Cząstki kobiety – recenzja spoilerowa

Na co dzień świat boryka się z różnego rodzaju tragediami, które zalewają go z każdej strony. Moglibyśmy zadać sobie pytanie “Co wobec tego ma kogoś obchodzić tragedia jednostki?”. Odpowiedzi długo szukać nie trzeba, bo ostatecznie empatia i solidarność w takich przypadkach i tak się zawsze znajdą. Człowiek współczuje drugiemu najczęściej, dlatego że potrafi sobie wyobrazić, jak sam mógłby się w danej sytuacji czuć. Nie sądzę, iż trzeba od razu gloryfikować tego rodzaju filmy, szczególnie że takich poruszających tematykę śmierci jest wiele, ale na tę jedną chwilę oddajemy się w pełni pojawiającym się scenom, współodczuwamy ból bohaterów i przez moment ich tragedia staje się naszą własną.

Film opowiada historię młodej pary, która oczekuje narodzin swojego pierwszego dziecka. Niestety, ich malutka córeczka umiera zaraz po porodzie. Tragedia, która dotyka rodzinę komplikuje ich dotychczasowe życie i wpływa na wzajemne relacje, do odbudowy których próbuje doprowadzić mąż głównej bohaterki, Sean. Martha bez namysłu oddaje się codziennym czynnościom, jednak zdaniem męża bywa “zimna”. Kolejne sceny unaoczniają problem, który zaczyna  dotykać związek. Młodzi ludzie oddalają się od siebie z każdym dniem. W pewnym momencie dochodzi nawet do zdrady ze strony Seana. W międzyczasie toczy się proces przeciwko położnej odbierającej poród Marthy. Jednak widzowie trafiają na salę sądową dopiero razem z główną bohaterką w ostatnich minutach filmu. Wtedy właśnie dochodzi do przełomu, kiedy Martha oświadcza, że położna nie jest winna śmierci jej dziecka.

Martha, pomimo całego chłodu, odnajduje chwile radości, gdy widzi inne dzieci, być może wyobrażając sobie, jak mogłyby się potoczyć losy jej zmarłej córeczki. Po utracie potomka wydaje się być wycofana, choć czasem daje się ponieść emocjom. Od samego początku jesteśmy świadkami skomplikowanej relacji z matką, która próbuje na swój sposób kontrolować córkę i nakłaniać ją do pewnych decyzji, choć na końcu przekonujemy się o prawdziwych i szczerych intencjach starszej pani.

Sean jest z kolei robotnikiem, pochodzącym z niższej klasy społecznej. Matka partnerki kilkukrotnie przyznaje w filmie, że “za nim nie przepada”. Pod koniec proponuje mu sporą kwotę w zamian za opuszczenie miasta i pozostawienie jej córki. W przeciwieństwie do Marthy, Sean nie ukrywa swoich emocji, okazuje je wprost i komunikuje. Wdaje się w romans z kuzynką Marthy, która jest oskarżycielem w procesie przeciwko położnej odbierającej poród.

  I-Land – Recenzja Serialu Netflix

Kreacje aktorskie Vanessy Kirby jako Marthy Weiss oraz Shia LaBeouf jako Seana Carsona zasługują na szczególną uwagę. Kirby, kojarzona dotychczas z roli księżniczki Małgorzaty w “The Crown” oraz Shia LaBeouf słynący ze swojego dowcipu, wcielili się w zupełnie inne role. Można by nawet pokusić się o stwierdzenie, żę są to jedne z najważniejszych ról w ich aktorskim dorobku.

Muzyka Howarda Shore’a tworzy idealną otoczkę do ukazanych na ekranie scen, a kompozytor po raz kolejny dał wyraz swojego mistrzowskiego warsztatu.

Obraz i pory roku są na samym początku ponure, oddają realne problemy związane z tym, co widzimy w danym momencie na ekranie, doskonale wpasowują się w nastrój bohaterów. Jednak pod koniec pojawia się coraz więcej słonecznych dni, obraz staje się jaśniejszy, jest więcej zieleni, co odzwierciedla pozytywne zmiany w życiu głównej bohaterki.

Cząstki kobiety

Dość istotnym elementem ukazującym się w trakcie filmu, praktycznie od samego początku, jest jabłko. Od wieków jabłko symbolizowało życie i płodność, co w tym filmie ma szczególne znaczenie. Dość często widzimy Marthę jedzącą ten owoc, a następnie chowającą nasiona. W pewnym momencie bohaterka po zakupieniu odpowiedniej lektury z dziedziny botaniki, zabiera się za odpowiednią pielęgnację nasion. Pod koniec filmu nasiona wypuszczają kiełki. Zastosowanie takiej symboliki z pewnością wzbogaca film i nadaje innego wymiaru, pozwala dogłębnie zrozumieć pojawiający się problem.

Nikt z nas nie chciałby znaleźć się w podobnej sytuacji. I być może nie jest to film, o którym ktoś napisze “pełen napięcia i niesamowitych scen akcji”, ale to nie tego nam tutaj potrzeba. Scenariusze pisane przez życie, ale takie, które pozostawiają widza przy nadziei, że los może się odwrócić, obrać inny, pozytywny bieg, takie pozostaną w pamięci. Temat niezwykle trudny, ale jakże istotny. Film przełamuje swego rodzaju tabu, porusza ważne kwestie i choć przepełniony żalem i bólem, to jednak bez wątpienia zasługuje na najwyższe noty za przejmujące i realne sceny. Dlaczego realne? Obraz odarty jest z patetyczności towarzyszącej scenom porodu, pojawiają się takie dotyczące naturalnej fizjologii związanej z tym procesem, ukazują fizyczny ból, zmęczenie, cierpienie, stres.

Ocena 10/10

Autor: Aleksandra Zdancewicz

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *