Witamy w siódmej części serii artykułów o najbardziej kontrowersyjnych grach w historii. Pierwszą, w której omawiamy produkcje takie jak: Doom, Mortal Kombat czy Carmageddon, znajdziecie pod tym linkiem. Kolejne na dole każdego artykułu.
Kingpin: Life of Crime
Strzelanka FPS osadzona w alternatywnej rzeczywistości. Gracz wciela się w gangstera pnącego się po szczeblach przestępczej kariery. Gra zasłynęła wysokim poziomem przemocy oraz niezwykle soczystym językiem.
Atmosfera gry, grafika, ścieżka dżwiękowa i grywalność zostały dobrze ocenione przez krytyków, jednak data premiery zbiegła się ze strzelaniną szkolną w Columbine. Z tego powodu gra znalazła się na celowniku polityków i organizacji non profit. Rozpoczęła się medialna nagonka. Politycy słali listy, powstawały petycje i raporty, a gra trafiła nawet pod obrady senatu. W końcu firma ugięła się pod naciskami i wprowadziła ocenzurowaną wersję, w której przekleństwa zostały zagłuszone, a przemoc zredukowana. Mimo wszystko część wielkich dystrybutorów odmówiła sprzedaży gry.
W 2023 roku ukazał się remaster gry zatytułowany Kingpin: Reloaded. Ten także dorobił się niewielkiej kontrowersji, jednak tym razem nie poszło o przemoc, tylko bardzo leniwe wykonanie. Gra sprawia wrażenie niedopracowanej, a jej niektóre aspekty wyglądają gorzej niż w oryginale.
Freedom!
Oregon Trails to gra strategiczna, w której wcielamy się w amerykańskiego osadnika, zmagającego się z przeciwnościami losu, podczas przeprawy przez tzw. szlak oregoński. Ze względu na edukacyjne walory, gra była powszechnie używana w szkołach, dzieki czemu producent zarobił na niej spore pieniądze. Na fali sukcesu powstały liczne spin-offy, skupiające na się na różnych aspektach historii USA. Jednym z nich była gra zatytułowana Freedom!, w której gracz wciela się w niewolnika usiłującego się przedrzeć na północ ku upragnionej wolności.
Choć gra powstała w celach edukacyjnych i była konsultowana z historykami, aby jak najwierniej oddać realia epoki, szybko stała się przedmiotem kontrowersji. Rodzice oskarżyli wydawców o rasizm, a wiele afroamerykańskich organizacji zaczęło grozić pozwami. Wydawca rozpoczął z nimi konsultacje, które miały na celu ulepszenie gry i usunięcie lub poprawienie kontrowersyjnych treści, jednak z powodu impasu gra została całkowicie wycofana ze szkół.
Alex Jones: NWO Wars
Alex Jones to prezenter radiowy, komentator polityczny i propagator licznych teorii spiskowych. Postać jest równie kontrowersyjna co barwna. Jones był podawany do sądu, krytykowany za swoje wypowiedzi i banowany z mediów społecznościowych. Jedną z najbardziej rozpoznawalnych cech prezentera jest niezwykle ekspresyjny i emocjonalny styl prowadzenia programu. Wiele z wypowiedzi Jonesa przeniknęło do popkultury w postaci memów. Zgodnie z zasadą „Nieważne co mówią, ważne żeby mówili” Jones postanowił skapitalizować internetową popularność, wydając grę opartą o własną postać.
https://youtu.be/5HgYHNP17dE?si=IUoZvfz5ojeE2RBf
Produkcja zatytułowana NWO Wars jest niczym innym jak klonem gier z serii Metal Slug. Zwykła arkadowa strzelanka 2D, z mnóstwem broni, przeciwników i wybuchów. Oryginalności nadaje oparcie wydarzeń o memy. Walczymy z „żabami-gejami”, pedofilami na wyspie Epsteina, Markiem Zuckerbergiem, Sorosem, globalistami pragnącymi zaprowadzić „nowy porządek świata”, cenzorami i wieloma innymi postaciami przewijającymi się w radiowych wywodach prezentera. Co by nie mówić o samym Jonesie, produkcja jest całkiem grywalna. Ciężko się także przyczepić do ładnej pikselartowej grafiki i klimatycznej oprawy dźwiękowej. Niestety dużym problemem jest wysoka cena, całkowicie nieadekwatna do zawartości. Oryginalna cena to 23 dolary, a grę można ukończyć w zaledwie pół godziny. Dla porównania podobna w zamyśle produkcja firmowana logiem AVGN kosztuje mniej niż połowę tej ceny, a można w niej spędzić ponad dziesięć godzin.
Wydanie gry o takiej tematyce nie mogło umknąć uwadze mediów, które szybko odsądziły ją od czci i wiary. Padły oskarżenia o propagowanie ideologii far-right i niebezpiecznych teorii spiskowych. Pojawiły się także naciski na Steam. Organizacje takie jak Media Matters, próbowały doprowadzić do usunięcia gry z platformy, pod pretekstem „dyskryminacji i propagowania nienawiści”. Jak na razie próby te okazały się bezskuteczne.
