Nine Noir Lives – Recenzja przygodowej gry detektywistycznej

Silvernode Games to niewielkie studio deweloperskie z siedzibą w Południowej Afryce. Pierwszą i jak na razie jedyną grą studia jest omawiane tutaj Nine Noir Lives. Jest to humorystyczna przygodówka point and click w animowanej oprawie. Gra opiera się na dwóch pomysłach, będących filarami całej fabuły. Jednym z nich jest osadzenie akcji w rzeczywistości nawiązującej do filmów noir. Prywatny detektyw w wygniecionym prochowcu, ponure miasto, femme fatale i gangsterskie porachunki. Drugim, uczynienie postaci antropomorficznymi kotami. Wszystko, co zobaczymy w grze, w jakiś sposób nawiązuje do połączenia tych dwóch nietypowych pomysłów. Jednak czy takie połączenie ma w ogóle sens?

Fabuła i Postacie w Nine Noir Lives

Prywatny detektyw Cuddles Nutterbutter dostał właśnie ważne zlecenie od szefa policji — ma zająć się sprawą morderstwa syna lokalnego mafiosa, Edgara Montemeeuw. Morderca był wyjątkowo bezczelny, gdyż zabił go w należącym do gangstera klubie. Zadaniem Cuddlesa jest wyciągnięcie informacji od ludzi, którzy nie chcą rozmawiać z policją. Na pierwszy rzut oka sprawa wygląda jak typowe porachunki gangsterskie. Montemeeuowie rywalizują z mafijną rodziną Catuletów (bardzo subtelne, prawda?) i to oni są podejrzewani o zlecenie zabójstwa. Szybko jednak okazuje się, że sprawa jest trochę bardziej zawiła, a zabójstwo może mieć związek z burzliwą przeszłością osławionego gangstera.

Fabuła Nine Noir Lives budzi mieszane uczucia. Sam wątek zabójstwa i kryjącej się za nim intrygi jest ciekawy, niestety efekt psuje żółwie tempo rozgrywki. Ukończenie gry zajmuje kilka godzin, jednak może z 1/10 czasu spędzamy nad właściwą sprawą. Pozostały czas to liczne fetch questy, które na dodatek nie zawsze mają sens. Mimo iż nasz bohater został osobiście wyznaczony przez komisarza, a śledztwo ma najwyższy priorytet, nadgorliwy służbista nie chce nas dopuścić do ciała. Musimy więc wykonać szereg zadań, w wyniku których służbista zostanie czymś zajęty. Oznacza to ponad godzinę biegania po tych samych lokacjach. Po uzyskaniu dostępu do zwłok zdobywamy ciekawe tropy. Zamiast się nimi nacieszyć, musimy stracić kolejną godzinę, aby uzyskać dostęp do mikrofilmów w bibliotece. Dobre gry przygodowe dają nam poczucie nieustannego postępu, a tutaj mamy szereg sztucznie rzucanych pod nogi kłód. Tempo jest podkopywane także przez dialogi będące przysłowiowym „laniem wody”. Bohater wygłasza długie monologi na temat tego co właśnie widzieliśmy albo zaczyna mówić o jakichś przypadkowych rzeczach. Albo scenarzysta jest tak zakochany we własnej twórczości, że nie ma zamiaru usuwać niepotrzebnych dialogów, albo płacili mu od słowa.

Nine noir lives gra

Nine noir lives jest grą stawiającą na humor, jednak i w tym daleko jej do konkurencji. Czasami zdarzają się zabawne gagi, jednak cała masa to zwykłe suchary. Poproszony o pokazanie odznaki bohater orientuje się, że jej zapomniał, więc zaczyna coś bełkotać, że odznak już się nie używa. Rozmawiając z sekretarką, narzeka, że trafiają mu się sprawy malutkie niczym kijanki, ale gdzieś tam czeka na niego wielka żaba. Gdy sekretarka napomyka, że jej szef lubi sobie zasnąć na kanapie, bohater w pokrętny sposób usiłuje się tłumaczyć, że wcale tego nie robi. W zamierzeniu sceny te miały być zabawne, ale w praktyce ani ziębią, ani parzą. Gra jednak ma w zanadrzu inny humorystyczny oręż – nawiązania do kotów. Nazwa miasta to Meow Meow Furrington. Miejsce zbrodni nazywa się Knity Kitty Club. Główny detektyw to Cuddles, a jego asystentka ma na imię Tabby. Nawet zwykły kaktus to „catcus”. Praktycznie każdy obiekt, postać i miejsce nawiązują w jakiś sposób do czegoś związanego z kotami. Czy tego typu humor was śmieszy? Jeśli tak to będziecie się świetnie bawić, jednak jeśli nie gra szybko was zirytuje nadużywaniem gierek słownych.

  Infliction - recenzja

Zagadki w większości przypadków są dosyć proste. Przykładem niech będzie używanie telefonu — zamiast cyfr widnieją na nim symbole i w ten właśnie sposób podawane są „numery”. Jedyną poważną przeszkodą są łamigłówki z surrealistycznym rozwiązaniem, na które można wpaść jedynie metodą prób i błędów. Twórcy nie ustrzegli się także sytuacji, gdy najpierw w nasze ręce wpada przedmiot, a dopiero po tym napotykamy zagadkę. W pewnym momencie trafiłem na postać, która zaczęła do mnie mówić tak, jakbyśmy się wcześniej spotkali. Planowo osoba ta miała mi zlecić znalezienie pewnego przedmiotu. Ponieważ znalazłem go przed spotkaniem postaci, gra przeskoczyła do dalszych dialogów, nie uwzględniając tego, że się wcześniej nie widzieliśmy. Tego typu błędy pojawiają się kilkakrotnie.

Nine noir lives przygodówka

Grafika i animacje w Nine Noir Lives

Największym atutem Nine Noir Lives jest piękna ręcznie rysowana grafika. Tła są bardzo kolorowe i szczegółowe. Pod tym względem jest to jedna z najładniejszych animowanych przygodówek ostatnich lat. Dowolny screen z gry łatwo pomylić z jakąś kreskówką. Niestety grafice kroku nie dotrzymują animacje. Graficy zaanimowali tylko to, co było niezbędne. Gdy rozmawiajmy z kimś, nasza postać gestykuluje i porusza ustami, jednak gdy odpowiada, druga postać zamiera w dziwnej pozie niczym słup soli. Ponieważ konwersacje są niezwykle długie, po jakimś czasie zaczyna to razić.

Bardzo dobrze wypada także dubbing. Głosy postaci są świetnie dobrane i bardzo dobrze zagrane. Gra pod tym względem może spokojnie konkurować z niejednym tytułem AAA. W tle przygrywają całkiem przyjemne utwory kojarzące się z gatunkiem noir, co dla wielu będzie zapewne sporym plusem.

Dziwi brak funkcji autozapisu. Teoretycznie to niewielka wada, gdyż wystarczy przyzwyczaić do regularnego zapisywania. Problem w tym, że obecnie gracz taką funkcję bierze za pewnik. Można więc boleśnie się przejechać, gdy po godzinie gra nagle się zwiesi. Podczas niemal 8-godzinnej rozgrywki gra zwiesiła się bez wyraźnego powodu dwa razy.

Czy Nine Noir Lives to dobra gra? Jeśli chodzi o aspekty techniczne, bez wątpienia tak. Zarówno grafika jak i udźwiękowienie stoją na najwyższym poziomie. Niestety do pełni szczęścia zabrakło bardziej dopracowanego scenariusza i lepszych gagów. Gra nie powinna was rozczarować, jednak nie oczekujcie, że produkcja zostanie współczesnym klasykiem na miarę klasyków Lucasarts.

Full Throttle – historia gry

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *