H.H. Holmes to seryjny zabójca, uważany za jednego z pionierów swojego fachu. Mężczyzna wybudował najeżony pułapkami hotel, w którym mordował przyjezdnych. Oficjalne został skazany za jedno zabójstwo, jednak przyznał się do 27, a niektórzy przypisują mu nawet 200 ofiar! Holmes był też jednym z podejrzanych w sprawie Kuby Rozpruwacza. Mimo przyzwoitego dorobku, w przeciwieństwie do swoich kolegów po fachu Holmes nigdy nie doczekał się popkulturowej sławy. Zmienić to ma nowa odsłona antologii horrorów The Dark Pictures Anthology zatytułowana The Devil in Me.
Fabuła The Devil in Me
Tajemniczy milioner zafascynowany życiem Holmesa buduje na prywatnej wyspie replikę jego hotelu. Aby pochwalić się światu swoim osiągnięciem, zaprasza ekipę serialu dokumentalnego true crime. Znajdują się wśród niej reżyser Charlie (Paul Kaye), prezenterka Kate (Jessie Buckley), operator kamery Mark (Fehinti Balogun), oświetleniowiec Jamie (Gloria Obianyo) i dźwiękowiec Erin (Nikki Patel). Początkowo wszystko idzie zgodnie z planem – goście przybywają na wyspę, kręcą kilka ujęć, zajmują przydzielone pokoje i czekają na gospodarza. Niestety zamiast niego pojawia się seryjny morderca.
Pod względem gameplayowym The Devil in Me nie odbiega od poprzednich odsłon. Kierując na zmianę kolejnymi członkami ekipy, musimy penetrować zakamarki hotelu, szukać użytecznych przedmiotów, unikać przemierzającego korytarze zabójcy i dokonywać dramatycznych decyzji. Zmiany są niemal kosmetyczne – dodano możliwość wybrania przedmiotu znajdującego się w ekwipunku i pokonywania prostych zamków. Postacie do dyspozycji mają trochę więcej ruchów. Możemy przesuwać obiekty lub podsadzać naszego partnera na wzór serii Uncharted. Trochę szkoda, że twórcy nie pokusili się o więcej zmian, tym bardziej że mowa o zabójcy używającym bardzo wymyślnych pułapek. W pewnym momencie jedna z postaci znajduje się w pomieszczeniu, którego ściany powoli zgniatają zamkniętego w środku nieszczęśnika. Jedyną możliwością uniknięcia „Jill Sandwich”, jest posiadanie pewnego przedmiotu zdobytego we wcześniejszym etapie. Czyż nie byłoby lepiej, gdyby postać musiała rozwiązać jakąś łamigłówkę albo wykonać szereg czynności? Irytującą wadą jest także ciemność. Gra co jakiś czas zmusza nas do grania w zaciemnionych korytarzach, z minimalnym źródłem światła. Błądzenie po omacku w zmieniających konfigurację korytarzach nie jest zbyt fajne.
Mocną stroną The Devil in Me są postacie. W typowych slasherach mamy grupę ludzi tak głupich, że niemal kibicujemy zabójcy. W The Devil in me postacie są dalekie od doskonałości, jednak nie irytują. Szkoda, że twórcy nie ustrzegli się kilku błędów. W pierwszej misji musimy dostać się na najwyżej położony punkt w okolicy, aby nakręcić dobre ujęcie. Dwójka mężczyzn wspina się ochoczo na wzgórze, jakby byli Nathanem Drakiem i Indianą Jonesem. W drugim rozdziale jedna z tych samych osób nie może przejść przez most, bo okazuje się, że cierpi na lęk wysokości. Komicznie wypada także scena, w której jedna z bohaterek głośno nawołuje kolegów z ekipy, po czym obsobacza towarzyszącego jej partnera, że zachowuje się zbyt głośno. Innym niedopracowanym fragmentem jest mimika postaci. Są sceny, w których widać wszystkie niuanse i drobne tiki, jednak pojawiają się także ujęcia, w których postać zachowuje się jak kłoda drewna. Ciężko powiedzieć czy tak jakaś niedoróbka ze strony programistów, czy aktorzy podczas niektórych scen się nie starali.
The Devil in Me to satysfakcjonująca konkluzja pierwszego sezonu The Dark Pictures Anthology. Gra trzyma poziom poprzednich odsłon. Postacie są interesujące, fabuła wciągająca i pełna zwrotów akcji, a złoczyńca przerażający. Jeśli podobały się wam poprzednie odsłony, lub macie ochotę rozpocząć przygodę z serią, The Devil in me będzie idealnym nabytkiem. Jeśli natomiast nie podobały wam się poprzednie tytuły Dark Pictures Anthology, nie macie tu czego szukać, gdyż gra to po prostu więcej tego samego.