Pan Samochodzik i testament Rycerza Jędrzeja – recenzja

Po śmierci Zbigniewa Nienackiego jego ostatnią powieść dokończył Jerzy Ignaciuk (pod pseudonimem Jerzy Szumski). Powieść Pan Samochodzik i nieuchwytny kolekcjoner nie była specjalnie udana, jednak wdowie tak się spodobała (i zapewne czek za nią), że dała zielone światło na jej kontynuację. Nie było już żadnych niedokończonych maszynopisów, więc Ignaciuk uciekł się do wybiegu. Zamiast pisać książkę od podstaw, wykorzystał starą powieść Nienackiego z lat 50. zatytułowaną „Zabójstwo Herakliusza Pronobisa”. Powieść nadawała się idealnie, gdyż była mało znana, a jej jedyne wydanie ukazało się w lokalnej łódzkiej gazecie. Na dodatek głównym bohaterem jest dziennikarz o imieniu Tomasz. Ignaciuk musiał więc tylko dodać elementy samochodzikowego świata i uwspółcześnić czas akcji. Dzięki takiemu zabiegowi książkę można było wydać pod nazwiskiem Nienackiego. A jak wyszło? No niestety niezbyt dobrze.

Gracja, z jaką książka jest napisana, ujawnia się już na wstępie. Do mieszkającego samotnie staruszka Herakliusza, przybywa tajemnicza kobieta, która podaje się za potomka rycerskiego rodu. Kobieta twierdzi, że próbuje odnaleźć testament założyciela jej rodu. Herakliusz wie jednak, że rycerz ten nie zostawił po sobie potomstwa. Staruszek pisze więc list do Tomasza z prośbą o pomoc. Podobny wstęp mieliśmy w „Niesamowitym dworze”, tylko tam Nienacki napisał, gdzie się dzieje akcja, opisał pokrótce, kim jest dwójka bohaterów i dlaczego idą przez opuszczony park mimo później pory, a z dialogów dowiedzieliśmy się, że dwór jest opieczętowany po śmierci właściciela. W Pan Samochodzik i testament Rycerza Jędrzeja mamy jakiegoś staruszka z niewiadomych powodów patrolującego stare ruiny. Nie znamy miejsca akcji, nie wiemy, kim jest ta osoba, ani co tam robi. Wiemy tylko, że coś go przestraszyło. Po trzech dniach przychodzi do niego, jakaś tajemnicza kobieta, która twierdzi, że jest potomkiem rodu (o którym nic nie wiemy) i szuka jakiegoś testamentu. Staruszek wie, że ona kłamie, więc pisze list z prośbą o pomoc do Tomasza. Jak taki wstęp ma nas wciągnąć? Autor powinien dać jakiś kontekst, żeby czytelnik nie błądził po omacku. Może i są powieści, które celowo nie zdradzają czytelnikowi pewnych elementów, jednak na pewno nie jest to stylistyka Samochodzików — przynajmniej jeśli chodzi o książki napisane przez Nienackiego.

Ten sam zabieg powtórzony zostaje w następnym rozdziale. Tomasz udaje się w odwiedziny do „mistrza Nataniela”, o którym wiemy, tylko że jest byłym uczniem Herakliusza i bardzo bogatym poetą-filozofem. Nienacki zapewne napisałby, skąd się znają, dlaczego jest taki sławny i bogaty, czy przeżyli z Tomaszem jakieś przygody i dlaczego Tomasz nazywa go „mistrzem”. Natomiast pan Szumski nie daje nam nic. Naświetlenie postaci jest też ważne w kontekscie serii. Po kilkunastu książkach o przygodach ulubionego bohatera nagle dowiadujemy się o jakimś mistrzu i przyjacielu, więc wypada to usprawiedliwić.

Brak kontekstu nie jest jedynym problemem. Kontynuator przygód Samochodzika albo nie czytał innych książek z serii, albo celowe je ignoruje. Tomasz nigdy alkoholu nie odmawiał, a autor z uporem maniaka robi z niego fanatycznego abstynenta. Szumski chyba nawet nie wie, jak jest zbudowany wehikuł, gdyż pisze o mocy ośmiu cylindrów. Pojawiają się takie kwiatki jak „W rozchyleniu płaszcza kobiety dostrzegłem ostry profil piersi opiętych czarnym swetrem”. Czy Nienacki opisywał w taki sposób kobiety?

Szumski popełnia także dziecinne błędy. Tomasz i Nathaniel siedzą w barze i udają, że piją wódkę. Gdy widzą jakichś oprychów z kobietą od razu wiedzą, że to muszą być zabójcy Herakliusza. Skąd? Widocznie są telepatami.

W dalszej części recenzji znajdują się spoilery.

Fabuła jest nudna jak flaki z olejem, więc ją pominiemy i skupimy się na zakończeniu. Pod koniec miejsce mają trzy wydarzenia wywracające samochodzikowy świat do góry nogami. Po pierwsze Tomasz poznaje niejakiego Pawła Dańca. Daniec to chodzący Superman i James Bond w jednym. Były komandos, wysoki, wysportowany, oczytany, niezwykle inteligentny, zna się nie tylko na historii, ale i także na sztukach walki. Pytanie, po co osoba tego typu pojawia się w serii? Przecież Tomasz rozwiązywał zagadki, korzystając z intelektu i sprytu, a jego największą siłą i zarazem słabością była jego przeciętność. Ciężko zrozumieć też pomysł na nadanie mu nazwiska jednoznacznie kojarzącego się z pewnym komikiem. Drugim wydarzeniem jest śmierć Batury. Arcywróg Tomasza po prostu dzwoni do niego, opowiada mu, że został postrzelony i umiera. Nie wie nawet przez kogo. Równie dobrze mógłby poślizgnąć się na skórce od banana i skręcić sobie kark. Przypadkowa śmierć najważniejszego przeciwnika to nie koniec. Na pogrzebie okazuje się, że Batura miał syna, który obwinia Tomasza o śmierć ojca. Syn poprzysięga zemstę. Trzecim i najważniejszym wydarzeniem jest zniszczenie wehikułu. Tak, Pan Samochodzik stracił w tej książce swój ikoniczny wehikuł. Na dodatek scena jest opisana tak dziwnie, że ciężko zrozumieć, co się tak naprawdę wydarzyło. Zresztą zobaczcie sami:

  Pan Samochodzik i Złota Rękawica - Recenzja i ciekawostki

zniszczenie wechikułu pan samochodzik

Zastanówmy się chwilę nad przebiegiem tej sceny. Kontekst sytuacji jest taki: Tomasz czuł potrzebę odetchnięcia od hałasu wielkiego miasta. Pojechał więc do lasu i na pierwszym napotkanym przejeździe kolejowym zobaczył dwóch chłopców majstrujących przy jakiejś skrzynce. Tomasz usłyszał „gwizd pociągu”, a jednak zatrzymał się wehikułem dopiero na środku torów. Po odciągnięciu chłopców od toru (dlaczego oni nie słyszeli pociągu?), Tomasz zobaczył skrzynkę z przewodami i uznał, że to jest bomba. Więc chłopcy byli zbyt głupi, żeby odejść od torów, słysząc nadjeżdżający pociąg, ale potrafili skonstruować bombę? Dlaczego? Czyżby byli terrorystami? Małymi psychopatami? Jeśli tak to dlaczego kontynuowali jej podkładanie gdy słyszeli nadjeżdżające auto? Czy nie lepiej było się ukryć i poczekać na następny pociąg? Skąd wzięli materiały do jej budowy? Dlaczego Tomasz kopie nogą coś co uważa za bombę? Jeśli natomiast nie wiedział, że to bomba to po co sobie zaprzątał głowę jakąś przypadkową skrzynką w tak dramatycznej sytuacji?

Mimo starań Tomasza bomba nie wybucha. Czyżby nie była uzbrojona? A może to wcale nie była bomba, tylko jakieś szpargały? Na te i inne pytania nie dostaniemy żadnej odpowiedzi. Na początku następnego rozdziału Tomasz dostaje medal za „odwagę” od Ministra Transportu. Nie dowiadujemy się, czy medal był za uratowanie chłopców, czy za powstrzymanie ataku terrorystycznego. No bo chyba nie dają medali za sprowadzenie zagrożenia w ruchu drogowym, poprzez zostawienie wehikułu na środku torów. Na upartego nawet do tego można się doczepić, gdyż przed zobaczeniem chłopców „Wrzuciłem luz i z nogą na hamulcu pozwoliłem wehikułowi toczyć się ku połyskliwej wstędze szyn…”. Jeśli Tomasz nagle wyskoczył z auta bez zaciągania hamulca ręcznego, wehikuł powinien się stoczyć. Przejazdy często są minimalnie wyżej od poziomu drogi, żeby nie gromadziła się na nich woda.

Najsłynniejszy książkowy pojazd w Polsce, został zniszczony w tak bezsensownych okolicznościach, a autorowi nie chciało się poświęcić nawet pięciu minut, aby przemyśleć logikę sytuacji.

Pan Samochodzik wechikuł zniszczony
Piękna metafora tego co pan Szumski zrobił z całą serią

Widać że autor dokleił te dramatyczne wydarzenia w ostatniej chwili. Prawdopodobnie z autorem skontaktowało się wydawnictwo, które podjęło decyzję o kontynuacji serii w unowocześnionej wersji. Tomasz traci wehikuł, bo dostanie coś nowocześniejszego. Towarzyszem Tomasza zostaje komandos, bo po co używać szarych komórek, skoro dzieciaki wolą strzelaniny i sceny walki. Z tego samego powodu pojawia się syn Batury — gangster, który oprócz pogróżek rzuca nożem w jednego z bohaterów. To zapowiedź nowych porządków w świecie Samochodzika. Nie będzie już zwiedzania starych ruin i wysilania szarych komórek – będą za to strzelaniny i bójki. Śmierć Nienackiego była świetną okazją do „posprzątania” samochodzikowego uniwersum. Szumski wywrócił wszystko do góry nogami i jednocześnie otworzył furtkę do późniejszych kontynuacji, z czego skwapliwe skorzystali jego następcy.

Paweł Daniec Pan Samochodzik
Główne składowe Pawła Dańca

Co dalej z panem Samochodzikiem?

Od 1997 do 2017 wydawnictwo Warmia wydało ponad 140 (!) książek w serii. Daje to zawrotną sumę siedmiu książek na rok. Kontynuatorów jest kilku, a tempo stachanowskie. Jak można się domyślić, nie sprzyja to ich jakości. Kilka lat temu Samochodzik przestał się pojawiać we własnych książkach, a seria zmieniła się w spin-off z przygodami Pawła Dańca. Może to i lepiej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *