And Then There Were None – recenzja gry przygodowej

Dziesięcioro obcych sobie ludzi przyjeżdża do położonej na odludnej wyspie posiadłości, na zaproszenie tajemniczego milionera. Na miejscu zamiast gospodarza, czeka na nich nagranie z jego głosem, oskarżające każdego z nich o dokonanie jakiejś zbrodni. Uczestnicy wyprawy początkowo traktują to jako ekscentryczny żart, jednak ich nastawienie się zmienia, gdy jeden z nich ginie.

Choć fabuła trzyma się książki dosyć wiernie, gra nie jest dokładną adaptacją powieści Agathy Christie. Twórcy dokonali pewnych zmian, z których największą jest dodanie 11 uczestnika. Jest nim Patrick Narracott – przewoźnik, który w wyniku zatonięcia łodzi zostaje uwięziony na wyspie razem ze swoimi pasażerami. Jako gracz wcielamy się właśnie w niego. Drugą o wiele większą zmianą jest podmiana tożsamości zabójcy. Dzięki temu zabiegowi nawet gracze zapoznani z powieścią będą mogli na nowo rozwikłać sprawę. Dla fanatyków twórczości mistrzyni kryminału twórcy przygotowali ukryte zakończenie, w którym wszystko układa się dokładnie tak jak w powieści.

Gra używa stylistyki pożyczonej z serii Resident Evil – trójwymiarowe postacie, poruszają się po dwuwymiarowych pikselartowych tłach. Podobnie jak w serii o zombie, każdy rzut kamery pokazuje inną perspektywę. W trakcie rozgrywki grafika jest znośna. Problemy pojawiają się, gdy obserwujemy zbliżenia postaci podczas cutscenek. Modele 3d są zwyczajnie brzydkie a animacje postaci sztywne i nienaturalne. O jakiejkolwiek mimice czy synchronizacji ruchu warg możemy oczywiście zapomnieć. Nawet jak na standardy 2006 roku, gra jest bardzo brzydka.

O wiele lepiej wypada udźwiękowienie. Aktorzy głosowi traktują swoją pracę poważnie i są świetnie dobrani. Emily jest odpowiednio wyniosła, sędzia poważny i dostojny, a Philip przesadnie pewny siebie. Świetny dubbing nadaje drewnianym modelom 3d nieco osobowości.

Pod względem rozgrywki And Then There Were None to klasyczna przygodówka point-and-click. Przy pomocy kliknięć przemieszczamy się i podnosimy przedmioty. Jeśli chcemy na przedmiocie wykonać jakąś akcję, przenosimy go do dolnej części menu, po czym klikamy jedną z dwóch ikonek. Lupa pokazuje zbliżenie przedmiotu, a zębatka powoduje jego użycie. Oprócz tego, jeśli wybierzemy dwa przedmioty, kliknięcie zębatki powoduje ich połączenie. Po prawej stronie ekranu znajduje się ikona pokazującą zapiski bohatera i kopie znalezionych dokumentów.

  Dark Side of the Moon - recenzja gry FMV

Zagadki nie są specjalnie skomplikowane, jednak czasami trudne do odkrycia. Aby uruchomić dane wydarzenie/dialog trzeba odwiedzić jakieś konkretne miejsce lub wałęsać się określoną ilość czasu. Niestety gra w żaden sposób nie sygnalizuje, że właśnie wykonaliśmy akcję posuwającą fabułę naprzód, więc pozostaje nam żmudne zwiedzanie każdego zakamarka wyspy i ciągłe zaczepianie tych samych postaci. Nie do końca sprawdza się także system dialogów. Po każdym morderstwie goście zbierają się w grupę, a Narracott ich przesłuchuje. Coś, co mogło być ciekawym elementem rozgrywki, ogranicza się, do monotonnego powtarza dokładnie tych samych pytań kilku osobom. „Gdzie byłeś o tej porze?”. „Kto według ciebie dokonał morderstwa?”

And there were none gra christie

Twórcy wyprzedzili nieco swoją epokę, umieszczając w grze tzw. znajdźki. Dziś wraz z pojawieniem się trofeów i achievementów jest to już praktycznie standard, jednak w 2006 roku niewiele gier oferowało coś takiego. Narracott może odnaleźć poukrywane przez gospodarza karty z tajemniczymi wiadomościami, listy, zaproszenia, spróbować zebrać odciski palców podejrzanych czy nawet ich szpiegować. Większość tego typu aktywności nie wpływa na fabułę. Czasami pojawi się dodatkowa scenka, lub dialog rzucający nieco więcej światła na postacie oraz wydarzenia, jednak w praktyce czynności te można pominąć, bez większej straty. Największą nagrodą jest wspomniane już odblokowanie ukrytego zakończenia.

agatha christe and there were none gra

Jeśli wybaczymy archaiczną grafikę i niedopracowane dialogi, And Then There Were None oferuje świetną, trzymającą w napięciu fabułę, oraz kilka udanych łamigłówek. Miłośnicy kryminału i klasycznych przygodówek powinni dać jej szansę, gdyż mimo swoich wad, jest to prawdopodobnie najlepsza z licznych gier opartych o twórczość Agathy Christie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *