Prince of Persia: Dusza wojownika (Warrior within) – recenzja

Sukces gry Piaski Czasu przeszedł najśmielsze oczekiwania twórców. Tytuł zarobił ogromne pieniądze i przez wielu krytyków był określany mianem gry roku. Autorzy, przekonani o jej nieuchronnym powodzeniu, jeszcze w trakcie postprodukcji rozpoczęli prace nad kontynuacją, która ostatecznie ukazała się w 2004 roku.

Kilka lat po zakończeniu przygody z Piaskami Czasu Książę ucieka przed mroczną istotą zwaną Dahaką. Jest on Strażnikiem Czasu, którego jedynym zadaniem jest naprawianie linii czasowej wielokrotnie naruszonej przez bohatera. Książę nie jest w stanie go pokonać, dlatego aby ocalić życie, postanawia cofnąć się w czasie i zapobiec stworzeniu Piasków Czasu.

Pod względem rozgrywki Dusza wojownika jest niemal tą samą grą co poprzedniczka. Główną mechaniką pozostaje parkour, za pomocą którego pokonujemy przepaście, wspinamy się po ścianach i omijamy liczne pułapki. Na kolejnych kondygnacjach pojawiają się przeciwnicy, z którymi trzeba stoczyć walkę. W tym aspekcie gra przeszła jednak niewielką metamorfozę – system walki został znacząco ulepszony. Książę dysponuje większą liczbą ruchów, potrafi walczyć z kilkoma wrogami jednocześnie, a co najważniejsze, nie musi już ich dobijać, co było jedną z największych bolączek poprzedniej odsłony. Główny bohater wciąż korzysta z dwóch broni, jednak drugą może dowolnie zmieniać, odbierając ją pokonanym przeciwnikom. W przeciwieństwie do Piasków Czasu w grze pojawiają się także bossowie, którzy w przyjemny sposób przełamują monotonię zwykłych potyczek. Pojawiają się nowatorskie elementy rozgrywki, takie jak sekwencje ucieczki przed goniącym nas potworem oraz nielinearna struktura poziomów. Dzięki możliwości podróżowania w czasie te same lokacje odwiedzamy kilkukrotnie, oglądając je na przemian w stanie ruiny lub w pełnej glorii dawnej świetności. Szkoda jednak, że twórcy nieco nadużywają tego rozwiązania, przez co w niektórych fragmentach gry backtracking staje się nużący.

Duże zmiany zaszły również w oprawie graficznej. Zamiast kolorowej, niemal baśniowej stylistyki Piasków Czasu, w Duszy Wojownika mamy do czynienia z mrocznym, gotyckim klimatem. Wszystko jest ciemne, brudne i spłowiałe. Sama zmiana stylistyki nie jest zła, jednak w niektórych komnatach jednolita kolorystyka i wszechobecny mrok powodują problemy z czytelnością – elementy planszy zbyt mocno zlewają się z otoczeniem. Zmianie uległa także ścieżka dźwiękowa, która arabskie melodie zastąpiła ciężkimi, metalowymi utworami. O dziwo, ostre gitarowe riffy całkiem nieźle pasują do gry, choć można mieć zastrzeżenia do ich losowego pojawiania się. Zdarza się, że podczas spokojnej eksploracji opuszczonej komnaty bez wyraźnego powodu ciszę nagle przerywa agresywny utwór.

recenzja Prince of Persia Dusza wojownika

Książę w nowym wydaniu w niczym nie przypomina beztroskiego młodzieńca znanego z poprzedniej części. Tym razem jest to ogorzały, cyniczny i zaprawiony w boju wojownik. Problem polega na tym, że zmiana ta nastąpiła poza kadrem – pomiędzy grami – i jest zbyt drastyczna. Można odnieść wrażenie, że twórcy chcieli nadać postaci bardziej „hardkorowy” charakter, zamiast rozwijać ją w sposób naturalny i spójny. Już podczas pierwszego starcia z bossem, nagle pojawia się krótka cutscenka, w której bohater w wulgarny sposób ubliża swojej przeciwniczce. Niewielkie problemy sprawia również praca kamery. Przez większość gry dynamicznie i umiejętnie asystuje ona graczowi przy pokonywaniu przeszkód, jednak zdarzają się sytuacje, w których nie da się zmienić perspektywy, co zmusza do wykonywania skoków w ciemno.

Dusza wojownika to jednocześnie krok do przodu i krok w tył. Gra poprawia wiele niedopracowanych elementów poprzedniej odsłony – system walki, obecność bossów czy bardziej rozbudowaną fabułę – ale jednocześnie traci część uroku i lekkości, które wyróżniały Piaski Czasu. To odważna, choć kontrowersyjna kontynuacja, która zadowoli graczy szukających mroczniejszego tonu i większego wyzwania, lecz może rozczarować tych, którzy liczyli na zachowanie baśniowego klimatu pierwowzoru.

 

Historia i upadek Gremlin Graphics (cz. 1)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *