Ciekawostki i błędy z filmu Psy (1992)

Słowo „kultowy” jest w dzisiejszych czasach mocno nadużywane, jeśli jednak zasługuje na nie jakiś polski film, to bez wątpienia jest nim dzieło Władysława Pasikowskiego z 1992 roku. Dzięki niezapomnianym dialogom, świetnemu aktorstwu i trzymającemu w napięciu scenariuszowi Psy wciąż są jednym z najchętniej oglądanych polskich filmów. Kultowe dzieło Pasikowskiego właśnie skończyło 28 lat i z tej okazji przyjrzymy się ciekawostkom z tego filmu.

Tytuł

Pierwotny tytuł filmu to „Policjanci z Warszawy”. Miało to być nawiązanie do popularnego serialu „Policjanci z Miami”. Pasikowski nie planował wtedy jeszcze silnych podtekstów politycznych, tylko chciał nakręcić kino akcji w amerykańskim stylu. Na tytuł nie zgodził się kierownik studia filmowego — Juliusz Machulski. Pod jego naciskiem reżyser zmienił tytuł na „Psy”. Inspiracją był zasłyszany żart o policjantach:

-Dlaczego policjanci chodzą parami w patrolu a z nimi pies?

-Bo jeden umie czytać, drugi pisać, a pies ich pilnuje.

Co ciekawe, przed premierą filmu słowo 'pies’ w odniesieniu do policji prawie nie było używane. Ulica preferowała „glinę” czy „mendę”.

Za granicą tytuł filmu to „Pigs”, czyli świnie, gdyż to właśnie tego pogardliwego określenia używa się w krajach anglojęzycznych.

Psy pigs dvd

Olaf Lubaszenko

Chociaż Psy już na zawsze będą utożsamiane z Władysławem Pasikowskim, pomysłodawcą filmu był Olaf Lubaszenko. Po zakończeniu zdjęć do debiutu Pasikowskiego, czyli filmu „Kroll”, Lubaszenko zaproponował, aby reżyser fabułę swojego nowego filmu osadził w świecie ubeków, którzy muszą przystosować się do nowej rzeczywistości po upadku komunizmu. Pasikowski napisał scenariusz, a w jednej z głównych ról obsadził młodego Lubaszenkę. Miał on grać Ola Żwirskiego. Okazało się, jednak że Lubaszenko międzyczasie podjął się roli w zupełnie innym filmie i w ten sposób granie przyjaciela Franza przypadło Markowi Kondratowi. Lubaszenko zagrał w filmie jedynie krótki epizod — wcielił się w postać Młodego.

Kurtka pilotka

Noszona przez Maurera kurtka produkowana jest przez firmę Avirex (model G1). Bardzo podobną nosił Tom Cruise w filmie Top Gun. W 2020 Bogusław Linda przekazał kurtkę na licytację Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Została sprzedana za 100600, stając się piątym najdroższym przedmiotem licytacji. Sam pomysł na ubranie Maurera w kurtkę – pilotkę pochodzi od reżysera. Powód jest bardzo prozaiczny – w taki sposób ubierał się wtedy Pasikowski.

psy kurtka

Książka

Powstała książkowa adaptacja filmu. Autorem jest Adam Bor. Książka rozbudowuje wiele wątków. Poznajemy rodzinę Franza, jego przeszłość (okoliczności towarzyszące zastrzeleniu kapitana Nowakowskiego) przeszłość Grossa i Ola. Z dialogów usunięto większość przekleństw, a kolejność niektórych wydarzeń jest pomieszana. Chociaż książka powstała na podstawie scenariusza, znajduje się w niej sporo wątków, które można uznać za niekanoniczne. Przykładowo, Franz ma siostrę, o której filmy milczą. Nie wiadomo czy zadziałała tutaj wyobraźnia autora, czy oryginalna wersja scenariusza aż tak różniła się od tego, co zobaczyliśmy na ekranie.

Adam bor psy
Patrząc na okładkę ciężko wywnioskować czy głównym antagonistą jest Janusz Gajos, czy Bob Hoskins

Sceny wycięte

Cezary Pazura na swoim vlogu zdradził, że ze sceny strzelaniny w hotelu wycięto fragment, w którym Nowy” wystraszył się jednego z gości hotelowych. Tak się złożyło, że był to murzyn i Pasikowski uznał, że jest to trochę niesmaczne, a dodatkowo wprowadza niepotrzebny humor do trzymającej w napięciu sceny.
Drugą niewykorzystaną sceną było pobicie Waldka Morawca, przez Ola, zaraz po dialogu o 'skończeniu na Powązkach’. Pasikowski wyrzucił tę scenę, gdyż chwilę później Waldek został ponownie pobity na wysypisku. Reżyser uznał, że powtarzanie tego samego jest bez sensu. Z filmu wycięto też scenę treningu kick-boxingu w wykonaniu Franza. Prawdopodobnie wyrzuconą ją ze względów czasowych. Pozostały po niej jedynie ujęcia, które możecie znaleźć pod tym adresem.

Komisja weryfikacyjna

Przewodniczący komisji weryfikacyjnej, senator Wencel (Zbigniew Zapasiewicz) reprezentuje Chrześcijańską Unię Jedności. Skrót nazwy partii jest niezwykle wymowny.

Janek Wiśniewski

Film oburzył wielu krytyków i komentatorów, którzy zarzucili reżyserowi trywializację rozliczeń z poprzednim ustrojem, niepotrzebne epatowanie przemocą, seksizm, wulgarność czy gloryfikację pracowników SB. Lista zarzutów skierowanych do twórców jest długa, jednak największe zastrzeżenia budziła niepozorna scena, w której grupa pijanych esbeków wynosi na barkach swojego nieprzytomnego kolegę, śpiewając Balladę o Janku Wiśniewskim”. Co w tym takiego kontrowersyjnego? Ballada powstała w reakcji na tragiczne wydarzenia grudnia 1970 roku, podczas których zginęły 44 osoby. Jedną z nich był idący do pracy robotnik Zbyszek Godlewski. W chwili śmierci miał zaledwie 18 lat. Po jego śmierci, protestujący przeszli ulicami Gdyni niosąc ciało zabitego chłopaka na drzwiach. Wydarzenie to zainspirowało Krzysztofa Dowgiałłę do napisania tekstu piosenki. Ponieważ autor nie znał nazwiska zabitego, nazwał go Jankiem Wiśniewskim. Utwór stał się symbolem walki z reżymem. Z tego powodu krytycy uznali, że scena znieważa ofiary grudnia. Pretensje do reżysera mieli także rodzice Godlewskiego, którzy domagali się, usunięcia kontrowersyjnej sceny. Pasikowski odpierał zarzuty, twierdząc, że scena nie miała na celu naśmiewania się z ofiar tragicznych wydarzeń, tylko pokazanie ohydnego zachowania funkcjonariuszy. Mimo wszystko film zebrał spore cięgi od oburzonych krytyków, którym przekleństwa i polityczny wydźwięk filmu przeszkadzał do tego stopnia, że całkowicie zaślepił jakiekolwiek walory filmu.

Tak na marginesie to trochę smutne, że mimo upływu prawie trzydziestu lat od premiery Psów, sytuacja niewiele się zmieniła i wciąż jest pełno krytyków, którzy nie próbują patrzeć na filmy w sposób neutralny, tylko oceniają je na podstawie swoich sympatii politycznych.

Palenie akt

Służba bezpieczeństwa działała w latach 1956–1990. Chociaż w teorii organ ten miał dbać o bezpieczeństwo państwa, w praktyce był działającym ponad prawem narzędziem terroru. Funkcjonariusze SB walcząc o 'utrwalanie władzy ludowej’ dopuszczali się szantażów, wymuszeń, tortur, a nawet zabójstw. Mimo iż wiele działań łamało prawa człowieka, funkcjonariusze wszystko skrupulatnie odnotowywali. Po ponad trzydziestu latach działalności w archiwach znajdowały się setki ton akt, z których wiele mogło być użyte jako dowód przeciw oficerom SB. Z tego powodu po zmianie ustroju funkcjonariusze rozpoczęli akcję niszczenia kompromitujących ich akt. Niszczenie rozpoczęło się we wrześniu 1989 i oficjalnie trwało do stycznia 1990, kiedy to generał Czesław Kiszczak pod wpływem opinii publicznej wydał oficjalny rozkaz o zakazie palenia akt. Mimo wszystko proceder trwał, tyle że stosowano większe środki ostrożności. Ironii całej sprawie dodaje fakt, że to właśnie Kiszczak zapoczątkował niszczenie akt. Sam Kiszczak (podobnie jak wielu oficjeli związanych z SB) zostawił sobie najcenniejsze akta z hakami na ważnych ludzi jako zabezpieczenie. Po śmierci generała ujawniono słynną „szafę Kiszczaka”, w której znajdowało się 50 kg dokumentów, z których najważniejsze były akta dotyczące tajnego współpracownika o pseudonimie Bolek”.

  Burzenie czwartej ściany w grach

Los na loterię Trzy słonie

Olo jedzie zawieźć prokuratorowi Czaplińskiemu los na loterię Trzy słonie. Zwycięski lost jest formą przekupstwa za wypuszczenie Chemika. Wygrane na loterii to popularny sposób legalizowania dochodów. Najsłynniejsza sprawa z niejasnymi wygranymi na loterii osoby publicznej dotyczy byłego prezydenta Lecha Wałęsy. Jak sam opowiadał wywiadach, w latach 70. miał niezwykłe szczęście i jak tylko potrzebował gotówki, to szedł wysłać totolotka. Średnie zarobki wynosiły wtedy 2.5 tys. złotych, a Wałęsa wygrał łącznie 35 tys. złotych. Szereg dziwnych wygranych i późniejsze ujawnienie podpisanych papierów o współpracy (według zainteresowanego sfałszowanych) spowodowało, że niektórzy zaczęli podejrzewać legendę Solidarności o współpracę z władzami komunistycznymi.

