W 2017 roku niezależne studio deweloperskie Anate Studio wydało przygodówkę point-and-click zatytułowaną Little Kite. Jej fabuła opowiada o kobiecie starającej się uwolnić od nadużywającego alkoholu i stosującego przemoc partnera. Gra dostała stosunkowo dobre oceny. Idąc za ciosem, rok później studio wydało omawianą tutaj kontynuację.
Repentant – fabuła gry
Fabuła Repentant nie skupia się na Mary, tylko jej mężu. Mimo upływu lat Olivier wciąż nadużywa alkoholu. Mężczyzna mieszka samotnie i utrzymuje się z popełniania przestępstw. Jego dni upływają na wykonywaniu szemranych zleceń, upijaniu się do nieprzytomności oraz dzwonieniu do byłej żony z prośbami o wybaczenie. W drodze na kolejne zlecenie, Olivier wchodzi do sklepu nocnego, gdzie zostaje świadkiem napadu. Napastnikiem jest zdesperowana kobieta. Olivierowi udaje się powstrzymać bandytkę, jednak okazuje się, że właściciel sklepu zamierza wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę.
Podobnie jak w Little Kite grafika jest ręcznie rysowana. Całość skąpana jest w stonowanych, ponurych kolorach, co nadaje grze odpowiedniej atmosfery tajemniczości i zagrożenia. Całość wypada naprawdę dobrze. Niedomagają za to szczątkowe animacje. Modele poruszają się w sztywny i nienaturalny sposób, a animacje niektórych czynności są po prostu pomijane. Cutscenki wykonane są w stylu komiksowym. Gdy bohater jedzie metrem, widzimy po prostu statyczny obrazek, ożywiany przez różnego rodzaju sztuczki. Kadr trzęsie się, a za oknem miga światełko, co daje złudzenie jazdy. Są to proste rozwiązania, jednak zadziwiająco skuteczne.
Rozgrywka w Repentant
Rozgrywka w Repentant jest typowa dla przygodówek point and click. Lewy klawisz myszy to przemieszczanie się oraz podnoszenie i używanie przedmiotów. Posiadane przedmioty przechowywane są w górnej belce. Kursor po najechaniu na interaktywny obiekt zmienia kolor. Twórcy dodali ułatwienie w postaci ikony odsłaniającej na chwilę wszystkie interaktywne punkty na planszy. Można ją jednak użyć jedynie kilka razy. Co ciekawe, chociaż system wskaże nam wszystkie przedmioty na planszy, niektórych nie możemy zabrać od razu, tylko musimy czekać na odpowiedni moment.
Mimo iż gra jest sequelem, można w nią grać bez znajomości poprzedniej odsłony. Sam scenariusz budzi jednak mieszane uczucia. Przede wszystkim szwankuje logika wydarzeń. Scenarzysta po prostu wymyślił sobie historię o tytułowym „odpokutowaniu”, a resztę wydarzeń dopisał na kolanie. Słabo wypadają także łamigłówki. Już na samym początku nie możemy skorzystać z automatu telefonicznego, bo jest zbyt ciemno. Jak sobie poradzić z tym problemem? Przy pomocy lusterka wyrwanego z przypadkowego auta, kawałka blachy i pustej butelki, przekierowujemy światło z wystawy sklepowej na automat. Kto wpadnie na tak absurdalne rozwiązanie? Tego typu łamigłówka może i będzie pasować do humorystycznej gry w stylu Monkey Island, jednak nie do poważnej gry o samotności i odkupieniu. Groteskowe są także dialogi. Aby przekonać przypadkowego karka do wykonania przysługi, musimy mu dostarczyć odżywki białkowe. Po ich otrzymaniu osiłek mówi „Teraz będę jeszcze większy ha ha”, po czym odchodzi. Czy to była jakaś nieudana próba wprowadzenia humoru?
Gdyby nie słabe dialogi i nieprzemyślane łamigłówki, Repentant miałoby szansę zastać naprawdę udaną grą. Tematyka jest ciekawa, a grafika, mimo iż uboga, bardzo ładna. Szkoda, że gra nie dorównuje swojej poprzedniczce.