South Park: Fractured but whole (Razem ale zżyci) – recenzja

Każdy, kto przez ostatnie 20 lat oglądał serial South Park, wie, że rozrywka serwowana przez twórców to zgrabne połączenie kloacznego, czasami szokującego humoru z poważnymi tematami społecznymi. Twórcy pod przykrywką żartów z pierdów i wulgarnego słownictwa pokazują nam tak naprawdę lustro, w którym my jako społeczeństwo możemy się przejrzeć, a to, co zobaczymy, nie zawsze nam się spodoba. Do 2012 roku powstało łącznie 5 gier opartych o serial, niestety wszystkie były bardzo niegrywalne. W końcu twórcy serialu uznali, że jeśli chcesz coś zrobić dobrze, musisz to zrobić sam i w ten sposób dostaliśmy „South Park: Kijek prawdy„. Jest to bez wątpienia jedna z najwierniejszych adaptacji South Park. Filmiki przerywnikowe to w zasadzie sam serial, podobnie jak większość rozgrywki. Po trzech latach (i kilku opóźnieniach) twórcy wrócili z kolejną odsłoną zatytułowaną South Park: Fractured but Whole (Razem ale zżyci).

South Park
Gra rozpoczyna się w toalecie.

Nowy South Park to w zasadzie powtórka z rozrywki. W poprzedniej odsłonie gry rozgrywka była oparta o coś w rodzaju tolkienowskiego świata, gdzie chłopcy udawali wojowników, magów, rycerzy a ich celem było zdobycie magicznego artefaktu zwanego kijkiem prawdy. Tutaj mamy ten sam szkielet rozgrywki, z tym że realia się zmieniły. Tym razem Cartman i spółka budują uniwersum superbohaterów. Jest to kontynuacja wątków rozpoczętych w 13 sezonie serialu. Każdy wybiera sobie fikcyjną tożsamość i wyrusza zwalczać zło. My jako nowy chłopak szybko wkręcamy się w zabawę i dołączmy do drużyny.

Wulgarny humor South Park do oczywiście nie jest dla wszystkich. Gra zaczyna się od zrobienia kupy (co jest później kontynuowane w formie minigierek) i ta scena ustawia ton dla reszty gry. Podczas wizyty w kościele będzie nas molestować dwóch księży, a później zaatakują nas oni różańcami wyciągniętymi ze swoich tyłków. Origin story naszego bohatera, to traumatyczny moment, kiedy nasza postać wchodzi w nocy do sypialni rodziców i widzi, jak ojciec posuwa matkę. Nawet sam wybór poziomu trudności jest humorystyczny, bo zamiast tradycyjnego easy/hard, musimy wybrać kolor skóry naszej postaci, gdzie łatwiej jest postaci białej a trudniej czarnej. Mamy też sporo bardziej tradycyjnego humoru, wynikającego z umownej zabawy, w którą bawią się chłopcy. Kiedy jesteśmy w samym środku dramatycznej bitwy, z bardzo mocnymi przeciwnikami, w tle słyszymy epicką muzykę i nagle wszyscy przerywają walkę i schodzą na chodnik z ulicy, bo jedzie samochód, nie sposób się nie uśmiechnąć. Są też żarty wymierzone zarówno w przemysł gier, jak i samych użytkowników gotowych płacić za gruszki na wierzbie. W pewnym momencie naszej przygody trafiamy na przystanek linii autobusowej DLC, na którym ludzie stoją i czekają już kilka miesięcy. Jednak jeśli myślicie, że duet Stone/Parker celował ze swoimi dowcipami w konkretną grupę społeczną, lub polityczną, jesteście w błędzie. Oni nie strzelają do nikogo, oni rzucają granatami, których odłamki trafiają w każdego.

South Park: Podzieleni ale zRzyci
Cutscenki w South Park wyglądają jak kolejny odcinek serialu

Gra tak jak poprzednia część w głównej mierze, opiera się na schematach znanych z gier RPG. Wchodzimy do cudzych domów i bezkarnie je penetrujemy, zdobywając ciekawe przedmioty. Staczamy bitwy, po których rośnie nasz poziom doświadczenia, co pozwala odblokować nowe umiejętności. Przyjmujemy też misje poboczne oraz zdobywamy artefakty dodające nam dodatkowe atrybuty. Większość z tych rzeczy jest bardzo zbliżona, jeśli nie identyczna z poprzednia odsłoną. Oczywiście wszystko w krzywym zwierciadle.

  Kosiarz umysłów (The Lawnmower Man) - recenzja

W poprzedniej odsłonie walka była najsłabszym elementem. Cały mechanizm polegał na oczekiwaniu na swoją kolej i wciśnięciu przycisku w odpowiednim czasie. Tym razem twórcy bardziej przyłożyli się do tematu i dostaliśmy turowy system walki przypominający znany z gier JRPG lub z Heroes of Might and Magic. Podczas potyczki zostajemy rzuceni na siatkę taktyczną, na której możemy poruszać się o określoną ilość pól i wykonać atak. Każdy z ataków ma swój odpowiedni zasięg, przykładowo uderzenie pięścią można wykonać, tylko stojąc na wprost przeciwnika, a wbiegniecie w przeciwnika byczkiem, musi zostać wykonane z odpowiedniej odległości. Poszczególne ataki nakładają też statystyki na postacie, przykładowo atak pierdem może spowodować zatrucie, i odebranie co turę kilku dodatkowych punktów zdrowia. Pocałunek atrakcyjnej pani może zawrócić członkowi naszej drużyny w głowie do tego stopnia, że zacznie atakować własną drużynę. Oczywiście starzy wyjadacze spod znaku Final Fantasy się teraz uśmiechają pod nosem, gdyż statusy takie jak confused czy poison towarzyszą im od początku tej serii.

South Park fractured but whole
Walka rozgrywa się na siatce taktycznej

W archetypy RPG wpasowuje się też postacie, które dołączają do naszej drużyny. Mamy specjalistę od leczenia, mamy eksperta w walce wręcz itd. Przeciwnicy podobnie jak w grach JRPG mają swoje unikalne zdolności i do każdego pojedynku trzeba podejść indywidualnie, ostrożne dobierając partnerów. Autorzy dodali też system craftingu, dzięki czemu pewne przedmioty możemy kombinować z innymi. Oprócz tego możemy też zanurzyć się w mnóstwie mini gierek. Mamy quest, w którym musimy zostawić brązową pamiątkę w każdej toalecie w mieście, możemy też pobierać porozrzucane po mieście plakaty z Craigiem i Tweekiem lub kolekcjonować znajomych do naszego portal społecznościowego.

Z wad można by wymienić zbyt duża hermetyczność gry. Teoretycznie nadaje się ona dla każdego, ale w praktyce spora część żartów jest tylko dla widzów serialu. Żart ze Scottem Malkinsonem jako Kapitanem Diabetykiem, nie ma takiego impaktu, jeśli nie oglądaliśmy odpowiedniego odcinka. Trafiają się też pomniejsze glicze, na szczęście niezbyt częste. Gra zwiesiła mi się może ze dwa razy, co jest porządnym wynikiem. System walki, mimo iż poprawiony, jest wciąż zbyt prosty. Siatka, po której możemy się poruszać, jest zwyczajnie zbyt mała, żeby można było użyć strategicznego myślenia, jak to miało miejsce we wspomnianym już HoMaM.

South park fractured but whole
Sama rozgrywka też idealnie imituje serial

Nawet z tymi drobnymi wadami South Park to i tak bez wątpienia jeden z najlepszych tytułów, jeśli chodzi o adaptacje. Trudno znaleźć grę wideo, która dobrze czerpie z materiału źródłowego. Duża w tym zasługa duetu Parker/Stone, którzy osobiście nadzorowali prace nad grą. Granie daje wrażenie z obcowanie z długim odcinkiem serialu. Rozgrywka jest dokładnie taka, jaką lubią fani: rubaszna, momentami aż obleśna, a jednak inteligentna. Jednak jeśli nie znacie jeszcze świata South Park, przed zakupem gry obejrzyjcie najpierw kilka odcinków, żeby się przekonać czy jest to w ogóle coś dla was.

https://www.youtube.com/watch?v=JnAdl75Cbyg

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *