Artykuł ten jest częścią cyklu wyjaśniającego fabułę wszystkich odsłon Małpiej Wyspy. Poprzednią część znajdziecie tutaj.
Uwaga na Spoilery!!
The Curse of Monkey Island
Nowe postacie
Murray – czaszka marząca o podboju świata
Haggis McMutton, Edward Van Helgen, Cutthroat Bill – grupa muzyków prowadzących zakład fryzjerski
Po odzyskaniu normalnego ciała i ucieczce z wesołego miasteczka Guybrush dryfuje jako rozbitek. Pierwszy statek, który pojawia się w zasięgu wzroku należy do LeChucka. Guybrush zostaje pojmany i wtrącony do celi pod pokładem. Dzięki sprytowi udaje mu się nie tylko uciec, ale i wysadzić flotę korsarza. Niestety po spotkaniu z Elaine sprawy przyjmują tragiczny obrót. Ukradziony LeChuckowi pierścień okazuje się przeklęty i zmienia Elaine w złoty posąg, który szybko zostaje skradziony przez chciwych piratów. Guybrush musi odzyskać statuę ukochanej i znaleźć sposób na odwrócenie klątwy.
Guybrush kupuje statek, rekrutuje załogę składającą się z trzech rozśpiewanych piratów-fryzjerów i wyrusza na podbój mórz. Po licznych perypetiach trafia na Blood Island. Udaje mu się tam odwrócić klątwę, jednak chwilę później razem z ukochaną zostaje porwany przez LeChucka. Demoniczny pirat zabiera ich do wesołego miasteczka na Małpiej Wyspie. Park jest miejscem rozrywki, jednak tak naprawdę jest sekretną bazą LeChucka, na której terenie zabija piratów, dzięki czemu nieustannie powiększa swoją załogę.
W końcówce gry okazuje się, że skarb Big Whoop to tak naprawdę portal pozwalający zostać nieśmiertelnym. Gdy LeChuck wciąż był zwykłym człowiekiem, kochał się w Elaine, jednak jego zaloty zostały odrzucone. Aby zaimponować swojej wybrance, LeChuck wyruszył na poszukiwanie Big Whoop. Jego drogi skrzyżowały się z kapitanem Marleyem – dziadkiem Elaine. Wspólnie z nim odnalazł portal, jednak jedynie LeChuck odważył się przez niego przejść, przez co stał się demonem. Załoga Marleya podzieliła mapę do skarbu na cztery części i stworzyła fikcyjny skarb, aby odciągnąć poszukiwaczy od prawdziwego. LeChuck tymczasem zabił wszystkich uczestników wyprawy, aby nikomu nie zdradzili prawdziwego miejsca ukrycia skarbu.
Guybrushowi udaje pogrzebać LeChucka zwałami śniegu i uciec z parku rozrywki. W końcówce gry Elaine i Guybrush biorą ślub i wyruszają na miesiąc miodowy.
Trzecia część jest pierwszą, która powstała bez udziału Gilberta. Zamiast niego reżyserami zostali Jonathan Ackley i Larry Ahern, znani do tej pory z pracy na Full Throttle. Twórcy nie próbowali wyważać otwartych drzwi, tylko poszli sprawdzonym tropem. W grze jest dużo humoru, nawiązań do poprzednich odsłon i powracających postaci. Stan przykładowo tym razem jest sprzedawcą ubezpieczeń na życie, a znani z pierwszej odsłony kanibale zostali wegetariańskimi czcicielami wulkanu.
Wielkiej zmianie uległa grafika, która z pikselartu zmieniała się w coś przypominającego animację Disneya. W grze pojawiają się także animowane przerywniki FMV. Monkey Island 3 to prawdopodobnie jedna z najładniejszych gier tamtego okresu.
Po raz pierwszy w serii pojawił się dubbing. Trzeba przyznać, że głosy dobrane zostały perfekcyjnie. Szoł kradnie oczywiście Dominik Armato w roli Guybrusha, jednak reszta obsady nie ustępuje mu na krok. Ulubieńcem graczy została gadająca czaszka o imieniu Murray, której marzy się podbój świata.
Z gry dowiadujemy się, że finał poprzedniej odsłony był klątwą rzuconą przez LeChucka. Problem w tym, że Gilbert w wielu wywiadach twierdził, że w jego wizji kolejna odsłona miała wyglądać inaczej. Słynny twórca krytykował też związek dwójki bohaterów – w jego wizji nie mieli zostać parą.
Niestety historia nieco szwankuje. Na dobrą sprawę jest to powtórka z poprzednich części. Guybrush znowu musi znaleźć mapę, statek i załogę, zmierzyć się z niechęcią własnej załogi, odnaleźć tajemniczą wyspę i rozprawić z przeciwnikiem. Sprawia to wrażenie scenariusza skrojonego na siłę, tylko po to by było jak poprzednich odsłonach.
Pojawiają się też liczne problemy z logiką wydarzeń. Weźmy na przykład cliffhager z części drugiej. Twórcy trójki stawiają sprawę jasno – Guybrush był uwięziony zaklęciem. Proste i eleganckie rozwiązanie zostało przesadnie skomplikowane przez scenarzystów. No bo wystarczyło powiedzieć, że Guybrush leżał przez ten czas zahipnotyzowany zaklęciem w jakiejś dziurze na Małpiej Wyspie, a wszystko, co widział to wytwory wyobraźni. Tymczasem tu już na początku gry widzimy bohatera żeglującego na autodromie z wesołego miasteczka. Pomyślmy, ile rodzi to pytań o logistykę całego przedsięwzięcia. Skoro magia voodoo zmieniła Guybrusha w dziecko, to czy LeChuck odmienił też siebie, aby udawać Chucka? Skoro wszystko, co widział Guybrush było prawdziwe, to skąd LeChuck wziął fałszywych rodziców (których Guybrush bez wątpienia rozpoznał). Dlaczego nikt wcześniej nie słyszał o gigantycznym parku rozrywki? Skoro całe miasteczko było prawdziwe, to dlaczego postacie były ubrane we współczesne ubrania, a Guybrusha to w żaden sposób nie dziwiło? To tylko niektóre z pytań bez odpowiedzi.
Warto zauważyć, że powróciła szermierka słowna, jednak w nieco odmienionej formie. Teraz już nie tylko należy wybrać celną ripostę, musi się ona jeszcze rymować. Stracił na tym humor, gdyż niektóre odzywki wydają się wymuszone. Oprócz tego pojawia się ekonomiczna mini gierka. Po zdobyciu własnej łodzi pływamy po morzu i atakujemy wrogie jednostki. Po ich ostrzelaniu dokonujemy abordażu i dopiero wtedy walczymy na szpady. Po kilku wygranych walkach płyniemy do portu, gdzie za zarobione pieniądze ulepszamy nasz statek. Natomiast jeśli trafimy na silniejszą łódź, przegrywamy potyczkę i sami zostajemy obrabowani. Pojawiają się także inne atrakcje, takie jak pojedynek na banjo. Co ciekawe został on zainspirowany filmem Uwolnienie, w którym grupka turystów zostaje zgwałcona przez lokalnych wieśniaków. Trzeba przyznać, że nawiązanie do takiego filmu w Monkey Island jest trochę dziwne.
Po raz pierwszy w serii zmodyfikowany został interface. Już nie musimy wybierać czasowników, zamiast tego po kliknięciu interaktywnego przedmiotu w miejscu kursora myszy pojawia się złota moneta z trzema możliwymi akcjami do wyboru, reprezentowanymi przez ikonki: dzioba (rozmowa, jedzenie), ręki (użycie przedmiotu) i czaszki (obejrzenie przedmiotu). Skierowanie kursora w górę ekranu przywołuje skrzynię z inwentarzem. Jest to bliźniacza kopia interfejsu z gry Full Throttle.
Większość zagadek jest solidna, jednak zdarzają się abstrakcyjne i bezsensowne. Jedna z najgorszych dotyczy kradzieży złotego zęba piratowi.
Chociaż trzecia część ustępuje nieznacznie poprzednim, wciąż jest jedną z lepszych humorystycznych przygodówek. Dialogi skrzą dowcipem, grafika jest śliczna, a napotykane postacie przezabawne. Gdyby historia była bardziej dopracowana, mielibyśmy do czynienia z najlepszą odsłoną serii.