Marchwicki

Nowy jest synem sławnego oficera, który „dorwał Marchwickiego” i był najlepszym inspektorem dochodzeniowym w kraju”. Jest to nawiązanie do prawdziwej postaci. Zdzisław Marchwicki zwany przez prasę „wampirem z Zagłębia” był seryjnym mordercą, który zabił 14 kobiet i usiłował zabić kolejnych 7. Prawdziwym oficerem, który dowodził akcją poszukiwania zabójcy, był oficer policji Jerzy Gruba. Dzięki prowadzonej przez Grubę akcji, Marchwicki został schwytany i skazany na karę śmierci.

W późniejszym czasie Gruba dał się poznać także od gorszej strony: jego oddziały pacyfikowały kopalnie „Wujek”, a podlegli mu ludzie tuszowali dowody w sprawie zabójstwa Grzegorza Przemyka. Co ciekawe do dziś istnieją pewne przesłanki, że Marchwicki mógł być niewinny. Innym podejrzanym w sprawie był Piotr Olszowy – chory psychicznie rzemieślnik z Sosnowca.

O kulisach schwytania wampira z Zagłębia opowiada film „Jestem mordercą” Macieja Pieprzycy.

Efekty specjalne

W scenie egzekucji Ola użyto…główki kapusty. Sztuczka została ukryta sprytnym montażem, za który film zresztą został nagrodzony na siedemnastym Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Rekonstrukcja

W 2014 roku premierę miała cyfrowo zrekonstruowana wersja filmu. Prace nad nią trwały prawie 2 miesiące. Specjaliści musieli uzupełnić brakujące lub uszkodzone klatki obrazu, usunąć znaczniki i rysy, wykonać korektę wyblakłych kolorów, oraz usunąć szumy i trzaski ze ścieżki dźwiękowej.

Błędy

Najstarszy stażem oficer, czyli Dziadek opowiada o swojej przeszłości, w której osłaniał „Waltera” (Karola Świerczewskiego) w Babimoście. Tak naprawdę Walter został zabity pod Baligrodem, a z Babimostem nie miał nic wspólnego. Ciężko powiedzieć czy Pasikowski się po prostu pomylił, czy pomyłka była celowa i miała na celu pokazanie, że Dziadkowi już się plątają wydarzenia, albo jest zwykłym fantastą. Tak czy inaczej, opowieść Dziadka jest foreshadownigiem nadchodzących wydarzeń. Policjanci zostaną wkrótce zmasakrowani, tak samo jak ludzie Świerczewskiego.

Ekipa filmowych esbeków zajmowała się wszystkim: zwalczaniem opozycji, przesłuchaniami, walką z kościołem itp. Problem w tym, że Służba Bezpieczeństwa podzielona byłą na osobne departamenty, z których każdy miał inną specjalizację. Oznacza to, że zajmujący się kościołem Olo, nie mógłby pracować z Franzem.

Waldemar Morawiec melduje się Stopczykowi jako podporucznik. Jednak na pagonach nie ma żadnych belek, więc nosi mundur posterunkowego.

Psy pazura

W napisy końcowe wkradły się trzy błędy:

Zenona Słabego gra Dariusz Odija, nie Odyja

Rosjanina gra Teodor Gendera, a nie Tadeusz

Studenta gra Witold Bieliński, nie Biliński.

Psy obsada błędy

O dziwo ta samo osoba nie przekręciła nazwiska Katarzyny Butowtt.

Warto też zwrócić uwagę, że postać grana przez Artura Żmijewskiego nazwana jest Elegant a nie Wolf.

Podczas libacji w stołówce dziwi trochę zachowanie Stopczyka. Dlaczego opowiada on o planach palenia akt, przy nowoprzybyłym oficerze?

Błąd edycji – w momencie przybycia Nowego Olo wstaje, jednak w następnym ujęciu wciąż siedzi.

Psy Konrad błąd

W scenie na wysypisku widać bardzo wyraźnie, że osoba staczająca się po zboczu to kaskader. Na dodatek postać nie ma okularów.

Psy Pazura błąd

 

Inne

Podczas bicia Azjaty sadysta słucha na walkmanie opery Mozarta Don Giovani„. Utwór nazywa się Reich’ mir die Hand mein Leben”.

Janusz Gajos miał problem z nauczeniem się swoich kwestii dialogowych. Szczególną trudność sprawiały mu rozmowy po niemiecku. Aktor pomagał sobie, spisując swoje dialogi na karteczkach, które umieszczał poza kadrem. Widać to bardzo dobrze w scenie w restauracji, podczas której Gajos co chwila zerka na swoje kolana. Podobne zachowanie widać w scenie przesłuchania azjaty. Tym razem Gajos patrzy na trzymaną w ręku gazetę.

Psy 3 – ciekawostki i błędy fabularne

4 komentarze

  1. „Warto też zwrócić uwagę, że postać grana przez Artura Żmijewskiego nazwana jest Elengant a nie Wolf.”

    Pasikowski robiąc „PSY” /1992/ nie wiedział, że powstanie druga część.

    Druga część powstała na zamówienie, a nie z inicjatywy więc chociażby dlatego Artur Żmijewski w jedynce nazywa się Elegant i nie ma tu żadnego błedu

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *