Jak to możliwe, że ta sama marka jest adaptowana kilkakrotnie i za każdym razem ekranizacja jest coraz gorsza? Najpierw pojawiła się seria filmów z Millą Jovovich, które oprócz nazwisk bohaterów i kilku nawiązań nie miały nic wspólnego z grami. Później Netflix uraczył nas pełnometrażowym filmem, który rozpoczął się nawet obiecująco, jednak szybko zmienił się w festiwal kiepskiego CGI, z głupim scenariuszem i drewnianym aktorstwem. Nowy serial osadzony w świecie Resident Evil nie budził więc entuzjazmu, a jedynym powodem, dla którego było o nim głośno, była decyzja castingowa o obsadzeniu Lance’a Reddicka w roli Weskera. O ironio ten „blackwashing” okazał się najlepszym co serial ma do zaoferowania, gdyż Reddick jest jedynym elementem serialu, na który można patrzeć bez zgrzytania zębami.
Fabuła Resident Evil Remedium
Akcja serialu rozgrywa się w dwóch liniach czasowych. Pierwszy dzieje się w czasach współczesnych i pokazuje poczynania nastoletnich córek Weskera. Po przeprowadzce do New Raccoon City obie dołączyły do nowej szkoły i muszą zmierzyć się z niechęcią innych uczniów i prześladowaniami ze strony szkolnych osiłków. Siostry zaczynają też podejrzewać, że ich ojciec ukrywa przed nimi jakiś mroczny sekret. Drugi wątek dzieje się w niedalekiej przyszłości w świecie opanowanym przez zombie. Jedna z córek Wesekra poszukuje szczepionki na epidemię, która wybuchła 14 lat wcześniej w New Raccoon City.
https://www.youtube.com/watch?v=_GByhlZ-d_Y
Ciężko powiedzieć, który z wątków jest gorszy. Ten dziejący się przyszłości to zbiór najbardziej ogranych klisz o postapokalipsie zombie, jakie widzieliście. Nawet jedna scena nie jest w stanie nas zaskoczyć. Drugi z kolei jest przeraźliwie nudny. Czy twórcy naprawdę myśleli, że fani Resident Evil chcą na ekranie zobaczyć szkolne perypetie dwóch nastolatek? Albo Weskera jako łagodnego ojca zmagającego się z wychowywaniem krnąbrnych córek? To sprowadza nas do największego grzechu serialu – produkcja nie ma nic wspólnego z grami. Owszem, pojawiają się wątki nawiązujące do wydarzeń z gier oraz poukrywane gdzieniegdzie easter eggi, jednak serial bardziej przypomina jakąś tandetną produkcję o zombie, do której ktoś postanowił podczepić znaną markę. Zresztą nawet gdybyśmy spojrzeli na serial jako niezależną produkcję, wcale nie jest o wiele lepiej. Tak potężnych dziur scenariuszowych, bezsensownych motywacji i niesympatycznych postaci ze świecą szukać.
Większość aktorów to prawdziwe zombie. Jedyną osobą obdarzoną charyzmą i talentem jest Lance Reddick. Aż szkoda patrzeć jak jego zdolności są marnowane przez niedorzeczny scenariusz i czerstwe dialogi.
Remedium to nie tylko jeden z najgorszych seriali o zombie, ale i najgorsza adaptacja gier z cyklu Resident Evil. Po obejrzeniu tego dzieła można zatęsknić za filami Paula W.S. Andersona. One też są niedorzeczne, jednak przynajmniej mają jakieś wartości rozrywkowe.
2/10