Eddie Fleming, ma bardzo zły poranek. Policja właśnie roztrzaskała drzwi do jego mieszkania. Przerażony Eddie leży w kałuży własnego moczu i bezradnie obserwuje policjantów skrupulatnie przetrząsających jego mienie. Policjanci są bardzo brutalni i traktują go w poniżający sposób. Sam Fleming jest życiowym nieudacznikiem: stracił pracę, żonę, mieszkanie, żyje z zasiłku i prac dorywczych i musi mieszkać w taniej norze.
Zdezorientowany Eddie zostaje wywieziony na posterunek. Tam rozpoczyna się tytułowe przesłuchanie. Prowadzi je dwóch policjantów: opanowany i doświadczony detektyw Steele oraz jego młodszy, bardziej porywczy detektyw Prior. Początkowo detektywi dopytują się o kradzione auto, co jeszcze bardziej konfunduje głównego bohatera, gdyż w żaden sposób nie uzasadnia sposobu, w jaki został zatrzymany i potraktowany. Jednak wkrótce okazuje się, że sprawa jest poważniejsza. Dużo poważniejsza.
Fleming w końcu dostaje adwokata, jednak ten nie może mu pomóc. Ze względu na przepisy australijskiego prawa, obecność adwokata podczas wstępnego przesłuchania jest niekorzystna dla podejrzanego. Gdyby adwokat usłyszał coś obciążającego, może zostać później powołany przez prokuratora na świadka w sądzie. Adwokat radzi więc Eddiemu przetrwać te kilka godzin, po których policja będzie musiała go wypuścić na wolność. W tym momencie rozpoczyna się gra w kotka i myszkę. Podejrzany podrzuca różne informacje śledczym, aby zyskać na czasie, natomiast policjanci dwoją się i troją, aby udowodnić mu winę. Aby sprawy skomplikować jeszcze bardziej, jeden z policjantów ma na karku wydział wewnętrzny, który prowadzi przeciw niemu śledztwo.
Istnieją trzy powody, dla których warto obejrzeć The Interview. Pierwszym jest kafkowska atmosfera, podkreślana przez scenografię, świetną pracę kamery i niepokojącą muzykę. Całość tworzy kawał dobrego kina neo-noir. Szczególne brawa należą się operatorowi, który świetnie wykorzystuje klaustrofobiczną lokację. Akcja dzieje się w jednym budynku (z wyjątkiem małych retrospekcji), więc utrzymanie uwagi widza ciekawymi ujęciami wymaga sporych umiejętności. Drugim powodem jest aktorstwo. Trójka głównych aktorów gra na naprawdę wysokim poziomie, jednak film to prawdziwy pokaz talentu Hugo Weavinga. Emocje i mowa ciała, sprawiają, że jest to bez wątpienia jedna z jego najlepszych kreacji. Rola zdeserowanego i zastraszonego mężczyzny jest bardzo interesująca w dorobku aktora znanego z grania silnych postaci (Elrond, Agent Smith, Red Skull, V). Wreszcie trzecim i ostatnim powodem jest scenariusz. Mimo osadzenia akcji w jednym pomieszczeniu film obfituje w liczne twisty i w niezwykle udany sposób gra na emocjach. Komu kibicować? Z jednej strony mamy policjantów zachowujących się jak sadystyczni gestapowcy. Czy tacy brutale w ogóle powinni pracować w policji? Czy któregoś dnia nie posuną się zbyt daleko? Z drugiej strony przesłuchawiny przez nich mężczyna, może być prawdziwym potworem w ludzkiej skórze. Jeśli może to uratować życie kolejnych ofiar, czy powinnoismy osądzać ich metody?
Film od początku aż do dramatycznego końca aż kipi od emocji, a my jako widz miotamy się nie wiedząc komu kibicować. Zakończenie jest bardzo dramatyczne i ponure. Zło i przemocy zwyciężyły. Jeśli jednak poczuliśmy się rozczarowani takim obrotem spraw, po seansie filmu pozostaje nam jeszcze obejrzeć alternatywne, nieco bardziej optymistyczne zakończenie filmu. Niestety jest ono dostępne jedynie na płytach DVD.