Seria Resident Evil zaliczyła wiele wzlotów i upadków. Jednym z takich wzlotów jest bez wątpienia niezwykle udana część siódma. Będąca swoistym spin-offem głównej serii Resident Evil VII: Biohazard podbiła serca graczy i fanów. Jej bezpośrednia kontynuacja jest zarazem zamknięciem historii głównego protagonisty Ethana Wintersa. Bohater, który przez całą grę walczył o życie swojej córki, nie żyje. Żyje za to jego córka, która możemy oglądać po końcowych napisach. Czy to ona będzie główną bohaterką dziewiątej odsłony? Nie wiadomo, jednak wygląda na to, że przy pomocy rozszerzenia zatytułowanego Shadows of Rose, Capcom testuje taką możliwość.
Fabuła Shadows of Rose
Akcja Shadows of Rose rozgrywa się 16 lat po zakończeniu właściwej gry. Po śmierci Ethana Rose była wychowywana przez rodzinę zastępczą. Z powodu swoich odziedziczonych mocy nastolatka czuje się szkolnym wyrzutkiem. Pod wpływem namowy przyjaciela Rose postanawia użyć swoich zdolności na przetrzymywanym w rządowym laboratorium fragmencie czarnej substancji. Dziewczyna liczy na to, że w wyniku takiego kontaktu jej moce znikną. Po nawiązaniu mentalnego połączenia Rose przenosi się w wymiar świadomości, zawierający wspomnienia osób wchłoniętych przez substancję. Tam natychmiast zostaje zaatakowana przez potwory, jednak z pomocą przychodzi jej niewidzialna istota przedstawiająca się jako Michael.
Fabuła jest tak naprawdę jedynie pretekstem, aby odwiedzić znane z podstawowej gry miejsca: Zamek Dimitrescu, wioskę i dom Beneviento. Gracze dzięki temu będą mieli okazję jeszcze raz odwiedzić ulubione lokacje a twórcy oszczędzić na tworzeniu nowych zasobów. Całą fabułę można streścić w jednym zdaniu: nastolatka musi nauczyć się akceptować swój dar. Historia jest prosta, jednak pozwala nieco lepiej zapoznać się z bohaterką, która w głównej grze pojawia się na mgnienie oka. Dodatek daje też szansę na zrozumienie pewnych niedopowiedzeń fabularnych.
Mechanika gry i nowości w Shadows of Rose
Dużą zmianą jest perspektywa. Dwie poprzednie odsłony to typowy FPS, tymczasem Shadows of Rose pozwala nam poruszać z kamerą przyklejoną do pleców głównej bohaterki. Rose początkowo jest całkowicie bezbronna, jednak dzięki pomocy tajemniczego Michaela, który udziela jej instrukcji i podrzuca zasoby, bohaterka staje się prawdziwą maszyną do zabijania. Przeciwnicy są zróżnicowani — od słabych, zdeformowanych maszkar, poprzez potężniejsze bestie, aż po mordercze laleczki i manekiny. Najczęściej występującym przeciwnikiem jest jednak czerwona substancja pokrywająca podłogi i ściany niektórych pomieszczeń. Wejście na nią oznacza rychłą śmierć. Jedyną metodą pokonania takiej przeszkody, jest odnalezienie kwiatu, będącego źródłem substancji. Przy pomocy swoich mocy Rose może niszczyć kwiaty, co toruje drogę do kolejnych lokacji. Moce stanowią także metodę walki z przeciwnikami. Zamiast strzelania do przeciwników Rose może ich tymczasowo zamrozić w powietrzu, po czym wyminąć bez tracenia nabojów. Całość wyjątkowo dobrze pasuje do formuły survival horroru, gdyż przez cały czas (na wyższych poziomach trudności) trzeba planować czy warto powstrzymać nacierające maszkary, czy lepiej je po prostu zlikwidować.
Jeśli chodzi o zagadki, to nie dobiegają one zbytnio od tego, do czego przyzwyczaiła nas Resident Evil Village. Pojawia się kilka logicznych łamigłówek w stylu: poukładaj obrazy we właściwej kolejności, albo znajdź bezpiecznik uruchamiający windę. Najoryginalniejszy jest drugi, niemal godzinny etap, w którym Rose zostaje pozbawiona swoich mocy. Pozostaje nam skradanie, bacząc na patrolujących okolicę przeciwników. Świetnie wypada także ucieczka przed manekinami, które niczym „płaczące anioły” z Doktora Who poruszają się jedynie gdy na nie nie patrzymy.
Pod względem technicznym, dodatek jest bardzo dobrze dopracowany. Nie ma w nim większych gliczów, a grafika przez cały czas zachowuje płynność. Dodatek nie wnosi nowych opcji, więc jeśli podstawowa gra chodziła wam płynnie, dodatek będzie zachowywał się tak samo. Naturalnie działa to także w drugą stronę.
Czy DLC Shadows of Rose jest warte nabycia? No cóż, jeśli Resident Evil Village jest waszą ulubioną odsłoną serii, bez wątpienia tak. Dodatek rzuci nieco więcej światła na niektóre wydarzenia i postacie oraz rozbuduje uniwersum. Nie jest to jednak lektura obowiązkowa, więc jeśli pominiecie ją, nie stracicie zbyt dużo.