Technobabylon – Recenzja cyberpunkowej gry przygodowej

Latha ma bardzo zły dzień. Uzależniona od wirtualnej rzeczywistości kobieta, właśnie została odłączona od sieci. Na tym nie koniec kłopotów — drzwi wyjściowe jej mieszkania są zablokowane, a linia komunikacyjna prowadząca do administratora obiektu odcięta. Dzięki odrobinie sprytu kobiecie udaje się wydostać z pułapki, jednak chwilę później jej mieszkanie wylatuje w powietrze. W tym samym czasie dwójka agentów rządowej organizacji CEL tropi seryjnego mordercę o pseudonimie MindJacker. Regis jest pogrążonym w żalu po stracie żony techno sceptykiem, ze specjalizacją w genetycznej inżynierii, a Max jego młodszym i bardziej porywczym partnerem. Sprawy komplikują się gdy podczas przesłuchania Latha rozpoznaje w agencie Regisie zamachowca, który wysadził jej mieszkanie.

Choć mogłoby się wydawać, że wstęp ten spoiluje sporą część gry, tak naprawdę dotyczy zaledwie wprowadzenia. Technobabylon to kilkugodzinna pełna zwrotów akcji cyberpunkowa gra, opowiadana z perspektywy kilku osób. Autorzy są obeznani z tematem, gdyż w grze poruszanych jest wiele zagadnień charakterystycznych dla gatunku: sztuczna inteligencja, inwigilacja, genetyka, klonowanie, manipulowanie umysłem, czy uzależnienie od technologii. Choć wątków pobocznych jest mnóstwo, wszystkie w zgrabny sposób łączą się z główną fabułą i nie sprawiają wrażenia wciśniętych na siłę zapychaczy.

Godnym pochwały elementem Technobabylon jest dbałość o szczegóły. Z jakim pietyzmem mamy do czynienia pokazuje już pierwsze kilka minut gry, gdy jeden z agentów musi wykonać telefon. Na liście dostępnych numerów znajduje się ze 30 pozycji i do każdej z nich przypisany jest jakiś dialog – czasami rozbudowany. Niby taki drobiazg a cieszy. W wielu grach większość numerów byłaby zwyczajnie nieaktywna, lub miała jakąś standardową odpowiedź (np. wybrany abonent jest niedostępny). Innym przykładem jest urządzenie o nazwie mind splitter, dzięki któremu możemy przenosić osobowość jednego androida do drugiego. W takim załadowanym dwoma umysłami urządzeniu możemy dokonać modyfikacji, wybierając dominująca osobowość, rolę i dostęp do pamięci. W zależności od wybranej konfiguracji możemy usłyszeć inny głos. Przeszczepienie radosnej osobowości robota kuchennego, do seksownej służącej spowoduje, że usłyszymy głos służącej mówiącej z niezwykłym entuzjazmem. Takie podejście musiało kosztować twórców sporo dodatkowej pracy.

  The Dark Pictures Anthology: House of Ashes - recenzja

Technobabylon recenzja

Większość zagadek ma jakieś logiczne uzasadnienie, a rozwiązanie jest zasugerowane, czy to poprzez dialogi, czy znajdywane obiekty. Sporym ułatwieniem jest także ograniczenie dostępnej przestrzeni. Lokacje często zmieniają się w escape roomy, z których nie wyjdziemy, dopóki nie rozwiążemy konkretnego problemu. Niestety twórcom nie udało się utrzymać wysokiego poziomu zagadek przez całą długość gry i z czasem ich jakość spada.

Scenariusz Technobabylon ma jedną poważną wadę — nadmierną ekspozycję. Ilość dialogów do wysłuchania jest momentami przytłaczająca. Trafiamy do laboratorium genetycznego, aby wyjaśnić morderstwo. Potrzebujemy jednak dostępu do całej ściśle strzeżonej placówki. Aby go uzyskać, musimy wysłuchać ponad dziesięciominutowego wykładu o laboratorium, używanych w nim urządzeniach, roślinach, metodzie pobierania próbek i współpracownikach. Po obejrzeniu dwóch pomieszczeń i nieudanej próbie rozmowy z pracownikiem laboratorium musimy wrócić i przebić przez kolejne 10 minut dialogów. Następnie czeka nas wycieczka do centrum dowodzenia, powrót i kolejne kilka minut dialogów. Takich momentów w grze jest wiele. Ekspozycja oczywiście jest niezbędna, jednak wiele informacji można było przemycić w bardziej przemyślany i organiczny sposób.

Technobabylon cyberpunkowa gra przygodowa

Grafika jest utrzymana w stylistyce retro z wczesnych lat 90. Pixelart jest naprawdę ładny, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę ograniczenia. Niestety kryje się w tym niewielka wada – czasami obiekty są tak małe, że zajmują zaledwie kilka pikseli i ciężko się zorientować, czym dany obiekt jest. Powoduje to uciążliwe „polowanie” na piksele.

Nie zawodzi udźwiękowienie. Muzyka jest bardzo klimatyczna i świetnie pasuje do nastroju gry. Bardzo dobrze wypada także obsada głosowa. Głosy są bardzo dobrze dobrane i świetnie zagrane. To aktorzy dźwigają na barkach całą produkcję, gdyż oprócz portretów postaci pokazujących aktualną emocję, przez większość rozmowy widzimy po prostu dwa stojące nieruchomo zlepki pikseli.

Mimo kilku pomniejszych błędów Technobabylon to naprawdę udana i świetnie napisana gra. Ma ciekawych bohaterów, ze zrozumiałymi motywacjami, rozbudowany świat i wciągającą fabułę. Produkcja powinna przypaść do gustu zarówno miłośnikom przygodówek point and click jak i dobrego cyberpunku.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *