7DFPS to konkurs, w którym małe grupki deweloperów próbują stworzyć strzelankę 3D w przeciągu siedmiu dni. W 2013 rywalizację wygrał niepozornie wyglądający FPS zatytułowany Superhot. Gdy prototyp gry trafił do sieci, momentalnie podbił serca graczy. Twórcom wystarczyła doba na zebranie 100 tys. potrzebnych do stworzenia pełniej wersji gry, która trafiła do sprzedaży w 2016.
Rozgrywka w Superhot jest bardzo prosta. Sterując postacią w trybie pierwszoosobowym, musimy powstrzymać nacierających na nas wrogów. Brzmi to jak dziesiątki innych FPS-ów, jednak kolosalną różnicą jest upływ czasu. Czas płynie tylko wtedy, gdy się poruszamy. Gdy stoimy w miejscu, nasi wrogowie również stoją nieruchomo, a wystrzelone kule podążają w naszym kierunku w ślimaczym tempie. Dopiero gdy spróbujemy się ruszyć, wszystko wróci do normy. Powoduje to, że z prostej strzelanki Superhot staje się grą taktyczną, w której każdy kolejny ruch trzeba ostrożnie zaplanować. Rozprawienie się z jednym przeciwnikiem jest proste, ale co z trzema nacierającymi jednocześnie? Do jednego możemy strzelić, a w drugiego rzucić pistoletem, w którym skończyły się właśnie naboje, tylko czy zdążymy dobiec i złapać wytrącony w ten sposób przeciwnikowi pistolet i użyć go na trzecim?
Teraz, po czterech latach twórcy powrócili z nową odsłoną Superhot z podtytułem Mind Control Delete. U podstaw jest to wciąż ta sama gra – ostrożnie kontrolując upływ czasu, musimy przejść niewielki etap, po drodze pokonując dziesiątki wrogów. Różnica tkwi w podejściu do tworzenia poziomów. Superhot to gra linearna z szeregiem etapów stworzonych przez twórców, natomiast w Mind Control poziomy są generowane losowo. Z puli kilkudziesięciu pomieszczeń, gra wybiera jedno, a następnie rozmieszcza w nim w losowych miejscach bronie i przeciwników. Podejście takie oznacza, że przy Mind control można spędzić o wiele więcej czasu, a poziomu nie da się wyuczyć na pamięć, gdyż przy kolejnej próbie będzie już wyglądał inaczej. Niestety obniża to ich jakość – losowo wykreowane poziomy nie są tak dobrej jakość jak te stworzone od podstaw przez twórców. W oryginalnym Superhot poziomy były trudne, ale zawsze wyważone i uczciwe. Tutaj czasami zginiemy, przeciwnik pojawi się za naszymi plecami albo gra rzuci nas na od razu kilku uzbrojonych oponentów. Co więcej, aby zaliczyć poziom, nie wystarczy przejść jednego pomieszczenia. Trzeba przejść kilka z rzędu albo musimy powtarzać całość.
Innymi atrakcjami dodanymi przez twórców są nowe bronie i umiejętności. Na każdy z etapów możemy otrzymać specjalną zdolność, a co jakiś czas gra nam pozwoli wybrać dodatkową. Kule mogą zacząć rykoszetować od ścian, rzucane przedmioty eksplodować niczym granaty, a rzucony przedmiot wracać nam do ręki niczym młot Thora. Zmianom ulegli też przeciwnicy. Niektórzy po trafieniu mogą eksplodować, innych musimy trafić w określoną część ciała. Pojawiają się nawet wrogowie całkowicie kuloodporni.
Co to fabuły to… nie ma żadnej. To znaczy, coś tam jest, ale jest to raczej szereg luźnych nawiązań i scenek niemających zbyt dużego sensu. Tu pojawi się jakiś filozoficzny napis, tam jakaś dziwaczna scenka. Gdyby wyciąć to z gry, nie zrobiłoby żadnej różnicy. Zresztą, sami twórcy kpią sobie z gracza, że w koło powtarza to samo, zamiast robić coś pożytecznego ze swoim życiem. Nie jest to pierwsza produkcja, która burzy czwartą ścianę i robi sobie żarty z graczy. Problem w tym, że nie mówimy tu o niewielkim dodatku, a o integralnym elemencie gry. Gdyby zlikwidować ciągłe powtarzanie poziomów, samej gry zostałoby może na jakąś godzinę.
Mind Control Delete jest grą zbyt rozciągniętą i zbyt mało urozmaiconą. Nowe, interesujące elementy poznajemy już na samym początku, a później już czeka nas tylko monotonne powtarzanie tego samego w kółko. Strzelenia do kilkunastu czerwonych botów na mapie, którą ukończyliśmy już piętnaście razy, przestaje być dobrą zabawą i staje się nużącym zajęciem. Oby autorzy poszli po rozum do głowy i w następnej odsłonie wymyślili coś ciekawszego.
6/10