Jordan (Abby Quinn) i Leigh (Alexxis Lemire) to dwie młode kobiety, które prowadzą niszowy zespół country o nazwie Torn Hearts. Ich marzeniem jest przebicie się do pierwszej ligi. Okazja ku temu trafia się sama – legenda muzyki country, która wycofała się z branży po tragicznej śmierci siostry, ma zamiar powrócić na scenę. Jordan i Leigh postanawiają skontaktować się, z żyjącą na odludziu gwiazdą, gdyż liczą, że nagranie z nią piosenki będzie katapultą do sławy. Kiedy dwie kobiety przybywają na miejsce, orientują się, że ich idolka nie jest do końca zrównoważona. Jest alkoholiczką, manipulatorką i ma niecne plany wobec śpiewającego duetu.
Scenariusz filmu to jeden wielki bałagan. Fabuła miota się pomiędzy thrillerem psychologicznym o próbie osiągnięcia sławy za wszelką cenę a kiczowatym horrorem o dwójce kobiet uwięzionych z psychopatką. I niestety na żadnej z tych płaszczyzn nie odnosi sukcesu. Jako thriller zawodzi zbyt płytką i przewidywalną fabułą, a jako horror ani nie straszy, ani nie dostarcza hektolitrów posoki. W tle przewijają się jeszcze podteksty o patriarchalnym świecie muzyki, jednak jest to zaserwowane tak nieporadnie, że sumie nie wiadomo do czego twórcy zmierzali.
Oprócz chaotycznego scenariusza sporym problemem jest nie do końca udany casting. Katey Sagal potrafi zagrać postać na wskroś złą, co udowodniła w serialu Synowie Anarchii. Niestety tutaj ewidentnie nie ma pomysłu na rolę. Całość sprowadza się do wygłaszania nudnych monologów, protekcjonalnego tonu, użalania się nad sobą i irracjonalnych zachowań. Taka postać niestety nie budzi lęku czy odrazy, tylko zobojętnienie. Trochę lepiej radzą sobie Abby Quinn i Alexxis Lemire w rolach spragnionych sukcesu i sławy piosenkarek. Młode aktorki w udany sposób pokazują stopniowo przeżerającą je korupcję.
Torn Hearts to film porażająco nudny i niepotrzebny. Dzieło nie sprawdza się jako horror ani thriller. Twórcy chyba chcieli w fabule przemycić swój światopogląd, jednak całość im kompletnie nie wyszła.
4/10