W należącym do mafii nocnym klubie popełniono morderstwo. Na miejsce przybywa zaalarmowany anonimowym telefonem detektyw z wydziału zabójstw. Pojawiają się także właściciele obiektu. Na zapleczu znajdują ciało jednego z ochroniarzy i tropy wskazujące na to, że zabójca wciąż może przebywać w budynku.
She sees red to nie tyle gra FMV ile krótki interaktywny film, który można ukończyć w pół godziny. Gameplay jest ograniczony do minimum. Oglądamy akcję i okazjonalnie dokonujemy wyboru pomiędzy dwoma możliwościami. Każdy z wyborów powoduje obejrzenie innej scenki. Niektóre z nich mają także wpływ na zakończeniu historii. Niestety jest to jedyny interaktywny element w tym „interaktywnym thrillerze”. Nie ma żadnego zbierania i używania przedmiotów, czy quick time eventów. Przypomina to bardziej oglądanie Bandersnatch na Netflixie niż granie w grę FMV.
Pod względem realizacji gra jest bardzo przyzwoita. Oświetlenie, dekoracje czy praca kamery przypominają porządny serial. Niestety iluzję psuje okropny angielski dubbing. „She sees red” to gra nagrana w języku rosyjskim i zdubbingowana po angielsku. Autorzy dubbingu nawet nie silili się na dopasowanie ruchu warg do wypowiadanych zdań, co powoduje, że efekt końcowy jest komiczny.
Chociaż grę możemy ukończyć w nieco ponad pół godziny, materiału jest dużo więcej. Dokonane wybory prowadza do innych scenek nakreślających motywy postaci i pokazujących wydarzenia z innej perspektywy. W praktyce, aby poznać i zrozumieć fabułę grę trzeba przechodzić wielokrotnie, po to by metodą prób i błędów sprawdzać kolejne rozgałęziania. Dla osób, które chcą obejrzeć wszystkie scenki, autorzy przygotowali opcję przewijania obejrzanych filmików.
Widać, że twórcy wzorowali się na filmie „Święci z Bostonu”. Podobnie jak tam najpierw widzimy poczynania zabójcy, po czym na scenę wkracza elegancko ubrana pani detektyw i z szyderczym uśmieszkiem na twarzy ujawnia, co dokładnie się stało. Niestety główna aktorka nie jest Willemem Dafoe, a scenariusz nie dorasta do pięt kultowemu filmowi. Twórcy kreują główną bohaterkę na wszechwiedzącego geniusza, któremu wystarczy kilka spojrzeń, aby na zorientować się, jak doszło do zbrodni i jaki następny ruch wykona zabójca. Niestety podziwianie geniusza przy pracy, zamienia się w niezamierzoną parodię. Pani detektyw wychodzi na korytarz, odsuwa listwę parkietową, dotyka ściany, wącha swoją rękę i tryumfującym tonem oznajmia „woda”. Czyżby woda miała zapach? Można też dyskutować, czy rozlanie wody to naprawdę „klasyczna metoda odwrócenia uwagi”. Scenariusz gry jest usiany takimi głupotami.
„She sees red” to gra kiepska, nawet jak na standardy FMV. Od strony technicznej jest to produkcja przyzwoita, jednak scenariusz, dubbing i gameplay pozostawiają wiele do życzenia. Miłośnicy gatunku FMV na pewno znajdą sobie lepsze pozycje a osoby, które sięgają po grę FMV po raz pierwszy jedynie się zniechęcą.