Alice in Borderland – recenzja

Trójka przyjaciół powoduje niegroźny wypadek samochodowy. Uciekając przed policją, ukrywają się w publicznej toalecie. Nagle gaśnie światło. Gdy wychodzą, okazuje się, że miasto jest kompletnie opustoszałe. Na stołach w restauracji wciąż stoją talerze z gorącym jedzeniem, a w popielniczkach tlą się niedopalone papierosy, jednak po ludziach nie ma ani śladu. W poszukiwaniu pomocy przyjaciele trafiają do rozświetlonego budynku. W środku okazuje się, że stali się uczestnikami sadystycznej gry. Muszą wyjść z budynku, przechodząc przez szereg pomieszczeń. W każdym pomieszczeniu jest para drzwi – jedne prowadzą do kolejnego pomieszczenia, a drugie oznaczają natychmiastową śmierć. Po wyjściu z budynku przyjaciele poznają prawdę – każdy z mieszkańców alternatywnej wersji Tokio dostał limit czasowy, po skończeniu, którego umrze. Jedynym sposobem, aby zdobyć więcej czasu, jest branie udziału w kolejnych morderczych grach.

Gry podzielone są na cztery rodzaje: wymagające siły fizycznej, inteligencji lub pracy zespołowej. Czwarty i najgorszy rodzaj to ponure gry psychologiczne wymagające manipulacji i zdrady. Zwycięstwo w nich okupione jest straszną ceną. Przed przystąpieniem do gry nie wiadomo, jakiego będzie ona rodzaju, a po wejściu na teren rozgrywki nie ma możliwości wycofania się. Próba ucieczki oznacza śmierć.

Najmocniejszą strona serialu jest pędzące na złamanie karku tempo. Wiadomo, że stawka musi rosnąć a sytuacja bohaterów się zmieniać, aby utrzymać zainteresowanie widza, jednak tam, gdzie inne seriale rozciągają jakiś wątek na kilka odcinków, w Alice in Borderland sytuacja zmienia się dosłownie z odcinka na odcinek. Postacie nieoczekiwanie giną, na ich miejsce pojawiają się nowe, bohaterowie odkrywają sekrety wywracające ich dotychczasową wiedzę do góry nogami, a małe pozornie nieistotne sceny nabierają dużego znaczenia. Przez cały czas trwania sezonu, twórcy nigdy nie osiadają na laurach. W ośmiu odcinkach pierwszego sezonu dzieje się więcej niż dwóch sezonach innych seriali. Fabuła jest nieprzewidywalna. Jako widzowie jesteśmy przyzwyczajeni do pewnych schematów, jednak twórcy serialu nie mają żadnych skrupułów, aby kogoś zabić, czy coś zniszczyć tylko po to, aby historia rozwinęła się w innym, zupełnie niespodziewanym kierunku.

Bardzo dobrze wypadają efekty specjalne. Postacie w pewnym momencie trafiają na opustoszałe skrzyżowanie w dzielnicy Shibuya. Ciężko powiedzieć, czy twórcy zapłacili za możliwość kręcenia w prawdziwej lokacji, czy pieczołowicie odtworzyli opustoszałe Tokio w studiu, jednak efekt robi wrażenie. Podobnie jak niezwykle brutalne i realistyczne sceny śmierci.

Najsłabszym elementem serialu jest rozwój postaci. Ich charakter poznajemy poprzez zachowanie w chwilach stresu, czyli podczas gier. Dowiadujemy się wtedy, kto jest tchórzem gotowym do zdrady, a kto bohaterem zdolnym do poświęceń. Niestety sceny dziejące się w Borderland, twórcy przeplatają okazjonalnymi flashbackami. Sam w sobie pomysł nie jest zły, jednak jego wykonanie już tak. W jednym z ostatnich odcinków dwie postacie walczą. Jedna jest doświadczonym i bezwzględnym wojownikiem a druga delikatną i drobną osobą. Jednak już po kilku pierwszych ciosach widzimy, że walka jest wyrównana. Wtedy zostajemy uraczeni wstawką, pokazującą, że drobna osoba trenowała kiedyś karate. I tyle. Jeśli flashback nie jest zaskakujący ani nie wnosi zbyt dużo do przebiegu fabuły, to może go sobie lepiej darować? Zupełnie jakby twórcy sobie przypomnieli, że jedna z postaci zaraz zginie, więc mają ostatnią okazję, aby coś nam o nich opowiedzieć. Tak naprawdę zaledwie jedna postać dostaje rozbudowany wątek, podczas którego przechodzi przemianę i zmienia swoją filozofię życiową. Reszta bohaterów jest potraktowana po macoszemu.

  Last days of Lazarus - recenzja

Na szczęście te słabsze elementy nadrabiane są przez najmocniejsze – gry. Ich dokładne zasady nie są wytłumaczone, więc gracze po przystąpieniu muszą najpierw je rozszyfrować. Dzięki temu każda rozgrywka trzyma w niesamowitym napięciu. Oczywiście najmocniejsze momenty to te, gdy postacie muszą dokonać drastycznych wyborów, od których zależeć będzie czyjeś życie. Jednych interesuje jedynie przeżycie, inni próbują pomagać bliskim, a jeszcze inni kombinują jak wykorzystać osoby z otoczenia do własnych celów. Największym próbom zostaje poddany główny bohater. Rozwiązywanie łamigłówek i kreatywne znajdowanie wyjścia z trudnej sytuacji to jego specjalność. Z tego powodu wiele osób zaczyna polegać na nim, licząc na to, że pomoże im opuścić dane miejsce. Niestety nie zawsze jest możliwe uratowanie wszystkich…

Oprócz trzymających na krawędzi fotela gier największym atutem serialu jest główna tajemnica: czym jest świat Borderland i kto nim steruje? Jak jest cel tych wszystkich gier? Czym jest tajemnicza „plaża”? Dlaczego niektórzy gracze noszą dziwne opaski? Za każdym razem, kiedy bohaterowie odkrywają rąbka tajemnicy, okazuje się, że stanęli przed jeszcze większymi pytaniami.

Wartka akcja, dobre efekty specjalne, trzymające w napięciu gry i mroczna tajemnica, to atuty powodujące, że Alice in Borderlands jest jednym z ciekawszych seriali azjatyckich na Netflixie. Kombinacja formatu Battle Royale z łamigłówkami rodem z serii „Piła” to świetny pomysł. Miłośnicy binge-watchingu będą zadowoleni.

8/10

 

Squid Game – ciekawostki, nawiązania i easter eggi

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *