Książę i Tchórz – recenzja

Czy warto sprzedać swoją duszę diabłu? Główny bohater gry Książę i Tchórz na własnej skórze przekonał się, że nie. Młodzieniec o imieniu Galador zapragnął być księciem, więc dokonał niefortunnej transakcji. Podstępny diabeł jednak go oszukał. Dusza Galadora trafiła w ciało księcia, który miał właśnie stoczyć pojedynek z niepokonanym rycerzem. W ten sposób diabeł miał zamiar upiec dwie dusze przy jednym kotle. Plany pokrzyżowała mu tchórzliwa ucieczka Galadora z areny walki. Od tej pory celem młodzieńca jest powrót do swojego dawnego ciała.

Książę i Tchórz to gra osadzona w uniwersum fantasy wymyślonym przez Jacka Piekarę. Seria przedstawia przygody maga zwanego Arivaldem z Wybrzeża. Jego przygody to coś pośredniego pomiędzy opowiadaniami o Wiedźminie, a prześmiewczą prozą Pratchetta. Książki cechuje lekkość – nie ma w nich seksu, nadmiernej przemocy ani wulgaryzmów. Grę można określić jako spin-off serii, gdyż mag jest w niej postacią poboczną, pomagającą głównemu bohaterowi w pokonywaniu kolejnych przeszkód.

Pierwsze co rzuca się w oczy to kolorowa, niemal disneyowska grafika. Na tle innych krajów, Polska w latach 90. była mocno opóźniona jeśli chodzi o gry komputerowe. Gdy powstała pierwsza polska gra tekstowa (Puszka Pandory), za granicą gracze mogli już cieszyć się barwnymi przygodówkami Sierry, a gdy na polskim rynku pojawiła się oparta o dygitalizowane zdjęcia Tajemnica statuetki, zachodni gracze zagrywali się w gry FMV. Książę i Tchórz w żaden sposób nie odstaje od standardów wyznaczanych przez konkurencję, a momentami nawet je przerasta. Kolorowa ręcznie rysowana grafika w rozdzielczości SVGA przywodzi na myśl produkcje takie jak Larry 7, Discworld 2 czy Broken Sword. Graficy włożyli w swoje dzieło bardzo dużo pracy. Plansze są szczegółowe a animacje postaci płynne i pozbawione błędów. Twórcy chwalili się, że jako pierwsi do gier przygodowych wprowadzili cień rzucany przez bohatera. Dziś takie coś oczywiście nie zrobi na nikim wrażenia, ale w 1998 był to malutki krok naprzód. Trzeba jednak przyznać, że widać kilka miejsc, w których twórcy poszli na skróty. Najbardziej razi brak początkowego intra. Zamiast tego widzimy zapętloną animację Arivalda opowiadającego nam jak rozpoczęła się cała historia.

Książę i tchórz gra

Inteface jest niemal identyczny jak w innych grach przygodowych z tamtego okresu. Niemal, gdyż autorzy zrezygnowali z jakiegokolwiek HUDu. Akcję wybieramy z menu kontekstowego czasowników, przywoływanego kliknięciem myszy, a przedmioty pojawiają się dopiero po najechaniu kursorem w górny róg ekranu. Przedmioty zdobywamy w tradycyjny dla przygodówek sposób: znajdujemy, kradniemy lub wymieniamy się za coś. Co wyróżnia dzieło Metropolis Software to nieszablonowe podejście do łamigłówek. Jako przykład można tu podać odnalezienie kurhanu. Po kliknięciu wejścia do grobowca pojawiają się duchy, więc bohater robi to co powinien zrobić każdy szanujący się tchórz – bierze nogi za pas. Instynkt gracza podpowiada nam, że zapewne brakuje nam jakiegoś przedmiotu. Może jakiś amulet odpędzający zmarłych, a może zaklęcie ochronne. Rozwiązanie okazuje się o wiele bardziej prozaiczne – gdy bohater ucieka, wystarczy zawracać go, klikając w kierunku grobowca. Po krótkim czasie postać zorientuje się, że duchy nie są w stanie go skrzywdzić i zbierze się na odwagę, aby wejść do środka. Innym przykładem jest zdobycie instrumentu muzycznego. W większości przygodówek trzeba by zapewne okraść barda. Tymczasem w Książę i Tchórz należy zdobyć dowody zdrad i podrzucić je jego żonie, po czym poczekać aż wściekła małżonka wyrzuci manatki na ulicę. Zagadki są kreatywne, jednak nigdy nie są nieuczciwe. Jedynym malutkim zgrzytem są niepotrzebne wstawki zręczościowe. Musimy odwrócić uwagę danej postaci, a następnie coś jej zabrać. Na wykonanie akcji mamy ułamek sekundy, a minimalistyczny interface jest wybitnie niewygodny do wykonywania szybkich akcji.

  Ptaki Nocy (i fantastyczna emancypacja pewnej Harley Quinn) - recenzja

Książę i tchórz recenzja

Książę i Tchórz to pierwsza gra studia z profesjonalnym dubbingiem (poprzednia przygodówka Metropolis, czyli Teenagent została spolszczona przez redaktorów magazynu Secret Service). Główną gwiazdą widowiska jest Kazimierz Kaczor – uznany aktor i wilki miłośnik gier komputerowych. Pan Kaczor swoją pracę wykonał bezbłędnie. Niestety głos głównego bohatera jest bardzo miałki i bezbarwny. Na dodatek pojawia się niewielki problem z miksowaniem dźwięku. Na jednej z plansz dwójka kupców zawzięcie gra w kości, nieustannie komentując wyniki gry. Gdy próbujemy z kimś porozmawiać, dialog jest zagłuszany przez odgłos kości i radosne okrzyki hazardzistów.

Książę i Tchórz to bez wątpienia jedna z lepszych polskich gier przygodowych. Dzieło studia Metropolis dorównuje jakościom zagranicznym produkcjom tamtego okresu, a nawet momentami je przerasta. Grę cechuje świetna grafika, solidny dubbing, dopracowane animacje i niezwykle kreatywne zagadki. Jest to gra, po którą powinien sięgnąć każdy miłośnik starych przygodówek.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *