Gier z Indianą Jonesem powstały dziesiątki. Od posiadającej umowną grafikę gry przygodowej na Atari 2600, przez różnego rodzaju platformówki na 8- i 16-bitowe konsole, aż po naśladujące przygody Lary Croft platformówki 3D. Dla wielu graczy najlepszą grą z archeologiem jest „Indiana Jones and the Fate of Atlantis„. Przygodówka ta posiadała zachwycającą, jak na swoje czasy, grafikę, nielinearną fabułę i świetną historię, która spokojnie nadawałaby się na scenariusz filmu. Choć gra odniosła spory sukces, nigdy nie doczekała się kontynuacji. Niewiele osób jednak wie, że takowa miała się ukazać, jednak na przeszkodzie stanęły różnego rodzaju problemy.
Indiana Jones and the Philosopher’s Stone
Prace nad grą zatytułowaną „Indiana Jones and the Philosopher’s Stone” rozpoczęły się w 1993 roku, czyli rok po wydaniu „Fate of Atlantis”. Akcja gry miała mieć miejsce pod koniec lat 40. XX wieku. Tym razem Indiana Jones miał zmierzyć się nie tylko z nazistami (którzy po wojnie zbiegli do Ameryki Południowej), ale także z Sowietami. Niedobitki nazistów miały poszukiwać Kamienia Filozoficznego, który miał pozwolić im wskrzesić Hitlera oraz wytworzyć pierwiastek setki razy silniejszy od uranu. Tropem nazistów podążała grupa Sowietów, dowodzona przez ponętną Nadię Kirov.
Fabuła, jak widać, do złudzenia przypomina wątki użyte w późniejszych filmach. Akcja czwartej części także dzieje się w Ameryce Południowej, a Indy konkuruje z Sowietami dowodzonymi przez kobietę. Z kolei w piątej, najmniej udanej odsłonie, naziści usiłują odwrócić bieg historii dzięki artefaktowi pozwalającemu na podróż w czasie.
Styl graficzny przypomina do złudzenia art deco użyte w kreskówce „Batman: The Animated Series”. Postacie były duże, barczyste, o kwadratowych szczękach. Był to wynik kompromisu pomiędzy próbą wprowadzenia realistycznych postaci, które przy ograniczeniach sprzętowych wyglądałyby bardziej pikselowato, a kreskówkową oprawą znaną z gier takich jak „Day of the Tentacle”, która pozwalała na przyjemne dla oka animacje. Podobnie jak w „Fate of Atlantis”, twórcy planowali kilka ścieżek fabularnych, zależnych od wyborów dokonywanych przez gracza.
Indiana Jones and the Iron Phoenix
Od samego początku twórcy zmagali się z licznymi problemami. Ludzie związani z projektem odchodzili do konkurencji lub przejmowali inne projekty. Scenariusz był wielokrotnie przerabiany. Gra trafiła na krótko do kanadyjskiego podwykonawcy, po czym wróciła pod skrzydła LucasArts. Tytuł podmieniono na „Indiana Jones and the Iron Phoenix”. Duże problemy sprawiała także animacja. Na pewnym etapie rozważano użycie rotoskopii, czyli nagrywanie prawdziwych aktorów, po czym ręczne kolorowanie kolejnych klatek, aby zmieniły się w animację. Z czasem pomysł ewoluował – dlaczego po prostu nie nagrać aktorów i nie umieścić nagrań w grze jako scenki przerywnikowe? Decyzja wydawała się logiczna. Gry FMV zyskiwały popularność, a LucasArts miało do dyspozycji niezbędne zaplecze. Próbne ujęcia nagrano w dwa dni. Aktorzy zostali nagrani na tle blue screenu, po czym dodano wygenerowane komputerowo tła. Do pomysłu zapalił się sam George Lucas, który jeszcze bardziej podkręcił atmosferę, sugerując, że do projektu mógłby dołączyć Harrison Ford. Można sobie tylko wyobrazić, jak bardzo musiało to rozpalić zapał pracujących przy grze twórców. W końcu odbyła się prezentacja. Niestety Lucas był z niej niezadowolony. Właściciel LucasArts stwierdził, że technologia jest jeszcze zbyt prymitywna, a aktor na pewno nie zgodzi się wystąpić w czymś takim.
Mimo utraty szansy na stworzenie superprodukcji z Harrisonem Fordem, twórcy wciąż się nie poddawali. Ostatni cios przyszedł jednak z najmniej oczekiwanej strony, gdy twórcy odkryli, że w Niemczech zakazane jest prezentowanie treści związanych z nazimem. Twórcy innych gier obchodzili ten problem podmieniając grafiki. Swastyki można zastapić żelaznymi krzyżami, hejlowanie jakimś innym gestem itp. Niestety w przypadku gry, której akcja dotyczyła odrodzenia Trzeciej Rzeszy, ilość elementów podpadających pod feralne prawo była tak duża, że ich wyedytowanie musiałoby oznaczać zmianę kluczowych momentów fabularnych. Ponieważ Niemcy w tamtym czasie były jednym z największych rynków sprzedaży gier przygodowych, projekt najpierw trafił na półkę, po czym został anulowany.
Pozostałością po nieudanym projekcie jest komiks „Indiana Jones and the Iron Phoenix”, luźno oparty o fabułę niewydanej gry. Technika FMV użyta podczas nagrywania próbnych ujęć została wykorzystana przy produkcji osadzonej w realiach Gwiezdnych Wojen strzelanki „Star Wars: Rebel Assault II: The Hidden Empire”.