We wczesnych latach 80. na rynku gier komputerowych, pojawiła się firma Ocean Software. Firma skupowała prawa do popularnych filmów i seriali, aby wydawać oparte o nie gry. W krótkim czasie w jej portfolio wzbogaciły tytuły takie jak Rambo, Miami Vice, czy Robocop. W 1986 do ich długiej listy popkulturowych gwiazd dołączył sam człowiek nietoperz. „Batman” – bo tak zatytułowana jest pierwsza w historii gra z Mrocznym Rycerzem, jest przygodówką z elementami akcji, wzorowaną na kiczowatym serialu z lat 60. Ciepłe przyjęcie gry, przyczyniło się do wydania kolejnej produkcji z Człowiekiem-nietoperzem zatutułowanej „Batman: The Caped Crusader”.
Batman: The Caped Crusader
Gra używa bardzo oryginalnego sposobu wyświetlania grafiki. Na ekranie pojawia się niewielkie okienko, w którym widzimy nasza postać, a kiedy przechodzimy do następnego pomieszczenia, na wierzch wyskakuje kolejne okienko, przesłaniając poprzednie. Po nim następne i następne zupełnie jakbyśmy oglądali kolejne panele w komiksie. Pomysł był bardzo ambitny, jednak efekt końcowy nie wygląda zbyt dobrze. Problemem jest niska rozdzielczość, powodująca, że grafika jest mało czytelna. Graczom nie przypadł do gustu także niezbyt rozbudowany system walki i zbytnie skupienie na łamigłówkach. Caped Crusader było bliżej do klasycznej przygodówki niż gry akcji. Mimo wszystko produkcja dostała dobre oceny od krytyków i ekipa z Ocean już pracowała nad następnym tytułem z Człowiekiem Nietoperzem. Produkcję wstrzymano, gdy okazało się, że wytwórnia Warner Brothers pracuje nad wysokobudżetowym filmem z Batmanem. Włodarze Ocean Software zdecydowali o porzuceniu dotychczasowego projektu i napisaniu gry od nowa z fabułą opartą o scenariusz nadchodzącego filmu.W ten sposób powstała wydana w 1989 roku gra „Batman: The Movie„.
Batman: The Movie
Jedną z cech wyróżniający omawianą tutaj produkcję, z zalewu innych 8-bitowych tytułów, jest podział na etapy. W praktyce, kupując Batman: The Movie, nabywaliśmy cztery osobne gry i o dziwo każda z tych gier jest zadziwiająco dobra. Pierwszy etap to klasyczna platformówka, dziejąca się w zakładach chemicznych AXIS. Przemierzając korytarze zakładu, walczymy z przestępcami oraz unikamy róznego rodzaju zagrożeń (kapiący kwas, gorąca para, przepaście). Do dyspozycji mamy batarangi, którymi strzelamy w przeciwników oraz linę z hakiem, do wspinania się na wyższe platformy. Dzięki linie możemy się także bezpiecznie opuszczać w przepaść. Przypomina to trochę rozgrywkę z Bionic Commando. Na końcu etapu musimy zmierzyć się z Jackiem Napierem, a nasze zadanie polega na strąceniu go do kadzi z kwasem.
Drugi etap Batman: The Movie to jazda Batmobilem. Oprócz manewrowania między pojazdami trzeba podążać za wskazówkami podawanymi przez GPS. Aby skręcić w inną ulicę należy w odpowiednim momencie wystrzelić linę z hakiem (co nawiązuje do sceny z filmu). Trzecia plansza to gra logiczna. Z grupy 10 kosmetyków wybieramy trzy, a komputer wyświetla nam, ile z tych produktów jest skażonych. W kilku podejściach trzeba zidentyfikować trzy zatrute kosmetyki. W czwartej planszy latamy Bat-samolotem. Nasze zadanie polega na przecinaniu lin balonów przyczepionych do jadących po ulicy platform. Należy jednak uważać, aby nie zahaczyć o balon, bo uwolnimy truciznę i stracimy trochę życia. Jest to najtrudniejszy etap gry. Ostatni etap to platformówka podobna do pierwszej planszy. Naszym celem jest odnalezienie i pokonanie Jokera.
Jak widać, twórcom udało się zawrzeć większość kluczowych scen z filmu, za co należy się duży plus. Jeszcze większy za to, że każda z tych mini-gier jest grywalna. Nie są to może najlepsze pozycje w swoich kategoriach, jednak są wystarczająco przyjemne aby zatrzymać nas przy monitorze na dłużej.
Batman: The Movie nie jest wolna od błędów. Etapy platformowe są skonstuowane tak, że czasami nie sposób uniknąć obrażeń, co w dobrze skontruowanej platformówce nie powinno mieć miejsca. Sterowanie na niektórych komuterach ma spore opóźnienie, co utrudnia granie. Jeśli gramy na oryginalnym komputerze C64, czas ładowania jest nieznośnie długi. Problem da się obejść przy pomocy emulatora.
Porty
Batman: The Movie został przeportowany na niemal wszystkie istniejące w tamtym okresie platformy. Występują między nimi spore różnice. Wersje na 16-bitowe komputery (Amiga, Atari ST) w etapach z pojazdami używają widoku z tyłu a nie z boku. Wersja na ZX-Spectrum naśladuje tą z C64, jednak rozpędzenie się Batmobilem zajmuje wieki, zupełnie jakby podłoże było gęstą smołą. Niezależnie od platformy, poziom czwarty jest najtrudniejszy i najbardziej frustrujący. Istnieje także konwersja na PC, jednak jest ona tak zła, że nie warto nawet o niej dyskutować. Najlepiej jej unikać za wszelką cenę.
Muzyka pasuje do klimatu, jednak w grze nie pojawia się żaden z utworów Danny’ego Elfmana. Na C64 musimy wybrać, czy chcemy słuchać muzyki, czy wolimy efekty dźwiękowe. Czyli albo rybki, albo akwarium. Grafika jest bardzo ładna, chociaż zależy to oczywiście od platformy, na której gramy. Z 8-bitowych komuterów najładniejsza jest wersja na C64. Jest ona najbardziej dopracowana i ma najlepszą paletę barw. Z jakiegoś powodu na innych komputerach kolorystyka jest weselsza, co nie pasuje do gotyckiego klimatu filmu. Najładniejsze są oczywiście wersje na komutery 16-bitowe.
Batman: The Movie to jedna z najciekawszych gier opartych o film. Cechuje ją zadziwiająca wierność fabule, co w latach 80. było ewenementem. Dla miłośników starych gier i Batmana jest to pozycja obowiązkowa.