The Day Before
Ogłoszona w 2021 roku multiplayerowa strzelanka w realiach apokalipsy zombie z miejsca zdobyła zainteresowanie graczy, dzięki powalającej na kolana next-genowej grafice. Gra była tworzona przez niewielkie studio Fntastic, którego założycielami są dwaj bracia Gotovtsev, mający na koncie jedynie kilka niszowych gier indie. Z tego powodu niektórzy zaczęli podejrzewać oszustwo, gdyż gra o takim rozmachu wymagała nakładów pracy, na jakie pozwolić mogło sobie jedynie gigantyczne studio. Podejrzenia studzone jednak były przez fakt, iż producenci nigdy nie zbierali żadnych dotacji, ani nie sprzedawali gry w preorderach.
Data premiery była wielokrotnie przekładana. Twórcy usprawiedliwiali to koniecznością przeniesienia zasobów gry na nowszą wersję silnika Unreal. Na osłodę co jakiś czas pojawiały się kolejne zwiastuny. Uważni gracze szybko jednak zauważyli, że były one zwykłymi plagiatami zwiastunów gier takich jak: Cyberpunk 2077, Grand Theft Auto 5 i Red Dead Redemption 2. W trailerach pojawiały się podobne ujęcia i takie samo słownictwo. Nie był to koniec kłopotów, gdyż w międzyczasie doszło także do przepychanek prawnych dotyczących marki, która okazała się zastrzeżona. Doprowadziło to do tymczasowego usunięcia strony gry z platformy Steam.
Nawet oskarżenia o plagiat nie ostudziły zapału wyczekujących produkcji graczy. The Day Before trafiła na szczyt „listy życzeń” Steam. Próbując przyśpieszyć pracę, firma zaczęła poszukiwać „wolontariuszy”. Choć słowo to brzmi dosyć niewinnie, w praktyce okazało się, że wolontariat polegał na nieodpłatnej pracy przy tworzeniu gry.
Gdy po licznych perturbacjach gra zadebiutowała w grudniu 2023, okazało się, że rozgrywka nie ma nic wspólnego z zapowiedziami. The Day Before była grą zgliczowaną, z bardzo przeciętną grafiką i niewielkim obszarem grywalnym. Produkcja okazała się także przeraźliwie nudna i pozbawiona obiecywanych atrakcji. Jakby tego było mało, niemal cała gra powstała na zasobach kupionych ze stocka. Rozczarowani gracze zaczęli dokonywać zwrotów i bombardować stronę gry negatywnymi recenzjami. Twórcy wystosowali przeprosiny i obiecali wprowadzenie niezbędnych poprawek. Nigdy do tego nie doszło, gdyż zaledwie cztery dni po premierze gra zniknęła ze Steama, a twórcy zaczęli usuwać konta społecznościowe.
Gollum
Daedalic Entertainment to niemiecki producent gier specjalizujący się w grach przygodowych point and click. W 2019 roku, po dziesięciu latach wydawania przygodówek 2d firma postanowiła rzucić się na głęboką wodę i stworzyć epicką grę 3d osadzoną w uniwersum „Władcy pierścieni”. Wydana po sporych opóźnieniach (spowodowanych covidem) produkcja spotkała się z wrogością wśród graczy i miłośników prozy angielskiego pisarza. Gra jest pełna psujących rozgrywkę bugów, nudnych i powtarzalnych misji. Na dodatek jest niezwykle kiepska i słabo zoptymalizowana. Dla wielu recenzentów gra niemal od razu stała się murowanym kandydatem do tytułu najgorszej gry roku. Jedna z publikacji po raz pierwszy w historii odmówiła recenzji, gdyż dziennikarz nie był w stanie jej ukończyć.
Gdy emocje już nieco opadły, firma przeprosiła i zapowiedziała wydanie patcha. Ku uldze miłośników Tolkiena Daedalic anulowało także planowaną kontynuację. Na koniec firma ogłosiła całkowite zamknięcie oddziału produkcji gier.
Na tym kontrowersja się nie skończyła. Zwolnieni pracownicy Deadelic zaczęli się skarżyć, że podczas produkcji byli zmuszani do pracy po godzinach bez dodatkowego wynagrodzenia. Firma miała także płacić stawkę niższą od minimalnej, a szefostwo wprowadzać toksyczną atmosferę. Okazało się, że mimo zabezpieczenia niezwykle popularnej licencji, na grę przeznaczono zaledwie 15 mln euro, co jest ułamkiem sumy, jaką współcześnie wydaje się na gry AAA. Prawdziwą wisienką na torcie był fakt, że przeprosiny dla graczy zostały wygenerowane przez Chat GTP.