Cokolwiek byśmy nie myśleli o twórczości Patryka Vegi, nie da się ukryć, że jego filmy potrafią narobić szumu. Nie inaczej było w przypadku filmu/serialu „Służby specjalne”, czyli wielkiego powrotu twórcy Pitbulla do kina sensacyjnego. Krytycy i widzowie byli z obrazu zadowoleni, jednak film bardzo ostro skrytykowali politycy i wszelkiej maści komentatorzy. Film oberwał zarówno od ludzi związanych z lewicą, jak i prawicą. Ci pierwsi określili go jako „zbiór prawicowych teorii spiskowych” i „dwugodzinny spot wyborczy PiS-u”, natomiast drudzy pisali, że Vega albo nie ma pojęcia, o czym mówi, albo został wprowadzony w błąd, a film w kłamliwy sposób pokazuje oficerów WSI jako patriotów. Sam autor twierdzi, że przez dwa lata spotykał się z informatorami związanymi z tajnymi służbami i wszystkie pokazane na ekranie wydarzenia są w 100% autentyczne.
Większość omawianych poniżej spraw to różnego rodzaju wydarzenia, które budzą skojarzenia z tymi przedstawionymi w serialu, jednak należy pamiętać, że to jedynie luźne skojarzenia. Na końcu każdego odcinka można znaleźć informację o tym, że wszelkie podobieństwa do prawdziwych postaci są przypadkowe i niezamierzone. Warto też pamiętać, że przytoczone poniżej sprawy w większości zostały oficjalnie wyjaśnione, a wątpliwości wokół tych spraw to jedynie spekulacje.
Odcinek 1
Serial odmawia podania daty wydarzeń. Zamiast tego rozpoczyna się planszą z napisem „kiedyś w Warszawie”. Jest to celowa zagrywka twórców, gdyż chronologia wydarzeń, na których oparte są wydarzenia, jest całkowicie pomieszana. Wizyta Michaela Jacksona miała miejsce w 1997, afery FOZZ i Art. B we wczesnych latach 90., a w serialu wszystkie te rzeczy dzieją się niemal jednocześnie. To samo dotyczy ekranowego prezydenta. Fizyczne podobieństwo aktora do prezydenta Kwaśniewskiego jest uderzające, jednak jest on uczestnikiem afer, z którymi do czynienia miał jego poprzednik – Lech Wałęsa. Próba mieszania w chronologii wydarzeń zaowocowała kilkoma pomniejszymi błędami. Mundury policji, radiowozy czy płaskie monitory wkradły się do wydarzeń z lat 90. W miarę możliwości będziemy tego typu błędy omawiać.
Matka wszystkich afer
Po upadku komunizmu Polska miała olbrzymie długi na arenie międzynarodowej. Komunistyczne władze w ostatnich latach nawet nie próbowały ich spłacać i u schyłku socjalistycznego ustroju, Polska była traktowana niemal jak bankrut. Wierzyciele z radością odzyskaliby choćby ułamek należnej sumy. W celu wykupienia długów rząd powołał Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego (FOZZ). Oficjalnym zadaniem funduszu miało być regulowanie międzynarodowych zobowiązań, a nieoficjalnym skupowanie krajowych długów za ułamek ceny, często poprzez podstawione firmy-krzaki. Tego typu zachowania oznaczały łamanie prawa międzynarodowego, więc FOZZ działało w tajemnicy. Niestety w zbyt dużej tajemnicy. Gigantyczna fortuna znajdująca się w rękach funduszu, szybko zaczęła być obracana w niejasny sposób. Doszło do olbrzymich sprzeniewierzeń. Do dziś dokładna suma pieniędzy nie jest znana, jednak szacuje się, że w wyniku nieuczciwych machinacji Skarb państwa utracił od 5 do 10 miliardów dolarów! Warto jeszcze dodać, że większość obsady funduszu stanowili ludzie powiązani z władzami PRL i wywiadem wojskowym.
Teraz dochodzimy do najciekawszej części — w ciągu kilku lat w dziwnych okolicznościach zmarło kilka osób, które w jakiś sposób zamieszane były w sprawę afery FOZZ. Pierwszą ofiarą był Michał Falzmann — kontroler skarbowy, który poprzez prasę nagłośnił nadużycia funduszu. Gdy sprawa zyskała rozgłos, Falzmann wszedł w skład badającego sprawę FOZZ zespołu kontrolerów Najwyższej Izby Kontroli. 16 lipca 1991 Falzmann zażądał wglądu w dane objęte tajemnicą bankową. Tego samego dnia jego przełożony, prezes NIK, prof. Walerian Pańko, poleceniem służbowym odsunął go od sprawy. Dwa dni później zdrowy do tej pory Falzmann zmarł na atak serca. Jego przełożony zginął kilka miesięcy później w wypadku samochodowym. Wypadek miał miejsce w przeddzień ogłoszenia w Sejmie raportu na temat FOZZ. Lancia prowadzona przez kierowcę Biura Ochrony Rządu nieoczekiwanie skręciła na przeciwległy pas, prosto na zderzenie czołowe. Po jakimś czasie kierowca popełnił samobójstwo (niektóre źródła jako przyczynę śmierci podają zawał). Z sejfu Pańko zniknęły dokumenty w sprawie FOZZ. W późniejszym czasie zginęli także: biegły, który przygotował opinię dla prokuratury i dwaj policjanci, którzy jako pierwsi dotarli na miejscu tragedii. Utopili się na rybach. Ostatnią śmiercią związaną z aferą było śmiertelne pobicie Anatola Lawiny — dyrektora Zespołu Analiz Systemowych NIK. W 2006 został napadnięty przez nieznanych sprawców. Był on w tym czasie świadkiem w sprawie FOZZ. Proces zarządców funduszu rozpoczął się już w 1993, jednak sąd zwrócił akt oskarżenia prokuraturze celem uzupełnienia braków. Prokuraturze zajęło to aż 5 lat. Część oskarżonych w tym czasie uciekła za granicę. Gdy proces został wznowiony, sędzina prowadząca sprawę (Barbara Piwnik) została powołana na ministra sprawiedliwości, co wywołało kolejne opóźnienia i spekulacje, że rząd próbuje zamieść sprawę pod dywan. Kolejny sędzia, krótko przed przedawnieniem sprawy wydał wyroki: 9, 6 i 2.5 roku. Istnieją różnie teorie na temat zaginionych pieniędzy – miały trafić do jednej z partii, w ręce rosyjskiego wywiadu, lub zostać przeznaczone na tajne operacje. Nikt jednak nie wie na pewno, co stało się z miliardami ukradzionymi ze skarbu państwa.
Błąd: W wersji serialowej plansza przedstawiająca Bońkę ma literówkę.
Nic śmiesznego
Scena, w której partnerka Bońki zaspokaja się przy pomocy jego ręki, nawiązuje do podobnej sceny z filmu „Nic śmiesznego„. Jednak o ile tam miała sens w kontekście perypetii łóżkowych głównego bohatera, tak tutaj jest wciśnięta na siłę.
Błąd: Prezydent pokazuje generałowi Światło telefon, na który otrzymał esemes z wulgarną wiadomością. W latach 90. smartfony nie istniały.
Wizyta Michaela Jacksona w Polsce
W maju 1997 polaków zelektryzowała niezwykła wiadomość – Michael Jackson chce wybudować w Polsce park rozrywki. Gdy muzyk przyleciał podpisać dokumenty, witany był z honorami należnymi głowie państwa. Jackson podpisał z władzami miasta Warszawa list intencyjny, w którym obie strony deklarowały się opracować wspólny plan działania na następne 12 miesięcy. Park miał powstać na terenie lotniska Bemowo. Władze Warszawy teren pod inwestycję miały przekazać za darmo. Okazało się jednak, że teren lotniska należy do ministerstwa obrony i resortu spraw wewnętrznych a te nie przejawia chęci pozbycia się cennych gruntów. Inwestycja do skutku nie doszła, a winą za całą sytuację przerzucały się obie strony. Prezydent Warszawy — Marcin Święcicki twierdził, że sprawę zablokował szef MSWiA Janusz Tomaszewski. Tomaszewski odbił piłeczkę mówiąc, że prezydent Warszawy chciał lekką ręką oddać nie swoje grunty. Co ciekawe Polska nie była jedynym krajem, w którym król popu obiecał budowę parku rozrywki. Podobne inwestycje Jackson planował w Japonii, Brazylii, Francji, Włoszech, Suazi i Irlandii. Żaden z tych planów nie został uskuteczniony. Dla gwiazdora mógł to być sposób na pozyskiwanie przychylności władz danego kraju lub PR-owy trick.
W scenie znalazł się też przytyk w kierunku domniemanych zachowań pedofilskich Króla Popu. Policjant mówi, że Michael chce jak najszybciej jechać zobaczyć dzieciaki czemu towarzyszy dramatyczna muzyka.
Błąd: Bońka jedzie zobaczyć Jacksona srebrnym radiowozem. Kolorystyka ta została wprowadzona dopiero w 2007 r. Podobny błąd dotyczy umundurowania. A gdybyśmy mieli się już naprawdę czepiać, to białe tablice rejestracyjne wprowadzono dopiero w 2000 r.
Afera Art-B
Uważana za drugą pod względem wielkości aferę gospodarczą początku lat 90. Art-B zostało założone przez dwóch biznesmenów: Bogusława Bagsika i Andrzeja Gąsiorowskiego. Spółka działała w latach 1989–1991. Chociaż kapitałem założycielskim była równowartość dzisiejszego 1000 złotych, już rok później wartość Art-B szacowana była na prawie pół miliarda złotych. Spółka została gigantycznym holdingiem zrzeszającym blisko 3 tys. podmiotów i zatrudniającym prawie 140 tys. pracowników. Art-B handlowało wszystkim, od telewizorów i urządzeń AGD aż po broń palną. Jak dwójce polskich przedsiębiorców udało się w tak krótkim czasie stworzyć takiego kolosa? Niektórzy twierdzą, że firma była parawanem izraelskich tajnych służb. Współwłaścicielem firmy miał być Izraelczyk Meir Bar, a obaj właściciele po wybuchu afery udali się do Izraela, gdzie otrzymali obywatelstwo. Afera Art-B polegała na wykorzystaniu tzw. oscylatora finansowego. Na początku lat 90. mechanizm wymiany informacji bankowej realizowany był wyłącznie przy pomocy dokumentów przesyłanych pocztą lub przesyłką kurierską. Bagsik i Gąsiorowski wpłacali pieniądze na lokatę w banku „X” i otrzymywali tzw. czek gwarantowany. Czek ten oznaczał, że bank gwarantuje zapłatę bez względu na stan środków na rachunku. Następnie biznesmeni szli do banku „Y”, gdzie przy pomocy czeku zakładali kolejną lokatę, na którą pobierali kolejny czek, z którym szli do banku „Z”. Informacje między bankami docierały dopiero po kilku dniach, a międzyczasie panowie posiadali tę samą lokatę oprocentowaną jednocześnie w kilku bankach. Przy szalejącej hiperinflacji oznaczało to duże zyski. Co ciekawe Bagsik i Gąsiorowski teoretycznie nie łamali prawa, gdyż oscylator mieścił się w jego granicach. Dopiero po jakimś czasie zmieniono przepisy, aby wymusić na bankach natychmiastowe przekazywanie informacji o czekach powyżej określonej sumy. Miało za zadanie ukrócić działanie potencjalnych naśladowców pomysłowej dwójki.
Polskie służby musiały wiedzieć o izraelskich powiązaniach Art-B, gdyż z pieniędzy tej firmy realizowana byłą Operacja Most (przerzut ponad 40 tys. Żydów z ZSRR i Rosji do Izraela). Bagsik został aresztowany w Szwajcarii w 1994 roku i skazany w 2000 roku. Na wolność wyszedł w 2004. Gąsiorowskiego nie ujęto, a w 2015 (rok po premierze Służb specjalnych) sprawa się przedawniła.
W serialu jest zasugerowane, że szef WSI wpłynął na prezydenta, aby ten zmienił przepisy, co miało sprawić, że działania Art-B staną się nielegalne. Tak naprawdę właściciele Art-B uniknęli aresztowania właśnie dzięki ostrzeżeniu od sekretarza stanu w kancelarii prezydenta Lecha Wałęsy.
Warto także zwrócić uwagę na dialog generała Światło podczas ewakuacji sejmu. Mówi on o tym, że afera Art-B odcięła prawicę od finansowania i ci kiedyś się za to odszczekną. Jest to nawiązanie do afery spółki Telegraf. Spółka Telegraf powstała w 1990 r. Jednym z najbardziej znanych włodarzy spółki był Jarosław Kaczyński. Kapitał akcyjny Telegrafu początkowo wynosił 250 mln starych złotych, jednak po zaledwie 10 miesiącach działalności pomnożony został do ponad 26 mld starych złotych. Niektórzy spekulowali, że bracia Kaczyńscy korzystali ze swoich pozycji w Kancelarii Prezydenta Wałęsy i wspierali pieniędzmi z państwowych firm swoją prywatną spółkę. Pieniądze te miały później służyć finansowaniu partii Porozumienie Centrum, której liderami byli właśnie Kaczyńscy. A jak sprawa spółki łączy się z aferą Art-B? Włodarze Telegrafu mieli wymuszać na Art-B wielkie pożyczki a wspólnik Kaczyńskich z Telegrafu — Maciej Zalewski, był osobą, która ostrzegła Bagsika i Gąsiorowiskiego o planowanym aresztowaniu. W 2005 roku Zalewski poszedł za to do więzienia na dwa i pół roku.
Zdjęcia Marilyn Monroe
Milton H. Greene był amerykańskim fotografem oraz producentem filmowym i telewizyjnym. Jego najsłynniejszą pracą jest kolekcja zdjęć zrobiona Marilyn Monroe. Po śmierci Greene’a zdjęcia słynnej gwiazdy trafiła do greckiego finansisty Dino Matingasa. Ten robił interesy z ówczesnym szefem FOZZ. Po wybuchu afery, likwidatorzy odkryli, że Matingas sprzeniewierzył polskie pieniądze i jest winien Skarbowi państwa 15.5 milionów dolarów. Na poczet długu zabezpieczono słynne zdjęcia.
W 2012 roku, na dwóch aukcjach sprzedano odpowiednio po 238 i 146 sztuk fotografii. Całą resztę w 2014 wykupiło Wrocławskie Przedsiębiorstwo Hala Ludowa. Za kolekcję zdjęć zapłaciło 6,4 mln zł.
Odcinek 2
Sterydy
W scenę brania sterydów wkradł się niewielki błąd. Białko ma rozpisany cykl na winstrol i propionat testosteronu. Dawki wyglądają na prawidłowe, jednak Rafun daje jej jeden zastrzyk, a powinien dwa. Testosteron jest substancją oleistą a winstrol zawiesiną wodną, więc nie można tych substancji mieszać.
Napisy
Patryk Vega chwali się niemal dwuletnią współpracą z informatorami powiązanymi z tajnymi służbami. Ponieważ używany przez służby slang Vega uznał za zbyt trudny do zrozumienia dla szarego Kowalskiego, w serialu możemy co chwila zobaczyć planszę z napisem objaśniającym znaczenie danego terminu. Pytanie tylko dlaczego wyjaśniane są także określenia używane potocznie. Chyba mało kto nie wie, że „kwadrat” to mieszkanie albo nie kojarzy ‘żyrandola’ z prezydentem. Jeszcze ciekawsza jest niekonsekwencja twórców. Sformułowanie „wrzucić na bęben” oznaczające sprawdzenie danych osobowych w bazie danych pada w serialu kilka razy, jednak dopiero w czwartym odcinku pojawia się plansza z jego wyjaśnieniem.
Afera paliwowa
Afera Orlenu, zwana też Orlengate, rozpoczęła się w 2002 roku, gdy UOP na polecenie prokuratury zatrzymał prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego. W 2004 roku Gazeta Wyborcza ujawniła, że celem zatrzymania było odwołanie Modrzejewskiego ze stanowiska i tym samym zablokowanie wartego 14 miliardów dolarów kontraktu na dostawy ropy naftowej. Okazało się także, że decyzja o aresztowaniu podjęta została dużo wcześniej, podczas nieformalnego spotkania, w którym m.in. brali udział premier Leszek Miller, minister sprawiedliwości Barbara Piwnik (ta, co awansowała podczas sprawy FOZZ) i szef UOP Zbigniew Siemiątkowski. Politycy spotkaniu zaprzeczyli.
Rewelacje gazety spowodowały powołanie specjalnej komisji sejmowej do zbadania sprawy, niestety nie udało się jej ustalić nic konkretnego. Modrzejewski został całkowicie uniewinniony, a w sprawie jego zatrzymania skazani zostali ówczesny dyrektor zarządu śledczego UOP, Ryszard Bieszyński i szef UOP Zbigniew Siemiątkowski. W trakcie sprawy UOP już nie istniał – został rozbity na Agencję Bezpieczeństwa Wywiadowczego (ABW) oraz Agencję Wywiadu.
Komisja śledcza w sprawie Orlenu
Pierwszym przewodniczącym komisji śledczej w sprawie Orlengate został członek PSL Józef Gruszka. Pozycję piastował niecały rok. W kwietniu 2005 dostał udaru mózgu. Nagłe pogorszenie się stanu zdrowia posła uczestniczącego w tak ważnej sprawie nie umknęło uwadze prokuratury. Mimo podejrzeń, wykluczono udział osób trzecich.
Błąd: W scenie przeszukania mieszkania przewodniczącego komisji Bońka tłumaczy, dlaczego zamiast robienia zdjęć używają człowieka z pamięcią fotograficzną. Zdjęcia mogłyby być dowodem, a po pracy ‘zapamiętywacza’ nie zostają żadne fizyczne ślady. Tymczasem dosłownie scenę później Bońka i Światło pokazują nagranie z nalewania trucizny posłowi.
Seksafera w Samoobronie
Afera wybuchła 4 grudnia 2006 roku, gdy w Gazecie Wyborczej ukazał się artykuł „Praca za seks„. Członkini Samoobrony, Aneta Krawczyk oskarżyła w nim dwóch czołowych działaczy partii: Andrzeja Leppera i Stanisława Łyżwińskiego o wymuszenie na niej korzyści seksualnych. Za uprawianie seksu z Lepperem miała dostać posadę w biurze poselskim Łyżwińskiego, a ten z kolei miał na niej wymuszać cotygodniowy seks za utrzymanie pozycji. Kobieta stwierdziła także, że Łyżwiński jest ojcem jej najmłodszego dziecka. Prokuratura wszczęła śledztwo. Wkrótce okazało się, że dwie inne kobiety także oskarżyły Łyżwińskiego o podobne zachowania. Badanie DNA wykluczyło ojcostwo Łyżwińskiego i Leppera, jednak nie rozwiało wątpliwości. Obaj oskarżeni zostali skazani i obaj się odwołali od wyroku. Sprawa Leppera została umorzona po jego śmierci w 2011, a Łyżwińskiego została bezterminowo odroczona w 2013 ze względu na zły stan zdrowia oskarżonego. W sprawie został skazany także inny członek partii za namawianie Krawczyk do odwołania zeznań i dokonania aborcji. Warto też dodać, że w innym procesie Krawczyk została skazana za oszustwo finansowe, którego dopuściła się z Łyżwińskim.
Seksafera była początkiem końca Samoobrony. W kolejnych wyborach partia poniosła druzgocącą porażkę. Niektórzy sugerują, że afera była zemstą służb specjalnych za podpisanie tzw. paktu stabilizacyjnego.
Błąd: Podczas sceny rekrutacji siostrzenicy, generał Światło zachwala stosowanie przez nią zasad konspiracji. Wymienia wśród nich łatwość, z jaką zmienia tożsamość, jednak tak naprawdę bohaterka zmieniła nazwisko tylko raz – o czy generał zresztą wspomina.
Eksplozja w budynku ABW
Wydarzenia miało miejsce naprawdę, jednak nie dotyczyło nielegalnego obrotu paliwami a “polskiego wątku” w zamachu zorganizowanym przez Andersa Breivika. Breivik podłożył bombę pod biurem premiera Norwegii, a następnie udał się na wyspę Utoya, gdzie zabił 69 osób. Do swojego zamachu zaopatrzył się w chemikalia pochodzące z różnych źródeł, a jednym z nich był polski sklep internetowy. Właściciel sklepu został aresztowany a jego produkty skonfiskowane. Niestety ktoś bezmyślnie zarządził, że powinny trafić do zwykłej szafy z dowodami. Gdy jedna z funkcjonariuszek otworzyła szafę, nastąpiła eksplozja. Nikomu nic się nie stało, jednak budynek został ewakuowany, aż do wywietrzenia pomieszczeń. ABW usiłowało przemilczeć incydent, jednak do dziennikarzy Wprost zgłosił się informator i sprawa ujrzała światło dzienne.
Ujawnienie planów tajnego ośrodka
Służby Kontrwywiadu Wojskowego miała wybudować tajny ośrodek w koszarach po byłej jednostce wojskowej w Skierniewicach. Plany zostały ujawnione, gdy SKW ogłosiły przetarg na remont budynku, w którym podane były szczegóły całego projektu. SKW winą za to obarczyło ustawę Prawo zamówień publicznych. W taki sam sposób zdekonspirowano budynki należące do oddziałów specjalnych GROM i FORMOZA, jednak tam posunięto się jeszcze dalej, gdyż opublikowano nawet szczegółowy rozkład pomieszczeń. Podobną bezmyślnością wykazało się ABW, gdy ogłosiło szkolenie z zakresu cyberprzestępczości, cyberterroryzmu i ochrony informacji niejawnych (o ironio) dla 975 funkcjonariuszy. Problem w tym, że mieli w nich brać udział także tajni agenci, których tożsamości nie powinien znać nikt, nawet koledzy z agencji.
Odcinek 3
Rozwiązanie WSI i raport Macierewicza
Propozycja likwidacji WSI została zawarta w tzw. pakcie stabilizacyjnym, przyjętym w lutym 2006 r. w porozumieniu podpisanym przez Jarosława Kaczyńskiego, Romana Giertycha i Andrzeja Leppera. Sejm jeszcze w tym samym roku podjął decyzję o likwidacji WSI. Likwidatorem został Antoni Macierewicz.
Wynikiem prac jego komisji był raport o bezprawnych działaniach pracowników WSI. Zarzutami były m.in. brak weryfikacji funkcjonariuszy służących jeszcze w PRL, tolerowanie szpiegostwa na rzecz Rosji, afera FOZZ, handel bronią i dzika lustracja byłego wiceszefa ABW.
Wbrew temu, co pokazuje serial, byli oficerowie z łatwością dostawali prace w sektorach finansowym czy bankowym. Wiedza tych ludzi miała dużą wartość. Niestety rozwiązanie WSI i wyrzucenie oficerów z dnia na dzień miało także negatywne konsekwencje. Ujawnienie tajnych agentów naraziło ich kontakty operacyjne, o czym serial wspomina. Poza tym, niektórzy byli agenci związali się z grupami przestępczymi. Najgłośniejszą sprawą kryminalną z byłymi oficerami jest afera SKOK Wołomin. Były oficer oficer WSI Piotr P., został w niej oskarżony o „wypranie” 358 mln zł.
Sławomir Opala
W scenie zatrzymania posłanki, swój pierwszy występ w produkcji fabularnej zaliczył, Sławomir Opala, czyli pierwowzór postaci Despero z serialu Pitbull.
Zatrzymanie Barbary Blidy
„Mafia węglowa” to potoczna nazwa firm zarabiających na wyłudzeniach i fałszerstwach w obrocie węglem. Firmy takie kupowały od kopalń węgiel najniższej jakości, sprzedawały go jako wysokogatunkowy produkt, a dyrektorzy przedsiębiorstw docelowych (np. elektrociepłownie) za łapówkę przymykali oko na kiepską jakość towaru.
W 2005 roku w sprawie aresztowaną niejaką Barbarę Kmiecik zwaną także „śląską Alexis”. Bizneswoman zaczęła współpracować z prokuraturą i swoimi zeznaniami obciążyła kilka osób. Jedną z nich była posłanka SLD Barbara Blida. Miała ona przekazywać łapówki od mafii węglowej oraz przyjąć pół miliona złotych. Do zatrzymania doszło 25 kwietnia 2007. W jego trakcie posłanka poprosiła o skorzystanie z toalety. Okazało się, że w jednej z łazienkowych szafek miała ukrytą broń palną, z której się zastrzeliła.
Sprawa budzi wiele kontrowersji. Dlaczego rewolwer został wytarty i przez kogo? Czemu na kurtce funkcjonariuszki przebywającej z Blidą nie znaleziono śladów prochu z rewolweru? Dlaczego funkcjonariuszka umyła ręce? Dlaczego praworęczna osoba strzeliła do siebie z lewej strony? Do wyjaśnienia tych wątpliwości powołano sejmową komisję śledczą. Jedyną osobą ukaraną został dowodzący akcją oficer ABW, Grzegorz S. W serialu jego odpowiednikiem jest postać grana przez Sławomira Opalę. Grzegorz S. dostał pół roku w zawieszeniu na dwa lata za niedopełnienie obowiązków służbowych, jednak w 2016 sąd apelacyjny go uniewinnił.
Harcerze w WSI
Chociaż historia wydaje się bardzo naciągana, jest jak najbardziej prawdziwa. Aby wypełnić pustki kadrowe po zwolnieniu większości pracowników WSI, Antoni Macierewicz powołał…druhny ze Starszyzny Organizacji Harcerek ZHR. Harcerki przejęły cześć funkcji kierowniczych średniego szczebla w nowopowstałej służbie.
Szantaż księdza
Sprawa przypomina aferę z tzw. komisją majątkową. W czasach PRL niektóre majątki religijne zostały przejęte przez skarb państwa. Po upadku komunizmu powołana została komisja, która miała dokonać zwrotu mienia, lub wyznaczyć odpowiednią rekompensatę. Komisja Majątkowa nie była organem władzy sądowniczej ani organem władzy administracji publicznej, a mimo tego ugody przed nią zawarte miały moc sądowniczych tytułów egzekucyjnych.
Komisja do spraw Kościoła katolickiego została rozwiązana w 2011. Powodem były liczne nadużycia. Podawano zawyżone ceny odszkodowań, fałszowano dokumenty, lub odzyskany grunt sprzedawano po zaniżonej cenie. W Warszawskiej dzielnicy Białołęka ujawniono grunt odzyskany przez zakon sióstr Elżbietanek, który został szybko sprzedany za 30 mln. złotych, gdy jego wartość rynkowa wynosiła ponad 200 mln. Do czasu rozwiązania komisji wszczęto 28 śledztw, jednak aż 17 z nich umorzono. Powodem była niemożność postawienia zarzutów. Członkowie komisji mieli władzę funkcjonariuszy publicznych, jednak z prawnego punktu widzenia nimi nie byli.
Odcinek 4
Zabójstwo Mordochlapa
Sprawa zabójstwa „Mordochlapa” do złudzenia przypomina sprawę zabójstwa Eugeniusza Wróbla — wiceministra transportu w pierwszym rządzie Prawa i Sprawiedliwości. W październiku 2010 jego córka zgłosiła zaginięcie. Policja szybko odnalała ciało, a o zabójstwo oskarżony został jego syn Grzegorz. Syn przyznał się do zabójstwa, poćwiartowania zwłok i wrzucenia ich do zalewu Rybnickiego. Powodem miała być kłótnia o auto i wyjazd do USA. Teoretycznie sprawa została wyjaśniona. Jednak nie dla wszystkich. Pół roku wcześniej wydarzyła się katastrofa w Smoleńsku, a Wróbel był jednym z najlepszych polskich ekspertów od komputerowych systemów sterowania lotem. Niektórzy uznali, że jego wiedza była w stanie podać w wątpliwość dokumenty przedstawione przez Rosjan. Oliwy do ognia dolało odwołanie zeznań przez syna oraz późniejsze uznanie go za niepoczytalnego. Serialowy syn został na końcu uwolniony przez Cerata, a prawdziwy wciąż przebywa w zakładzie zamkniętym, z tym że jest trzymany na oddziale o podstawowym stopniu zabezpieczenia i przysługują mu urlopy i przepustki.
Co ciekawe, polityk zamordowany w serialu przypomina do złudzenia Romana Giertycha.
Właściciel stacji telewizyjnej
Serialowy generał Światło próbuje wymusić pomoc na swoim dawnym tajnym współpracowniku, który obecnie jest właścicielem wielkiej stacji telewizyjnej. Gdybyśmy próbowali poszukać prawdziwego odpowiednika takiej postaci, to do głowy przechodzą aż trzy nazwiska. Zygmunt Solorz-Żak, czyli właściciel Polsatu, w latach 80. współpracował z Departamentem I MSW pod pseudonimem „Zeg„. Współpraca była krótka, bo zaledwie dwuletnia i mało owocna z punktu widzenia władz.
Pozostałe dwa nazwiska to założyciele holdingu ITI — Mariusz Walter i Jan Wejchert. Obaj mieli współpracować z trzecim departamentem SB. Wejchert od 1976 r., jako TW „Konarski„, a Walter od 1983 jako TW „Mewa”. Walter został nawet rekomendowany przez Jerzego Urbana do prowadzenia propagandy anty-solidarnościowej, jednak projekt nie doszedł do skutku. Z holdingu ITI w latach 90. wyrosła telewizja TVN. Zakres współpracy włodarzy ITI z władzami PRL nie jest jasny, gdyż informacje zawarte w aktach są szczątkowe. (źródło)
Zatrzymanie Piotra Tymochowicza
Piotr Tymochowicz to doradca mediowy i specjalista do spraw wizerunku politycznego. Tymochowicz doradzał Marianowi Krzaklewskiemu, Michałowi Kamińskiemu i Andrzejowi Lepperowi. Za jego największy sukces uważa się zwycięstwo wyborcze partii Samoobrona RP.
W listopadzie 2007 Tymochowicz został zatrzymany przez policję. Zawiadomienie złożył niemiecki oddział Interpolu monitorujący stronę z nielegalnymi treściami. Jej zawartość była przeglądana i pobierana przez komputer z IP należącym do Tymochowicza. Policja sprawdziła komputer i nie znalazła żadnych dowodów. Tymochowicz twierdził, że sprawa jest pokłosiem konfliktu z żoną. Niektóre media donosiły, że zatrzymanie mogło być prowokacją, wymierzoną w Leppera, gdyż Tymochowicz przygotowywał w tym czasie lidera Samoobrony do wywiadów w mediach (zatrzymanie dokonane zostało pół roku po wybuchu Seksafery). Kolejny raz komputery należące od Tymochowicza zarekwirowane zostały w 2015 roku w ramach antypedofilskiej akcji RINA. Podobnie jak w poprzednim przypadku akcja wymierzona była w osoby odwiedzające nielegalne strony i ponownie jeden z adresów IP należał do Tymochowicza. Doradca bronił się, twierdząc, że wcześniej ktoś zhakował jego stronę internetową i fanpejdż na Facebooku i umieścił tam materiały pornograficzne, więc zapewne ta sama osoba wrabia go w pobieranie nielegalnych treści. W 2017 Tymochowicz został aresztowany w związku z tą sprawą, a w 2018 skazany na 3 lata więzienia i terapię. Wyrok był nieprawomocny. Apelacja stwierdziła liczne uchybienia dokonane przez sąd. Na chwilę obecną nowa sprawa jest wciąż w toku. Tymochowicz twierdzi, że za aferą stoją służby specjalne, dla których jest niebezpiecznym człowiekiem, jednak przeciwnicy kreatora wytykają, że od dawna nie jest on zaangażowany w politykę i nie istnieją żadne powody wrabiania go.
Odcinek 5
Samobójstwo Andrzeja Leppera
Lider Samoobrony został znaleziony martwy w swoim biurze w piątek 5 sierpnia 2011 roku. Jego ciało wisiało w łazience na sznurku do snopowiązałki. Prokuratura ustaliła, że powodem samobójstwa była depresja, spowodowana długami, brakiem sukcesów w polityce i upadkiem partii.
Mimo braku twardych dowodów na zabójstwo niektórzy wierzą, że Lepper został zamordowany. Współpracownicy twierdzą, że Lepper nie miał depresji i planował nową kampanię wyborczą. Ich wątpliwości budzi także otwarte okno i bałagan, co kłóci się z pedantyzmem lidera Samoobrony. Pytania budzą także rusztowanie postawione pod oknem mimo zakończenia remontu i wyłączenie monitoringu w czasie samobójstwa (oficjalna przyczyna to awaria zasilania). Nie wiadomo też, dlaczego sejf lidera Samoobrony został otwarty.
Abniat
Patryk Vega przyznał, że nazwę „Abniat” wymyślił na potrzeby serialu, jednak substancja ta jest oparta o prawdziwą truciznę używaną przez służby specjalne. Najbardziej znaną trucizną używaną przez rosyjskie GRU, są tzw. nowiczoki. Jest to grupa substancji chemicznych, których niewielka dawka może w przeciągu kilku minut zabić dorosłą osobę i ludzi, którzy mieli z tą osobą kontakt (substancja wnika w ciało przez skórę).
Głośna sprawa z użyciem nowiczoka miała miejsce 4 marca 2018 w angielskim Salisbury, czyli kilka lat po premierze serialu. Mieszkający w Anglii, podwójny szpieg Siergiej Skripal i jego córka Julia trafili do szpitala z objawami ciężkiego zatrucia. Ze względu na agenturalną przeszłość Skirpala lekarze szybko wpadli na trop rosyjskiej trucizny. Para przeżyła atak i po blisko miesiącu opuściła szpital. Zatruciu uległ także policjant, który ruszył Rosjanom na pomoc. To jednak nie koniec historii. Pod koniec czerwca tego samego roku do szpitala trafiła para Brytyjczyków zatrutych tą samą substancją. Oboje byli mieszkańcami położonego siedem mil od Salisbury, Amesbury. Okazało się, że mężczyzna znalazł w koszu na śmieci buteleczkę perfum, które podarował kobiecie. Ta psiknęła je sobie na nadgarstek i w ciągu 15 minut straciła przytomność. Policja założyła, że para nie była celem ataku tylko przypadkowymi ofiarami. Powodem miało być partactwo rosyjskich killerów, którzy pozbyli się trucizny w łatwo dostępnym miejscu. Jako zabójców zidentyfikowano oficerów GRU: Alexandra Miszkina i Anatolija Czepigę. Rosja zaprzeczyła jakimkolwiek powiązaniom ze sprawą. W geście solidarności z Anglią, 28 krajów w bezprecedensowym ruchu wydaliło ponad 150 rosyjskich dyplomatów (Polska czterech).
Afera zbożowa
„Rozgłośnia”, czyli biznesmen działający w branży zbóż, budzi skojarzenia z niejakim Hassanem Al-Zubaidi, obywatelem polskim pochodzenia irackiego. Był on właścicielem Centrali Nasiennej Al-Samer z Drawska Pomorskiego. Został aresztowany w 2002 r. za kierowanie grupą przestępczą. Jego organizacja miała wyłudzać dopłaty i kredyty na skup zbóż oraz kraść zboże z silosów Agencji Rynku Rolnego. Szacowane straty polskiej gospodarki to 100 mln zł. Al-Zubaidi spędził w areszcie 17 miesięcy, a po wyjściu na wolność musiał brać udział w ciągnącym się latami procesie. Irakijczyk nie doczekał jego końca. Zmarł nagle w 2013.
W roli ochroniarza „Rozgłośni” wystąpił Tomasz Oświeciński, który od tej pory gra u Vegi regularnie. Jego specjalizacją stały się role niewiarygodnie tępych osiłków.
https://www.youtube.com/watch?v=UfKU8Ji_oSs&ab_channel=UkiLucky
Samobójstwo generała
Postać generała Światło budzi skojarzenia z aż dwoma prawdziwymi osobami. Przebieg jego kariery przywodzi na myśl generała Dukaczewskiego, który był ostatnim dowódcą WSI, przed rozwiązaniem tej organizacji. Oprócz dowodzenia WSI obaj panowie odbyli szkolenie w rosyjskim GRU (Dukaczewski nazwał to dwumiesięcznym seminarium). Po odejściu ze służby Dukaczewski został prezesem Stowarzyszenia „SOWA”, skupiającego byłych pracowników Wojskowych Służb Informacyjnych. Od 2012 jest on prezesem zarządu spółki Int Corps, zajmującej się „kontrwywiadem gospodarczym”. Drugą osobą jest generał Sławomir Jan Petelicki, który 16 czerwca 2012 z nieznanych przyczyn zastrzelił się w swoim garażu na Mokotowie. Nie było śladów działalności osób trzecich, jednak wiele osób uznało, że generał nie miał powodu, aby targnąć się na własne życie, a cała sprawa może dotyczyć powiązań generała z polityką i tajnymi służbami. Prokuratura umorzyła śledztwo. Uznano, że generał cierpiał na depresję, jednak charakter nie pozwalał mu na dzielenie się swoimi uczuciami z otoczeniem.