Afera pedofilska na YouTube

Na YouTube jak bumerang powracają afery związane z reklamami. Najpierw mieliśmy gigantyczną ad-apokalipsę, w której tysiące kanałów o tematyce politycznej zostało zdemonetyzowanych. Następnie pojawiła się druga duża afera, tym razem związana z pedofilią. Poszło o pozornie niewinne filmy, w których dorosłe postacie w kostiumach bohaterów filmów i bajek zachowywały się dosyć dyskusyjnie. Spiderman obmacujący piersi Elsy z Frozen to tylko jedno z takich dziwnych zachowań. YouTube zamknął wiele z tych kanałów i sprawa ucichła. W 2018 wybuchła nieco mniejsza afera znowu związana z nieodpowiednimi treściami. Poszło o instruktażowe nagrania kobiet uczących jak prawidłowo karmić dziecko piersią lub z propozycjami zabaw ze swoimi pociechami. Tego typu nagrania są dopuszczalne według regulaminu, jednak okazało się, że kilka kanałów wykorzystuje ten fakt, aby nabijać sobie oglądalność. Podczas instruktażowych nagrań niektóre mamy miały kamerę skierowaną prosto w dekolt, po którym się co jakiś czas wymownie dotykały, albo co jakiś czas zmieniały pozycję, niby niechcący wypinając pupę w kierunku kamery, lub nieco za szeroko rozszerzając nogi. I wbrew pozorom nie były to przypadkowe ruchy, tylko celowo zaplanowane, o czym świadczą wybrane przez wgrywających miniaturki, z uchwyconymi odpowiednimi momentami. No cóż, fakt, że kobieta eksponuje swoje wdzięki, aby nabić oglądalność jeszcze nie dziwi, gdyż połowa streamerek tak robi, jednak tutaj chodziło o nagrania, w których tle radośnie biegały i bawiły się małe dzieci. Tych kanałów było stosunkowo mało i zostały szybko zablokowane. Niestety z regularności zegarka powróciła kolejna afera, tym razem o wiele dramatyczniejszym podłoży, gdyż chodzi o pełnoprawną pedofilię.

Na YouTube można znaleźć tysiące nagrań z dziećmi. A to dumni rodzice nagrywają swoją córkę-baletnicę podczas ćwiczeń, a to dzieciaki same prowadzą vloga. Nic złego. Jednak okazuje się, że te nagrania są regularnie wykorzystywane przez pedofilów. W jaki sposób? Otóż pedofile w komentarzach takich filmów dzielą się tzw. timestampami, czyli linkami, które otwierają filmik w kontretnym momencie. I dziwnym przypadkiem akurat są to momenty jak córka-baletnica podnosi bardzo wysoko nogę podczas wykonywania kolejnego piruetu. Inne komentarze nie pozostawiają wątpliwości, o co chodziło autorowi oryginalnego komentarza. Ale piękna księżniczka, czy ale bym ja schrupał to najłagodniejsze z nich. A mówimy to o filmach nie z dojrzale wyglądającymi 15-latakami a dziewczynkami i chłopcami w wieku 6-13 lat.

Co jeszcze ciekawe sam algorytm YouTube pomaga zainteresowanym odnajdywać zbliżone treści. Każdy, kto kiedyś szukał czegokolwiek na YouTube, zapewne zauważył, że od tej pory, strona zaczyna sugerować nam zbliżone wyniki. Jeśli wpiszemy frazę „Poranek Kojota” w poszukiwaniu jakiś konkretnej sceny i ją obejrzymy, przez najbliższy tydzień naszych rekomendacjach mogą się pojawiać inne scenki z tego filmu, lub nawet z innych polskich komedii. Algorytm dopasowuje te rekomendacje na podstawie podobnych słów kluczowych oraz tego, co inni użytkownicy oglądający ten konkretny film oglądali później. Niestety właśnie ten mechanizm po obejrzeniu jednego filmu z bawiącym się dzieckiem zabiera nas na przejażdżkę po innych podobnych filmach. Mechanizm jest tak skonstruowany, że jeśli założymy nowe konto i zaczniemy je oglądać, to wkrótce nie będziemy widzieli na ekranie nic, tylko podobne filmy.

Ludzie zaczęli oskarżać YouTube o sprzyjanie pedofilii i tolerowanie jej w celach zarobkowych. O ile YouTube można zarzucić różne rzeczy, tak oskarżanie ich o wspieranie pedofilii jest absurdalne. To, że system próbuje dobrać interesujące nas treści, jest mechanizmem służącym naszej wygodzie i nie jest winą internetowego giganta, że niektórzy wykorzystują to w niecnym celu. Natomiast jest winą YouTube długie ignorowanie tego problemu. Sprawę nagłośnił kilka dni temu YouTuber Matt Watson. Jego nagranie szybko stało się wiralem i sprawa została nagłośniona. Jednak niektórzy oskarżają samego Watsona gigantyczną hipokryzję, gdyż w swoim nagraniu wygląda na bardzo zbulwersowanego całą sprawą, a mimo to w przeszłości sam nagrywał filmiki, które są dosyć dyskusyjne. W jednym z nich w ramach pranka zaczepiał na ulicy dziewczyny, proponując im występ w filmie porno. Jednak z zaczepionych dziewczyn wygląda na nieletnią. Niektórzy go nawet oskarżają, że robi to z zemsty, gdyż mimo kilku lat na YouTube nigdy nie osiągnął sukcesu, więc teraz chce pociągnąć innych ze sobą na dno. Niezależnie jednak od intencji autora, afera się rozkręciła. Matt w swoim nagraniu zachęca też do bombardowania reklamodawców zapytaniami czy chcą, aby ich produkt był reklamowany przy takich nagraniach.

  Czy nad adaptacją Metal Gear Solid właśnie zawisły czarne chmury?

Dodatkowo okazuje się, że cała afera była nagłaśniana przez wielu innych YouTuberów ponad rok temu, jednak przeszła wtedy bez większego echa. Biorąc pod uwagę, że YouTube przez rok nie zrobił w tej sprawie nic, jednocześnie błyskawicznie banując inne kanały za malutkie przewinienia, można im zarzucić hipokryzję. Przykładowo kilka miesięcy temu zlikwidowany został cały kanał, za nagranie z gry Red Dead Redemption, w którym gracz bije stojącą na ulicy feministkę (kanał został przywrócony po licznych protestach).

Pierwszą firmą, która wycofała się z reklamowania swojego produktu była Epic Games, czyli twórcy Fortnite. Jednak jak niektórzy wytykają, ich odejście z platformy dziwnie się zbiegło z momentem, kiedy pojawiła się konkurencja w postaci  gry Apex Legends, która ukradła dużą część rynku. Później do bojkotu przyłączyły się kolejne firmy.

Tak czy inaczej, mleko się rozlało i YouTube musiało coś zrobić. A jeśli YouTube coś robi, to mozna się założyć, że ta akcja w żaden sposób nie wyjdzie na dobre użytkownikom serwisu. I tak się właśnie stało. YouTube wylało przysłowiowe dziecko z kąpielą, demonetyzując kanały, na których pojawiały się wątpliwe komentarze, kasując kanały komentujących i zgłaszając je na policję. Oczywiście wszystko w celu oczyszczenia platformy ze złych ludzi. Jednak z perspektywy posiadaczy takich kanałów jest to bardzo niesprawiedliwe. No bo taki uczciwy właściciel kanału nagle zostaje całkowicie zdemonetyzowany, tylko dlatego, że ktoś dał mu komentarz pod filmem. Sprawa ma jednak jeszcze poważniejsze implikacje. Nietrudno sobie wyobrazić sytuację, w której ktoś wykorzystuje system komentarzy przeciw właścicielowi kanału. Wystarczy zacząć spamować cudzy kanał komentarzami z timestamps, a algorytm załatwi za nas resztę.

Wrócmy na chwilę do Matta Watsona i jego krucjaty przeciw pedofilom. Bez zbędnego wgłębiania się w jego motywy należy sobie zadać pytanie: w jaki sposób demonetyzacja filmu/kanału, powstrzyma pedofilów? Oberwą tylko niewinni posiadacze kanałów. Oczywiście można argumentować, że po co oni w ogóle wrzucają filmiki ze swoimi dziećmi, ale tak naprawdę zabronienie jakichkolwiek filmików z dziećmi niczego nie da. No bo co dalej trzeba by usunąć? Nagrania z szkolnych zawodów sportowych? Sondy uliczne? Jakiekolwiek nagrania tłumu. Sceny z filmów? Tam też zboczeniec może się czegoś dopatrzeć.

Czy istnieje jakieś rozwiązanie problemu bez krzywdzenia ludzi zarabiających na platformie? Być może. Skoro YouTube ma sztab ludzi, którzy w ciągu kilku godzin odnajdują i usuwają filmik z gry, w którym ktoś uderzył wirtualną feministkę, może niech przeznaczą, chociaż część tych środków na walkę z dziecięcą pornografią. W końcu wydaje się to nieco bardziej palącym i ważniejszym problemem. No ale znając życie, YouTube zdecyduje się na inną opcję, która pozwoli platformie umyć ręce od problemu, a uderzy po kieszeni zwykłych ludzi finansowo od niej uzależnionych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *