018 - recenzja

W grze nie ma prawie żadnych scen akcji. Jeśli na naszej drodze staje potwór, jedyne co możemy zrobić, to uciekać. Sekwencje te są zwykłymi skryptami, co oznacza, że drogi ucieczki możemy się wyuczyć na pamięć, gdyż potwór zawsze będzie podążał tą samą drogą. Bardzo rzadko trafiają się także sekwencje QTE, jednak są one niezwykle proste. Atmosfera gry jest niepokojąca i powinna zadowolić każdego miłośnika komputerowych horrorów. Stacja jest bardzo ponurym miejscem, a głównego bohatera męczą niepokojące wizje pełne dziwacznych potworów. Niestety scenariusz nie idzie w parze z klimatem. Gra rozpoczyna kilka równoległych wątków, które odkrywamy poprzez czytanie notatek i e-maili. Dowiadujemy się z nich o knowaniach złej korporacji, nielegalnych eksperymentach i dramacie rodzinnym Shane’a, a wszystko jest skąpane w mitologii Cthulhu. Problem tylko w tym, że żaden z tych wątków nie jest dostatecznie rozwinięty i satysfakcjonująco zakończony.

Moons Of Madness

Najgorzej gra wypada od strony technicznej. Na stosunkowo słabej karcie 2060 RTX Moons of Madness chodzi bardzo płynnie, aczkolwiek zdarzają się drobne zacięcia podczas zapisywania checkpointów (nie zawsze). O wiele gorzej wypada wersja gry na PlayStation 4. Grafika wygląda bardzo ładnie, jednak płynność gry woła o pomstę do nieba. Nawet zwykle rozglądanie się na boki powoduje czkawkę konsoli i ciężko powiedzieć, dlaczego, bo przecież gry zrobione na Unreal engine nie mają takich problemów. W chwili zamykania tego tekstu żaden patch poprawiający wydajność się nie ukazał.

Mimo kilku problemów technicznych i małych scenariuszowych niedoróbek, Moons of Madness to całkiem dobry horror z elementami science fiction. Grafika jest bardzo dobra, łamigłówki dają do myślenia, a klimat po prostu świetny. Jeśli lubicie kosmiczne horrory w stylu SOMA, to MoM, jest grą idealną dla was.

Post Views: 1 596
Tagi: Funcom horror Lovecraft Mars Moons of madness pc playstation 4 Shane Newehart walking simulator Xbox one

Nawigacja wpisu

❮ Previous Post: Silent Hill: Apokalipsa (Silent Hill: Revelation 3D) | Adaptacje gier komputerowych
Next Post: Kierunek: Noc (Into the night) – recenzja ❯

You may also like

ciekawostki
Na Commodore 64 ukazał się port gry Super Mario Bros
19 kwietnia 2019
Plakat z filmu assassins creed
film
Assassin’s creed – recenzja | Adaptacje gier komputerowych
9 maja 2019
resident evil
ciekawostki
Recenzja Resident Evil z 2002 – Adaptacje gier wideo
7 marca 2018
Uliczny wojownik van damme
ciekawostki
Ciekawostki z filmu Uliczny Wojownik (Street Fighter)
1 czerwca 2020

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Dark okładka Dark od Netflixa – Wyjaśnienie fabuły
  • Ślepnąc od Świateł Ślepnąc od świateł – ciekawostki i nawiązania do prawdziwych wydarzeń
  • Pitbull – prawdziwe sprawy z sezonu 2
  • krwawy sport Kim jest Frank Dux – pierwowzór głównej postaci z filmu Krwawy Sport?
  • Steven Seagal kariera Co się stało z karierą Stevena Seagala?
  • Despero Pitbull Pitbull sezon 1 – prawdziwe sprawy i inne ciekawostki
  • Łącznikowe dziecko Death stranding Death Stranding – wyjaśnienie fabuły i zakończenia
  • Dark – wyjaśnienie wydarzeń z sezonu 3
  • Tenet – wyjaśnienie fabuły i zakończenia
  • Logo the thing coś Ciekawostki z filmu Coś (The Thing)

Copyright © 2023 Entuzjasta Gier.

Theme: Oceanly News Dark by ScriptsTown