Leisure Suit Larry – Wet Dreams Dry Twice – recenzja

Przed twórcami kontynuacji przygód Larry’ego stało nie lada wyzwanie. Musieli zmierzyć się z legendarną marką, bez udziału jej głównego twórcy, sprzedać konsumentowi mało popularny gatunek gry przygodowej i co najważniejsze wypuścić grę z erotycznymi podtekstami, w purytańskim świecie poprawności politycznej. Autorzy gry wyszli z tego zadania zwycięsko. Wet Dreams don’t dry okazało się nie tylko bardzo dobrą grą przygodową, ale całkiem udanym powrotem do korzeni serii. Zachęceni sukcesem twórcy postanowili szybko dopisać dalszy ciąg odświeżonych przygód Larry’ego.

Akcja Leisure Suit Larry – Wet Dreams Dry Twice rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie skończyła poprzednia odsłona. Larry nadal przebywa w Cancum. Po wysadzeniu willi zmuszony został do poślubienia córki wodza. Kiedy jednak dowiaduje się, że Faith wciąż żyje, porzuca swoje dotychczasowe życie, aby wyruszyć jej śladem. W poszukiwaniu swojej ukochanej trafia na archipelag wysp Kalau.

Pod względem fabularnym Wet Dreams było bardzo prostą grą – Larry’emu spodobała się dziewczyna, więc aby zdobyć jej przychylność, dokonywał różnych dziwnych rzeczy. Niemal od początku mieliśmy wyznaczony główny cel, a wszystko, co nas spotykało było jedynie przeszkodą w osiągnięciu celu. Tutaj sprawy się komplikują. Tak naprawdę od początku wiemy jedynie, że Larry chce odszukać swoją miłość, ale kolejne posunięcia w tym celu nie są tak jasno zarysowane. Fabuła jest w pewnym sensie nawiązaniem do drugiej odsłony oryginalnej serii. Pierwsza gra z 1987 była prostą historią o próbie zdobycia kobiety marzeń. Druga odsłona serii natomiast rozbudowała wątki fabularne – pojawiali się w niej szaleni naukowcy, kanibale i szpiedzy, a Larry był uwikłany w międzynarodową aferę. Tutaj mamy do czynienia z czymś bardzo podobnym, jednak niektóre motywy to nie tyle mrugnięcie okiem, ile zwykłe powtórzenie.

Grafika jest identyczna z poprzednią częścią. Ten sam engine, ten sam styl graficzny i te same falliczne kształty, których w tej odsłonie jest nawet więcej. Twórcy ułatwili sobie pracę, gdyż użyli sporo zasobów z poprzedniej części, lekko je tylko przerabiając.

Larry wet dreams dry twice

Humor stoi na bardzo wysokim poziomie. W grze jest kilka przewidywalnych sucharów, ale jest też cała masa dowcipów solidnie masujących przeponę. Wiele z nich opiera się na dobrej znajomości poprzednich części. Im lepiej znamy serię przygód Larry’ego, tym lepiej będziemy się bawić. Tak jak w poprzedniej części dużo dowcipów bazuje na niedopasowaniu Larry’ego do współczesnych czasów i jego mało poprawnie politycznych zachwianiach.

  Black Mirror - recenzja gry przygodowej z 2003 roku

Larry dreams dry twice

Zagadki podobnie jak w poprzedniej odsłonie bazują na humorze. Gra stosuje identyczny system, z małym dodatkiem. Okazjonalnie zmuszeni jesteśmy do zbudowania jakiegoś obiektu, według konkretnego planu. Żeby jednak nie było za prosto, zamiast zdobywania oryginalnych przedmiotów musimy zdobywać ich zamienniki. Przykładowo potrzebujemy masztu tratwy. Plan mówi o czymś długim, prostym i sztywnym. Larry więc musi użyć dokładnie tego, o czym właśnie pomyśleliście – znalezionego na plaży rogu narwala.

Jedynym zgrzytem jest dziwaczny labirynt, do którego trafiamy pod koniec gry. Etap jest niezwykle frustrujący i nawet podążając dokładnie za wskazówkami udzielanym przez grę, kończymy w punkcie wyjścia. Jedyną metodą było dokonywanie zapisu po każdym wejściu do nowego pomieszczenia. Całkiem możliwe, że etap ten jest zwyczajnie zgliczowany. Frustrację wynagradza nam specjalny etap naśladujące grafikę z pierwszej odsłony cyklu. Larry jest uwięziony w pętli czasu niczym bohater Dnia świstaka, a jedyną metodą na uwolnienie go jest rozgryzienie rządzących tym etapem zasad. Ich odkrywanie przypomina rozgrywkę w grze „12 minut”.

Dry Twice ma jedną sporą wadę – jest to produkcja bardzo hermetyczna. Zostajemy wrzuceni w przygodę od razu, bez zbędnych wyjaśnień. Przez całą grę spotykamy postacie, powracające z poprzedniej części i nawiązujące do niej w dialogach. Osoba, która nie zna poprzedniej odsłony, będzie się czuła zagubiona.

Leisure Suit Larry: Wet Dreams Dry Twice to udany całkiem sequel wykorzystujący tę samą wypróbowaną i przetestowaną formułę. Jest w niej ten sam niepoprawnie polityczny humor, są zabawne podteksty, ciekawe zwroty akcji i całkiem dobre łamigłówki. Gra nie przypadnie do gustu każdemu, ale miłośnikom serii i fanom dobrych gier przygodowych powinna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *