Running out of Time 2 (Czas Ucieka 2) recenzja

Po olbrzymim sukcesie Running out of Time, podjęto decyzję o nakręceniu kontynuacji. Została ona wydana w 2001. Tym razem inspektor Ho zostaje wezwany do mężczyzny który planuje skoczyć z dachu. Okazuje się nim bezimienny magik, który ukradł trzy bezcenne eksponaty historyczne i żąda za nie okupu od agencji ubezpieczeniowej. Podobnie jak Cheng z części pierwszej wciąga on inspektora w swoją zabawę. I tak, dobrze przeczytaliście – magik. Tym razem przestępca nie jest super sprytny, tylko posiada jakieś ponadnaturalne zdolności. Inaczej nie da się wytłumaczyć pewnych sytuacji.

Ekin Cheng Running out of time 2
Głównego przeciwnika gra tym razem Ekin Cheng, który zastąpił Andy’ego Lau

Zgodnie z zasadą sequeli wszystkiego musi być więcej. Niestety twórcy wybrali tylko te najgorsze rzeczy, które na dodatek wyolbrzymili. W przypadku części pierwszej jednym z niewielu zastrzeżeń była przerysowana postać naiwnego komisarza. Tym razem ta sama postać sprawia wrażenie osoby upośledzonej, która w prawdziwym życiu potrzebowałaby stałej opieki. Taki osobnik nie dostałaby pracy choćby w barze sałatkowym, o jakiejkolwiek pozycji w służbach mundurowych nie wspominając. Weźmy scenę, w której bezimienny magik wchodzi sobie do komisariatu, nieniepokojony przez nikogo robi, co chce i wychodzi. Podczas opuszczania budynku wpada na komisarza, z którym wdaje się w pogawędkę i zostawia mu paczuszkę, dla inspektora Ho. Komisarz, oczywiście cały czas nie pamięta, że to ta sama osoba, która zniknęła niedawno z dachu (stał kilka metrów obok). W tym samym momencie inspektor dzwoni do komisarza, powiedzieć mu, że przestępca z dachu jest w komisariacie i trzeba odciąć budynek. Komisarz, mimo iż widzi tego człowieka przed sobą, nie tylko nie rozpoznaje przestępcy, on nawet nie rozumie, co się dzieje.

 

Motywacja przestępcy nawet po obejrzeniu całego filmu jest zagadką. Zasugerowane jest, że pienądze z łupu rozdał na dobroczynność, ale dlaczego w ogóle zadecydował się na popełnienie takiego przestępstwa, nigdy się nie dowiemy. Jeszcze gorzej jest z jego „genialnym” planem. Początek filmu to kalka pierwszej części. Przestępca siedzi na dachu, z którego udaje mu się uciec, inspektor czeka na niego w taksówce, z której przestępca wkrótce także ucieka. Problem jest z realizacją i logiką tych scen. Przestępca, siedząc na dachu, odpala świecę dymną, skacze z budynku, ląduje na materacu rozłożonym przez strażaków i mimo iż materac otoczony jest przez kilkunastu policjantów, przestępca rozpływa się w powietrzu. Po chwili identyczna sytuacja dzieje w jadącej z dużą prędkością taksówce. Przestępca odpala świecę dymną, prowadzący taksówkę inspektor hamuje, otwiera drzwi, a przestępcy już nie ma. Taksówka stoi na pustej ulicy, do najbliższego budynku jest z dziesięć metrów. Nawet gdyby bezimienny był Usajnem Boltem, nie dałby rady. Chyba że niczym Nick Fury wypalił sobie laserem zejście do ścieków. Takich sytuacji jest wiele i lenistwo scenarzystów aż kłuje w oczy. W poprzedniej części widzieliśmy, w jaki sposób Cheng ucieka z różnych miejsc. Sceny były naciągane, jednak prawdopodobne. Tutaj w wielu przypadkach ucieczka jest niemożliwa, a scenarzyści nie kłopoczą się wyjaśnić co się stało. Po prostu, kiedy to wygodne dla scenariusza, przestępca znika. Podobnie jak nasza radość z oglądania tego filmu.

  Lara Croft: Tomb Raider - recenzja | Adaptacje gier wideo
Ching Wan Lau Shiu Hung Hui Running out of time
Ching Wan Lau i Shiu Hung Hui powracją jako komisarz i inspektor.

Nawet drobne rzeczy są niedopracowane i nielogiczne. Paczka, którą przestępca zostawił inspektorowi to wycinanka. Z niej inspektor z kolegami układ coś w rodzaju makiety budynku. Ma to być wskazówka. Po chwili jednak inspektor orientuje się, że to nie budynek…a śmietnik którego używają na komendzie. Nie powiem, nawet sprytne. W tym momencie nasz niezdarny komisarz otwiera jeden ze śmietników i powoduje wybuch świecy dymnej. Policjanci siedzieli tam całą noc, sklejając makietę dla przestępcy i wycinając fałszywe banknoty (przestępca zażyczył sobie fałszywek, które policja wydrukowała na zwykłej kopiarce. I nikt z śmietnika nie skorzystał ani razu?

Ekin Cheng, który zastąpił Andy’ego Lau, jest zwyczajnie kiepski. Cała jego rola to pojawianie się i znikanie w różnych miejscach. Przy każdej z tych okazji towarzyszy mu ten dziwny uśmiech, który chyba ma nas przekonać, że jest on przezajebistym kolesiem. A tak naprawdę grymas ten sprawia wrażenie nieszczerego uśmiechu, który ma przylepiony do twarzy kandydat, podczas rozmowy wstępnej o pracę. Szefowa agencji ubezpieczeniowej to totalne aktorskie drewno. Jedynie powtarzający rolę Ho Ching Wan Lau wydaje się świetnie bawić. W filmie jest kilka ciekawych scen akcji, bardzo ładne ujęcia i muzyka, która jest co prawda kalką z części poprzedniej, ale to akurat zaleta. Natomiast zdecydowanie zbyt dużo scen poświęconych jest reklamie wszelkiej maści produktów.

Running out of time 2 scene
Film jest przeładowany ordynarnym product placementem

Podsumowując, w filmie jest kilka scen, które mogą się spodobać fanom oryginału, jednak cała reszta przypomina pastisz części pierwszej. „Czas ucieka 2” to niepotrzebny, nieprzemyślany, zmontowany na szybko sequel, który miał zarobić na sławie poprzednika. Biorąc pod uwagę problemy z dostępnością, nie warto inwestować w sprowadzanie tego filmu z zagranicy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *