Seria filmów „Mad Max” wywarła ogromny wpływ na świat gier komputerowych. Inspiracje twórczością George’a Millera można odnaleźć w tytułach takich jak „Fallout”, „Wasteland”, „Rage”, „Borderlands”, „Fuel” i wielu innych. Mimo to oficjalnych, licencjonowanych gier powstały tylko dwie. Pierwszą z nich jest wydany w 1990 roku na konsolę Nintendo Entertainment System „Mad Max”. To prosta zręcznościówka z elementami eksploracji i strzelania, luźno oparta na wydarzeniach z filmu „Mad Max 2: The Road Warrior”. Drugą jest omawiana poniżej gra, zatytułowana po prostu „Mad Max”.
Max zostaje napadnięty przez bandę łupieżców dowodzonych przez okrutnego Scrotusa. Mimo że udaje mu się odeprzeć atak i okaleczyć przywódcę, sam zostaje ciężko pobity i traci swoje auto. Krótko potem spotyka mechanika Chumbucketa, który pomaga mu odzyskać własność i zemścić się na bandytach.
Fabuła gry jest kanoniczna w stosunku do filmowej serii. Wydarzenia osadzono w okresie pomiędzy akcją „Furiosy” a „Fury Road”. Kilka postaci z gry pojawia się również w filmach – przykładowo Scrotus jest synem Immortana Joe. Niestety, sama fabuła wypada bardzo ubogo, nawet na tle innych części „Mad Maksa”. Max wykonuje kolejne zlecenia przybliżające go do odzyskania auta. W grze nie ma żadnych zwrotów akcji ani rozwoju bohaterów.
Pod względem mechanik „Mad Max” to gra akcji z elementami sandboksa. Poruszamy się tu po ogromnej, otwartej mapie, w której przeważają bezlitosne pustkowia usiane siedziskami bandytów. Bazą wypadową jest garaż Chumbucketa, gdzie można dokonywać niezbędnych napraw, ulepszać pojazd i uzupełniać zapasy. Po wyruszeniu na pustkowia wybieramy między misjami głównymi a dziesiątkami misji pobocznych. Zadania dodatkowe są bardzo liczne i zróżnicowane: można niszczyć totemy wrogich frakcji, odwiedzać punkty obserwacyjne, szukać ukrytych artefaktów i części, przejmować siedziby przeciwników, brać udział w wyścigach lub po prostu eksplorować teren w poszukiwaniu zasobów. Z czasem można zawrzeć sojusze z niektórymi frakcjami i uzyskać dostęp do kolejnych baz wypadowych. Choć opcjonalnych aktywności jest mnóstwo, po pewnym czasie wkrada się powtarzalność. Większość misji opiera się na schemacie: zlokalizuj obóz, wyeliminuj ochronę, przeszukaj ruiny, zbierz surowce i ruszaj dalej. Co gorsza, choć te zadania teoretycznie są opcjonalne, w praktyce trzeba je wykonać, by zdobyć ulepszenia niezbędne do dalszych postępów w grze.
Esencją „Mad Maksa” jest walka – zarówno wręcz, jak i za kierownicą. Starcia z wrogimi pojazdami nie sprowadzają się do samego taranowania. Do dyspozycji mamy harpuny, dzidy z ładunkami wybuchowymi, miny czy miotacze ognia. Jeśli wolimy prostsze rozwiązania, można po prostu przestrzelić oponę przeciwnikowi. Starcia drogowe są dynamiczne i efektowne. Jeszcze lepiej wypadają walki na pięści, wyraźnie inspirowane serią „Batman: Arkham”. Podobnie jak tam, nad głowami wrogów pojawiają się ikony sugerujące nadchodzący atak, dając ułamki sekundy na reakcję. System walki jest bardzo satysfakcjonujący, ale w porównaniu z batmanowskim pierwowzorem mniej rozbudowany. Batman korzysta z efektownych, akrobatycznych ruchów i gadżetów, a Max przypomina raczej ulicznego zabijakę. Walka jest przez to bardziej realistyczna i brutalna, ale zarazem mniej widowiskowa. Najsłabiej wypadają pojedynki z bossami, które zawsze przebiegają według tego samego schematu: czekamy na potężny atak bossa, po którym jego broń na moment się blokuje, wykorzystujemy tę chwilę, by zadać obrażenia, a potem znów czekamy na kolejn otwarcie.
Grafika dobrze oddaje przesiąkniętą barwami stylistykę filmu z 2015 roku, jednak po pewnym czasie widok piaskowych wydm, wyschniętych koryt rzek i stert złomu zaczyna się nudzić. Słabym elementem są także bardzo sztuczne mimiki postaci. Dodatkowo czasem można natknąć się na tekstury w niskiej rozdzielczości.
„Mad Max” z 2015 roku to solidna, choć momentami mocno powtarzalna gra akcji w otwartym świecie. Studio Avalanche oddało brutalny klimat uniwersum – jest brudno, surowo i bezkompromisowo, a walka daje mnóstwo satysfakcji. Fani postapokaliptycznych klimatów będą zadowoleni, jednak gracze oczekujący głębokiej fabuły czy rozbudowanych zagadek mogą się rozczarować.