RoboCop: Rogue City – Unfinished Business – recenzja

RoboCop: Rogue City” to pierwszoosobowa strzelanka z 2023 roku. Akcja osadzona jest w dystopijnym „Starym Detroit” i rozgrywa się pomiędzy wydarzeniami z filmów „RoboCop 2” i „RoboCop 3”. Rozgrywka łączy mechaniki FPS-a z rozwiązywaniem prostych zagadek i eksploracją; RoboCop poszukuje przestępców, rozmawia z obywatelami, a nawet wlepia mandaty. Gra w naprawdę udany sposób oddaje klimat filmów. Wydane dwa lata później „Unfinished Business” to samodzielny dodatek do gry, będący zarazem jej sequelem.

Fabuła Robocop Unfinished Business

Akcja RoboCop: Rogue City – Unfinished Business osadzona jest krótko po zakończeniu wydarzeń z „Rogue City”. Tajemniczy sprawcy napadli na posterunek policji w Detroit i zabili niemal wszystkich znajdujących się w budynku funkcjonariuszy. Ślady prowadzą do należącego do korporacji OCP wieżowca OmniTower. Po wejściu RoboCopa do środka budynek zostaje odcięty od świata, a na metalowego stróża prawa nacierają dziesiątki bandytów.

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to zmiana w projekcie poziomów. „Rogue City” było grą z półotwartym światem. Każda misja przenosiła nas w inny rejon Detroit, który można było swobodnie eksplorować i podejmować zadania poboczne. „Unfinished Business” jest bardziej liniowe — w większości misji przemierzamy ciasne korytarze budynku z punktu A do punktu B, likwidując po drodze setki wrogów. Sprawia to, że dodatek jest dużo bardziej dynamiczny i pełen akcji, jednak odbiera urok swobodnej eksploracji. Okazjonalnie trafiają się większe przestrzenie, ale nie dorównują obszarom zwiedzanym w oryginale. Zabrakło też ciekawych postaci pobocznych: te, z którymi możemy wejść w jakąkolwiek interakcję, istnieją głównie po to, by pomóc otworzyć kolejną zamkniętą bramę lub poprowadzić nas we właściwym kierunku.

Fabuła jest bardzo pretekstowa i sprawia wrażenie napisanej na kolanie. Trochę szkoda, bo po doszlifowaniu pewnych wątków mogłaby być naprawdę dobra. Główny złoczyńca jest przyjacielem RoboCopa — jeszcze z czasów, gdy był człowiekiem. W dość rozległej misji poznajemy jego historię, relacje z Murphym i ich przeciwstawne światopoglądy. Dawało to podwaliny pod stworzenie czegoś interesującego. Można było zarysować przeciwnika niejednoznacznego — takiego, którego nie popieramy, ale rozumiemy — i pokazać zmagania RoboCopa z samym sobą: maszyna chce wykonać rozkaz, lecz ludzka część wciąż czuje przywiązanie do przyjaciela. Nic z tego — złoczyńcę można by podmienić na kogoś niezwiązanego z Murphym bez większej straty dla opowieści. Zupełnie jakby scenarzyści postanowili napisać nieco głębszą postać, jednak w połowie im się odechciało, więc zrezygnowili z jakichkolwiek niuansów, na rzecz żądnego krwi i władzy złoczyńczy.

Rogue City Unfinished Business - recenzja

Główne skupienie poszło na akcję i walkę. Na kolejnych piętrach czekają nowe typy przeciwników — od stad dronów, przez samonaprowadzające miny i zapory z minigunami, po napastników z plecakami odrzutowymi oraz cybernetycznych samurajów z katanami. RoboCop może też korzystać z nowego typu uzbrojenia; najciekawszym elementem jest Cryo Cannon — zamrażające działo. Miłośnicy Duke Nukem 3D powinni być zadowoleni. Z bardziej urozmaiconych fragmentów warto wymienić misję, w której gramy Alexem Murphym przed przemianą, oraz sekwencje, w których kierujemy robotem ED-209. Jeśli pod względem fabularnym gra trochę niedomaga, to w kategorii czystej rozrywki jest niesamowicie grywalna.

Unfinished Business nie jest pozbawione błędów, a niektóre z nich, o dziwo, są tymi samymi co w podstawce. Synchronizacja ruchu warg z wypowiadanymi kwestiami kuleje. Zdarzało się, że podniesiona broń nie działała — słychać było wystrzał, widać ubywającą amunicję, jednak z lufy nic nie wylatywało. Nie poprawiono też problemu z przycinaniem gry: nawet na komputerze mocno przewyższającym rekomendowaną specyfikację można doświadczyć „czkawki” przy przechodzeniu do nowego obszaru. Jest to o tyle dziwne, że większość akcji osadzona jest w ciasnych pomieszczeniach, więc gra powinna zużywać mniej zasobów. Problem występuje także na konsolach, z PS5 Pro włącznie. Zdarzają się przekłamania graficzne oraz nienaturalna fizyka — trafiony przeciwnik potrafi nagle odlecieć w bok jak piłeczka kauczukowa albo przeniknąć przez ścianę. Na szczęście żaden z napotkanych glitchy nie psuje gry: ponad ośmiogodzinna kampania ani razu się nie zawiesiła, a żaden z gliczy nie spowodował konieczność powtarzania etapu.

Unfinished Business - recenzja

RoboCop Unfinished Business to solidna, choć wtórna porcja rozrywki. Jeśli oczekujesz intensywnej, liniowej rozwałki i nie przeszkadza ci niedosyt fabuły ani techniczne potknięcia, będziesz się bawić świetnie. Jeśli jednak liczyłeś na pełnoprawny sequel z półotwartymi obszarami, barwnymi postaciami pobocznymi i mocniejszym emocjonalnym kręgosłupem — to raczej „więcej tego samego” niż następny krok naprzód. Dla fanów uniwersum: warto. Dla reszty: tylko jeśli kusi was czysta akcja bez większych ambicji.

Najbardziej kontrowersyjne gry w historii

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *