Kajko i Kokosz: Twierdza Czarnoksiężnika – recenzja

Jeśli zapytamy kogoś o grę z Kajkiem i Kokoszem, osoba pytana zapewne powie nam o przygodówce wydanej na Amigę i Pecety w 1994 roku. Nic dziwnego – gra była pierwszą polską gra przygodową opartą na licencji i mimo wielu wad zyskała sobie przychylność graczy. Niewiele osób jednak wie, że gier z parą sympatycznych wojów jest więcej. Jedną z nich jest omawiana tutaj produkcja Kajko i Kokosz: Twierdza czarnoksiężnika. Gra, która jest o niebo lepsza od słynnej przygodówki, jednak niepozbawiona wad.

Do Mirmiłowa przybywa obwoźny targ. Jednym z handlarzy jest przebiegły kupiec Hodon, który jest nie tylko zdolnym sprzedawcą, ale i wytrawnym manipulatorem. Wykorzystując słabości Mirmiła w krótkim czasie przejmuje władzę w osadzie, rozpoczyna plan rozbudowy Mirmiłowa i doprowadza do wypędzenia Kajaka i Kokosza z grodu.

Gra podzielona jest na trzy połączone fabularnie epizody: Mirmiłowo Wielkie, Podstęp Kaprala i Rozprawa z Hodonem. W pierwszym z nich Kajko i Kokosz muszą powstrzymać plany rozbudowy wioski i odzyskać zaufanie Mirmiła, w drugim zapobiec atakowi zbójcerzy a w trzecim wyrównać rachunki z Hodonem. Fabuła jest oryginalna, jednak pojawiają się wątki z komiksów. Najwięcej autorzy pożyczyli sobie z albumów Dzień Śmiechały i Szkoła latania. Chociaż gra adresowana jest do młodszych graczy, podczas rozgrywki pojawiają się nawiązania skierowane do starszego odbiorcy. Przykładowo, Kajko w pewnym momencie mówi „ten pan już nikogo nie zaczaruje”, co jest oczywistym nawiązaniem do pewnego ministra sprawiedliwości.

Kajko i kokosz twierdza czarnoksiężnika

Mimo stosunkowo niskiej rozdzielczości (1024×768), grafika jest bardzo szczegółowa. Postacie i otoczenie zostały oddane w niemal perfekcyjny sposób i dowolny screenshot z gry łatwo pomylić z panelem komiksu. Nieco gorzej wypadają animacje. W większości przypadków są płynne niczym w prawdziwej kreskówce, jednak zdarzają się sytuacje, w których wyraźnie zabrakło klatek animacji. Niejednokrotnie też autorzy poszli na skróty i zamiast animować jakąś akcję, na jej czas po prostu racza nas czarnym ekranem. Można jedynie podejrzewać, że budżet nie pozwolił na dopracowanie każdej sceny.

Gra jest w całości dubbingowana. Mimo iż na ekranie pojawia się wiele postaci, swoich głosów użyczyło zaledwie czterech aktorów głosowych. Niestety efekt momentami jest daleki od zadowalającego. Postacie czasami mówią głosem niepasującym do aparycji, lub dziwnie beznamiętnym. Główni bohaterowie wypadają całkiem dobrze, aczkolwiek trochę trwało, zanim przyzwyczaiłem się do „gargamelowatego” głosu Kajka. Świetnie za to brzmią Łamignat i Kapral.

  SNES mini (Super Nintendo Classic Mini) - recenzja

Hegemon i Kapral

Interfejs jest typowy dla gier z gatunku point and click. Kliknięcie lewego klawisza myszy to przemieszczenie się, lub podniesienie przedmiotu. Prawym klawiszem przedmiot oglądamy. Aby przywołać inwentarz, wystarczy kliknąć prowadzoną przez nas postać. Nad jej głową wyświetlą się wtedy ikonki reprezentujące posiadane przedmioty. Przedmiot używamy, przeciągamy taką ikonkę w odpowiednie miejsce. Interfejs jest bardzo prosty i intuicyjny jednak ma jedną irytującą wadę. Postacie mają spory problem ze znajdowaniem właściwej ścieżki. Klikniecie drzwi frontowych, może spowodować, że postacie okrążą chatkę i pójdą za nią. Zycie utrudnia też obecność dwóch postaci na ekranie. Niejednokrotnie nie możemy czegoś kliknąć, gdyż obiekt jest przesłaniany przez nasze postacie. Jeśli sterujemy Kokoszem, to oczywiście próbujemy go odsunąć z drogi, jednak na jego miejsce wchodzi Kajko i obiekt zostaje ponownie zasłonięty. W ciasnych przestrzeniach jest to spory problem. Sytuacji nie ułatwia fakt, że dany obiekt ma czasami wielkość kilku pikseli. Jedynym ratunkiem jest ikonka, odpowiedzialna za pokazanie interaktywnych obiektów na danej planszy.

Okazjonalnie pojawiają się także mini-gierki. Płyniemy statkiem i unikamy przeszkód, strącamy z drabiny zbójcerzy atakujących gród czy unikamy ptaków podczas lotu na miotle. Można włączyć dwa poziomy trudności i trzeba przyznać, że na wyższym gierki mogą stanowić wyzwanie.

Kajko i kokosz minigierka

Muzyka jest…dziwna. Nie jest zła, tylko niedopasowana do sytuacji. Podejrzewam, ze twórcy kupili po prostu kilka utworów ze stocka i wrzucili je tu i ówdzie, nie przejmując się budowaniem klimatu. Dobrze za to wypadają wszelkiego rodzaju dźwięki środowiskowe.

Pod względem ustawień gra jest wyjątkowo uboga. Możemy jedynie zmienić poziom trudności mini gierek. Nie ma opcji graficznych ani dźwiękowych. Autorzy zapewne wychodzili z założenia, że w czasie premiery (2011 rok) gra powinna bezproblemowo chodzić na niemal każdym komputerze. Szkoda jednak, że twórcy nie pokusili się o dodanie opcji włączenia napisów.

Twierdza czarnoksiężnika to całkiem udana humorystyczna przygodówka, z przeciętną historią i nieco frustrującym interfejsem. Grze daleko do doskonałości, jednak bez wątpienia jest najlepsza gra z dzielnymi wojami Mirmiła. Jeśli przymkniemy oko na jej wady i zaakceptujemy, że produkcja jest skierowana do młodszych graczy, czeka nas kilka godzin dobrej zabawy.

Historia gier z serii Kajko i Kokosz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *