Deadpool – recenzja gry

W 1998 firma Activison kupiła licencję na gry oparte o postacie z komiksów Marvela. Zaowocowało to wieloma tytułami wydawanymi na przestrzeni kolejnych lat. Gry wydawane na tej licencji były różnej jakości – od kompletnych niewypałów aż po bardzo grywalne produkcje. Wśród tych udanych znajdowała się gra pod tytułem Spider-Man Shattered Dimensions. Jednym z przeciwników Człowieka Pająka był w niej Deadpool. Gościnny występ komiksowego żartownisia spotkał się uznaniem graczy. Pyskaty najemnik zachowywał się dokładanie tak jak w komiksach: co chwila dowcipkował, burzył czwartą ścianę komentując nasz postęp w grze i obśmiewał wszystko i wszystkich. No i co najważniejsze był świetną odtrutką na nieudany występ Deadpoola w tragicznym filmie X-Men Geneza: Wolverine. Gościnny występ Najemnika w grze z Pajączkiem spodobał się włodarzom Activison na tyle, że postanowili zrobić osobną grę z tym bohaterem, która ukazała się w 2013.

Gra Deadpool przypomina inne produkcje Activision z tamtego okresu. Sterujemy naszą postacią w trójwymiarowym środowisku z perspektywy trzeciej osoby i okładamy zastępy nacierających wrogów. Na końcu każdego etapu mierzymy się z bossem. Za punkty otrzymane z pokonywania kolejnych wrogów możemy kupić nowe bronie i ulepszenia do nich. Jedynym elementem odróżniającym grę od typowego hack and slasha jest umiejętność korzystania z broni palnej, co pozwala na bardzo efektowne wykańczania naszych przeciwników w stylu gun-kata.

Same ataki są dosyć ograniczone. Mamy trzy przyciski odpowiedzialne za trzy rodzaje ataków i jeden przycisk, którym możemy się teleportować. Jest to przydatna opcja, gdyż możemy się niespodziewanie pojawić za plecami przeciwnika albo uciec wściekłemu tłumowi nacierających wrogów. Niestety ilość dostępnych ataków w miarę postępu fabuły się nie zwiększa. Twórcy dali nam także stosunkowo ubogi arsenał broni. Mamy jedynie 12 broni (cztery białe, cztery palne i cztery dodatkowe akcesoria). Każdą z tych broni i przedmiotów można upgradować, wzmacniając sile ataku. Okazjonalnie mamy krótkie sekcje, w których musimy się skradać. W zasadzie cała gra wygląda tak samo i szybko mogłaby się znudzić, gdyżby nie główna postać.

Deadpool gra recenzja

Do napisania scenariusza zaproszono scenarzystę komiksów Daniela Waya. I był to strzał w dziesiątkę, gdyż humor w grze Deadpool jest dokładnie taki jak w komiksach. Odzywki Deadpoola nafaszerowane są odniesieniami do popkultury, w szczególności tej związanej z grami. Deadpool robi też żarty, które by nawet nie przeszły Ryanowi Reynoldsowi przez gardło. Chodzi oczywiście o grubiańskie seksistowskie żarty, którymi gra jest usiana. Już sam początek zwiastuje, z jakim szalonym tytułem przyszło nam się zmierzyć, kiedy Deadpool rozmawia przez telefon ze swoim wydawcą, zmuszając go szantażem do napisania gry. Później takich łamiących czwartą ścianę dowcipów jest więcej. A to Deadpool otwiera drzwi do pomieszczenia bez tekstur, po czym wyjmuje telefon i zaczyna opieprzać deweloperów, żeby wgrali łatkę, a to widok nagle zmienia się w ten znany z gier Zelda. Miłośnicy gier nie raz się uśmiechną. Nie brakuje też różnego rodzaju docinek i one-linerów. Te są także zabawne, jednak po jakimś czasie zaczynają się powtarzać. HO HO HO, now I have a machine gun można usłyszeć prawie za każdym razem przy podnoszeniu z ziemi karabinu.

  Kosiarz umysłów 2: Ponad cyberprzestrzenią - recenzja

Nawet najlepsze żarty mogą się nie udać, jeśli ktoś nie potrafi ich opowiadać. Na szczęście Deadpool grany jest przez Nolana Northa, czyli jednego z najlepszych aktorów głosowych w branży. North najbardziej znany jest z podkładania głosu Ezio w Asssasins Creed i Nathanowi Darkowi w popularnej serii Uncharted. Także i tu Nolan nie zawodzi i głos Deadpoola jest równie udany jak jego poprzednie kreacje.

Niestety gra Deadpool ma też swoje wady. Brak jakiejkowiek inwencji w tworzeniu poziomów. Pierwszy etap to biurowiec, drugi to ścieki itp. I niezależnie, ile razy Deadpool będzie sobie na ten temat żartował (Serio, ścieki? Nie mogliście się trochę wysilić?) tak wciąż gramy w nudne poziomy znane z wielu innych gier. Dopiero w późniejszych etapach widzimy trochę kreatywności, jednak jest tego za mało. Przydałoby się więcej szaleństwa. W pewnym momencie Deadpool znajduje drewnianą skrzynię, w której znajduje się teleport. Po jego zdobyciu nad głową bohatera pojawia się charakterystyczna niebieska chmurka, znana z wielu gier JRPG. Fajne nawiązanie, ale dlaczego nie zrobić krótkiego etapu w takiej konwencji? Nudni są też wrogowie. Ponownie gra próbuje meta-usprawiedliwiania, czyli coś tam o klonach, jednak niezależnie od tego przez kolejne etapy walczymy z przeciwnikami typu kopiuj/wklej. Te bezczelne powielanie przeciwników nie omineło nawet końcowego bossa, gdyż w końcówce gry  walczymy z jego wieloma kopiami. Przeciwnikom brakuje też IQ. Strzelający ukrywają się za najbliższą przeszkodą a walczący na pięści biegają grupowo. W przypadku sporej grupy przeciwników wystarczy uciec im kawałek, a następnie odwrócić się i władować w nich cały magazynek. Ostatnią wadą jest już wspomniany brak różnorodności broni i akcesoriów. 12 przedmiotów to nieco za mało na kilkugodzinną grę.

Deadpool gra

Warto wspomnieć, że gra otrzymała także remake na PS4 i Xbox One, jednak w zasadzie jest to wciąż ta sama gra. Zwiększono jedynie rozdzielczość do 1080. Reszta powstała praktycznie niezmieniona. Nie dodano nawet żadnych efektów czy filtrów. Remake to szybki skok na kasę. Jedyną jego zaletą, jest to, że jest łatwo dostępny. Wspomniana na początku recenzji umowa między Marvelem a Activison wygasła w 2014 i gry znajdujące się w cyfrowej dystrybucji znikneły ze sklepów, wiec pozostaje wersja pudełkowa, albo remake.

Gra ma pełno momentów, które sprawiają, że się solidnie uśmiejemy, jednak nie zmienia to faktu, że pod płaszczykiem dobrego humoru kryje się w miarę standardowa gra superbohaterska. Nie jest to gra zła, jednak gdyby nie humor w niej zawarty nikt by o niej zbyt długo nie pamiętał. Natomiast fani filmów powinni być zadowoleni, gdyż mimo przeciętnej grywalności dostają takiego Deadpoola, jakiego sobie wymarzyli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *