Avengers: Koniec gry – recenzja bezspoilerowa

Akcja Avengers: Endgame rozpoczyna się zaraz po zakończeniu Wojny Nieskończoności. Thanos zlikwidował połowę populacji wszechświata. Avengersi przegrali. Tony Stark jest uwieziony na statku kosmicznym z kończącymi się zapasami tlenu, a pozostali obrońcy znajdują się na Ziemi, pogrążeni w smutku, złości i rozpaczy. Teraz pozostało im wylizać swoje rany i spróbować naprawić zniszczenia dokonane przez szalonego tytana. Tylko jak pokonać przeciwnika, który w swojej dłoni dzierży potęgę absolutną? Czy istnieje siła zdolna mu się przeciwstawić?

Film ma zupełnie inna strukturę niż Wojna Nieskończoności. Przede wszystkim nie ma tutaj żadnej próby przedstawiania postaci. Jeśli idziecie na Endgame, musicie znać poprzedni film, a znajomość innych filmów MCU jest mile widziana, ze szczególnym uwzględnieniem: Avengers, Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz i Guardians of Galaxy.

Twórcy robią wszystko, aby nas jak najbardziej zaskoczyć i jeśli po obejrzeniu zwiastuna wyrobiliście sobie opinię na temat całego filmu, jesteście w dużym błędzie. Dość powiedzieć, że pewna mocno wyczekiwana scena dzieje się jeszcze przed napisami początkowymi. Spory nacisk położono na konsekwencje feralnego pstryknięcia. W Wojnie nieskończoności mogliśmy zobaczyć jego natychmiastowy efekt, w postaci wypadków, katastrof i wywołanej nimi paniki. Tutaj natomiast tutaj widzimy efekty długofalowe ze szczególnym uwzględnieniem strony emocjonalnej. Zniknęła przecież połowa wszystkich ludzi. Dla ocalałych są to najstraszniejsze chwile w ich życiu. Pozostali przy życiu członkowie Avengers czują odpowiedzialność za całą sytuację. Wszystko to powoduje zmiany w charakterze naszych ulubieńców i możemy zobaczyć ich od zupełnie innej strony. Momentami możemy się poczuć, jakbyśmy oglądali adaptację komiksu z cyklu „What if?” Ta część filmu jest najwolniejsza, jednak jednocześnie najbardziej interesująca. Twórcy podjęli spore ryzyko, prezentując nam postacie w taki, a nie inny sposób, jednak się opłaciło. Później zaczyna się szaleńcza zabawa bez trzymanki i aby nie spoilować powiem tylko, że mimo całego dramatyzmu, braciom Russo udało się przemycić sporo humorystycznych sytuacji.

  Źle się dzieje w El Royale - recenzja

Oczywiście nie zabrakło też widowiskowych scen akcji i epickich bitew. Niestety coś, co było najmocniejszą stroną poprzednich filmów braci Russo, nie osiąga tutaj tego samego poziomu. Walka na lotnisku z Wojny Bohaterów czy bitwa o Wakandę z Wojny Nieskończoności, potrafiły nie tylko pokazać epickie zmagania wielu postaci jednocześnie, ale także uczynić je zrozumiałymi dla widza. Mamy pełne rozeznanie w walce i wiemy, gdzie znajdują się wobec siebie dane postacie, oraz z jakiego powodu wykonują kolejne posunięcia. Tutaj niestety tego brak. Bitwa momentami jest zbyt chaotyczna i próbuje pokazać zbyt dużo na raz.

Mimo trapiących film błędów, Avengers: Endgame w udany sposób domyka wątki z dotychczasowej jedenastoletniej historii MCU. Superbohaterowie nigdy jeszcze nie byli tak ludzcy a ich oglądanie tak emocjonalne. Endgame nie jest filmem idealnym, jednak jest godnym zamknięciem dylogii Wojny Nieskończoności i jednym z lepszych filmów MCU.

8/10

I jeszcze mała porada dla wybierających się do kina. Po raz pierwszy w historii MCU film nie posiada sceny po napisach, więc nie warto czekać.

4 komentarze

  1. Dla mnie film katastrofa. 2h nic się nie dzieje po czym jest 30 min akcji i kolejne 20 min nudy, szkoda pieniędzy.
    poprzednia część dużo lepsza a ta strasznie nudna i wlekąca się
    dawno się nie zawiodłem tak na filmie.

  2. Ja jestem wielką fanką Marvela i oglądałam ten film z zapartym tchem. Trudno mi zauważyć te trapiące błędy, chociaż oglądam Avengers od pierwszych części i znam je niemal na pamięć. Czy mógłbyś określić, co to za błędy?

    • Planuję o tym osobny artykuł, bo jest ich trochę. Nawet mnie to nie dziwi, gdyż przy filmie z takim rozmachem, niepopełnienie błędów było praktycznie niemożliwe.
      -Starożytna już w 2012 wie o tym, że Strange będzie największym z czarodziejów (widziała przyszłość), jednak w filmie Strange miała co do niego wątpliwości
      -Starożytna jest z jakiegoś powodu obrońcą Nowego Yorku, kiedy wiemy, że był nim w tym czasie Daniel Drumm
      -podróż w czasie, powoduje zmiany i powstanie nowej odnogi czasowej, niezależnej od głównej. Skoro Kapitan cofnał się w czasie aby spędzić czas w ramionach ukochanej, to jakim cudem pojawił się na końcu filmu jako staruszek? On powinien istnieć jedynie w tej odrędnej odnodze, którą sam stworzył. No i dlaczego jest aż taki stary, przecież serum dawało mu młodość.
      Było też dużo niesamowitych zbiegów okoliczności. Antman i Hawkeye przeżyli bombardowanie mimo braku supermocy.
      Po pstryknieciu wszyscy żyli kolejne pięć lat. Pojawił się Ant Man, wspomniał o podróżach w czasie i nagle Tony wymyslił jak cofać się w czasie…w jeden wieczór.
      Mimo ograniczonych zapasów cząsteczek pyma (na jedną podróż), Ant Man wielokrotnie zmienia wielkość.
      Warto też zwrócić uwagę, że mimo popełnienia błędów bracia Russo załatali zgrabnie sporo dziur, jak np. skąd Hydra miała berło Lokiego? (początek Avengers 2) Teraz już wiemy skąd.
      Dzięki za komentarz i pozdrawiam

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *