Halt and Catch Fire – recenzja serialu

Większość filmowych i telewizyjnych opowieści związanych z komputerami traktuje temat po macoszemu. Hakerstwo polega na jak najszybszym klepaniu na oślep w klawiaturę, komputery wydają z siebie jakieś dźwięki, wyskakują miliony przypadkowych okienek, aż w końcu na ekranie pojawia się animowany napis „pentagon hacked”. Kto jeszcze pamięta niesławnych „Hakerów” z Angeliną Jolie? Po 2010 nastąpiła znaczna poprawa. Filmy taki jak „Social Network” czy „Dziewczyna z Tatuażem”, pokazują hakerstwo nieco lepiej. Mamy też najbardziej realistyczny serial o tematyce komputerowo hakerskiej, czyli „Mr. Robot”. Niestety ten ostatni jest serwowany w zbyt trudnej i nieprzyswajalnej dla niektórych formie. Pojawiło się też kilka filmów o życiu geniuszy komputerowych. Jednak ich autorzy niepotrzebnie koncentrują się na korelacji między ich genialnym talentem a osamotnieniem. Mamy dwa filmy o Stevie Jobsie, jeden o Zuckerbergu i w zasadzie bazują one na tym samym koncepcie. Pytają czy to samotność uczyniła ich geniuszami, czy bycie genialnym oznacza automatyczne odsuwanie od siebie wszystkich. Jest jednak serial telewizyjny, który wszystkie te schematy wyrzuca do śmietnika i robi wszystko po swojemu. I robi to bardzo dobrze.

Joe cameron gordon halt and catch fire
Od lewej: Joe, Cameron i Gordon

Halt and Catch Fire rozpoczyna się w 1983 roku, kiedy Joe MacMillan (Lee Pace) montuje zespół, który ma zamiar skopiować komputer IBM. Ekipa ta składa się z genialnej programistki Cameron Howe, (Mackenzie Davis) i małżeństwa inżynierów Gordona i Donny Clark (Scoot McNairy, Kerry Bishe). Od początku widać silne inspiracje serialem „Mad Men”, po którym „Halt and Catch Fire” odziedziczyło antenową schedę. Mamy problemy zawodowe grupki ludzi, tajemniczego protagonistę, wokół którego toczy się akcja, a gdzieś tam w tle przemykają realia historyczne. Jednak począwszy od drugiego sezonu, serial zmienia formę i skupia się na partnerstwie między Donną i Cameron, gdy ta pierwsza otwiera swoją firmę Mutiny (Bunt), a druga dołącza do niej jako partner. Oglądając ich perypetie, widzimy narodziny wielu powszechnych dziś technologii jak e-handel, komunikatory internetowe czy gry online. Trzecia seria pokazuje nam zarówno narodziny oprogramowania antywirusowego, jak i powstanie Internetu. W czwartym sezonie oglądamy wydarzenia skupiające sie na wyścigu wyszukiwarek internetowych.

Jak widać, twórcy wątków sobie nie żałują , a mają z czego wybierać, jednak warto też zwrócić uwagę na bardzo luźne ramy czasowe. Gry takie jak „Maze War” czy „CCA” istniały długo przed wydarzeniami serialu. Kiedy dziewczyny, niechcący odkrywają możliwość e-handu, czyli de facto wynajdują eBaya, dzieje się to wiele lat przed prawdziwym debiutem aukcyjnego giganta. Aaron Swartz popełnił samobójstwo w 2013 a w roku, w którym dzieje się akcja serialu nikt nie walczył o wolne oprogramowanie ani nie było przepisów, za których złamanie bohater ten miał iść do więzienia.

Sam tytuł serialu odnosi się do instrukcji procesora HCF (halt and catch fire). Komenda ta nakazuje procesorowi wykonać bardzo dużą ilość obliczeń co ma prowadzić do jego przegrzania. Komenda tak nigdy tak naprawdę nie istniała, była on tylko swego rodzaju miejską legendą wśród programistów. Jednak w późniejszym czasie pojawiła się ona w nowszych generacjach procesorów, wprowadzona przez inżynierów jako żart.

Chociaż serial opowiada o komuterach na pierwszy plan wysuwają się związani z nimi ludzie i ich zwiłe relacje. Scenarzyści mają do dyspozycji cztery ważne postacie. Joe jest prawdziwą dekonstrukcją mitu o niezrozumianym geniuszu, która otacza Jobsa i podobne mu osoby. Joe nie umie tworzyć, natomiast potrafi przewidywać i kierować ludzi na właściwe tory, często wykorzystując innych. Cameron jest egocentryczką z niezłomnym przekonaniem, że jej pomysły są zawsze najlepsze. Jest niezwykle energiczna, ale zarazem chaotyczna i potrafi podjąć niezrozumiałą decyzję w ułamku sekundy. Jej osobowość dobrze odzwierciedla siedziba jej firmy, w której dziecinne wygłupy i złośliwe dowcipy są na porządku dziennym. Chociaż ma duży talent, nie potrafi współpracować, ani słuchać dobrych rad. Ich przeciwieństwem jest Gordon, który jest spokojny, wyważony i ma niezwykły talent techniczny. Właśnie ten talent skupiony w rękach Joe, doprowadza do ich największych sukcesów. Żona Gordona, Donna jest urodzoną organizatorką, równoważącą niedoskonałości Cameron w ich wspólnej firmie.

  Pan Samochodzik i Fantomas - krótka recenzja i ciekawostki

joe halt and catch fire

Mając takie ciekawe postacie, twórcy serialu nieustanie konfrontują je ze sobą i poddają próbom. Gordon i Donna są czasami kimś w rodzaju figur ojcowskich. Joe i Cameron mają burzliwy związek, który kończy się, zanim się na dobre zacznie. Joe z Gordonem osiągają sukcesy tylko wtedy, kiedy Joe ma pomysł jak wykorzystać potencjał Gordona. Donna pragnie przyjaźni Cameron. Sama Cameron jest zafascynowana Joe. Od drugiego sezonu jednak najważniejsze jest partnerstwo Donny i Cameron, które nie tylko jest sercem firmy, ale także motorem napędowym wszystkich wydarzeń. Serial dekonstruuje też mit osamotnionego geniusza krzyczącego nagle „Eureka!” i ruszającego z posad bryły świata komputerowego. Wszystkie największe osiągnięcia bohaterów serialu dokonane zostały dzięki współpracy. Dobitnie pokazuje to ponad czteroletni przeskok czasowy w trzecim sezonie, kiedy to po długiej rozłące żaden z bohaterów nic nowego nie osiągnął. Inną sceną dosadnie to pokazującą jest scena, w której Cameron w samotności pisze swoją wymarzoną grę – jest ona dokładnie taka, jak chciała. Jednak w jej wymarzony ideał nikt nie chce grać. Serial opowaiada też o emancypacji. Oczywiście nie są to czasy „Mad Men”, gdzie kobieta miała szczęście jeśli była sekretarką, jednak droga kobiety w biznesie w latach 80. także nie była usłana różami. Obserwując wysiłki Cameron i Donny w świecie opanowanym przez mężczyzn, możemy sobie zdać sprawę z postępu, jaki dokonał się w dziedzinie równouprawnienia.

Obsada „Halt and Catch Fire” jest naprawdę dobra. Lee Pace może i nie jest Donem Draperem, jednak w kolejnych sezonach jego postać jest coraz lepsza, szczególnie kiedy nie próbuje być klonem starszego brata z „Mad Men”. W trzeciej jego interpretacja Jobsa jest wyśmienita, kto wie, czy nie najlepiej do tej pory sportretowana na ekranie. W głównej obsadzie brak słabego ogniwa. Postacie mają do zagrania całe spektrum stanów emocjonalnych i wychodzą z tych scen zwycięsko.

Halt and Catch Fire to serial, który z sezonu na sezon robi się coraz lepszy. Na RottenTomatoes oceny wyglądają następująco 78%, 94%, 95%, 100% (!). Twórcy wynaleźli złotą formułę: zamiast opowiadać nam historię technologii komputerowych na przykładzie konkretnej osoby, wrzucają do scenariusza wszystkie ważne kroki milowe, mieszają je ze sobą, oddają je do dyspozycji wykreowanym przez siebie postaciom i obserwują co się stanie. W tym serialu ludzie są ważniejsi od maszyn, a współpraca zawsze wygrywa z samotnym wysiłkiem. I tylko szkoda, że to już ostatni sezon. Chociaż może lepiej skończyć, gdy jest się na szczycie.

9/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *