Polar – recenzja

Duncan Vizla pracuje dla przestępczego syndykatu oferującego usługi zabójstw na zlecenie. Vizla w branży znany jest jako Black Kaiser i jest jednym z najlepszych specjalistów w swoim fachu. Od 50 urodzin dzielą go jedynie dwa tygodnie, a to oznacza możliwość przejścia na emeryturę i otrzymania sowitej zapłaty za lata służby. Niestety zwierzchnicy Kaisera mają inne plany. Po co płacić duże pieniądze człowiekowi, który nie przyniesie im już żadnych korzyści? Dlatego właśnie Kaiser ma zostać zabity, a do zadania wyznaczona zostaje śmietanka młodych ambitnych i ekstrawaganckich zabójców. Tymczasem niczego nieświadomy Kaiser ukrywa się przed światem w opuszczonej chatce gdzieś w Montanie. Czas spędza na kupowaniu filmów na płytach dvd, przygarnianiu zwierząt i rąbaniu drewna dla mieszkającej naprzeciwko sąsiadki. Jak możemy się domyślić, próba zabójstwa jedynie rozwścieczy Kaisera i od tej pory jego byli zwierzchnicy będą musieli oglądać się przez ramię.

No cóż, Polar nie wnosi nic nowego do gatunku filmu o zemście. Kaiser to po prostu John Wick, Equaliser czy Liam Neeson w Taken. Podstarzały twardziel, któremu ktoś nadepnął na odcisk. Każdy, kto stanie na drodze musi odejść i to w bardzo widowiskowy, czasami nawet absurdalny sposób. Film w pewnym sensie jest duchowym następcą filmów takich jak Święci z Bostonu czy As w rękawie. Niezwykle efektowne sceny akcji przeplatane są kipiącymi od czarnego humoru. Ukoronowaniem wszystkiego jest galeria postaci, które momentami zachowują się jak bohaterowie kreskówek Looney Tunes.

Oprócz kilku przyzwoitych scen akcji i całkiem dobrego aktorstwa film nie ma zbyt wiele do zaoferowania. Dużą niespodzianką jest Vanessa Hudgens w roli wycofanej społecznie sąsiadki. Była gwiazdka Disneya pokazuje, że potrafi grać. Najważniejszy jest jednak jak zawsze niezawodny Mads Mikkelsen. Nawet przy tak kiepskim materiale Mads potrafi stworzyć ciekawą postać.

Dużą wadą jest niepotrzebne mieszanie gatunków. Reżyser nie może się zdecydować, czy chce nakręcić groteskowe kino akcji, dramat, satyrę społeczną wymierzoną w kapitalizm, czy czarną komedię. W rękach kogoś zdolniejszego taka mieszanka mogłaby zadziałać, niestety Jonas Akerlund nie potrafi tego dokonać.

  Kapitan Marvel - recenzja

Polar nie wnosi nic nowego do gatunku zemsty. Film nie jest jakiś wybitnie odkrywczy, inteligentny czy niesamowicie zabawny. Jest to tandetne kino zemsty w komiksowej estetyce z kilkoma udanymi scenami akcji. Przed całkowitym zapomnieniem film ratuje Mikkelsen i zaskakująca dobra Hudgens. Film można obejrzeć z nudów lub jako guilty pleasure, jednak nie ma się co nastawiać na niezapomniane przeżycia.

4/10

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *