Bramble: The Mountain King – recenzja

Współczesnemu odbiorcy baśnie kojarzą się z przesłodzonymi kreskówkami Disneya lub czytanymi przed snem książeczkami dla dzieci. Szlachetni bohaterowie, idealistyczne zachowania, tryumf dobra nad złem i pouczający morał. Niewiele osób zdaje sobie sprawę jak ponure i makabryczne były oryginalne opowieści wywodzące się z mitów i ludowego folkloru. Oryginalne wersje Kopciuszka czy Śpiącej królewny zawierają sceny, których nie powstydziliby się scenarzyści Gry o Tron. Po właśnie taką, opartą o skandynawskie opowieści ludowe mitologię sięgnęli twórcy gry zatytułowanej Bramble: The Mountain King.

Młody chłopiec o imieniu Olle budzi się w środku nocy i odkrywa, że jego siostra Lillemor zniknęła. Okazuje się, że poszła do pobliskiego lasu, gdzie została pojmana przez zamieszkujące go istoty. Olle wyrusza, aby ją uwolnić.

Ten przykrótki akapit streszcza niemal całą historię. Nie dowiemy się nic więcej o bohaterach, ich rodzicach czy krainie, w jakiej żyją. Przez całą grę żadna z postaci nie wymawia nawet jednego słowa. Okazjonalnie pojawia się jedynie głos narratorki rzucający nieco więcej światła na oglądane aktualnie wydarzenia i spotykane przez bohatera postacie.

Gameplay łączy ze sobą elementy przygodówki, platformówki, skradanki i gry akcji. Przemykając za przeszkodami, unikamy wzroku przeciwnika, skradamy się w wysokiej trawie, wspinamy na wysokie platformy, a na końcu etapu walczymy z bossem. W spokojniejszych momentach rozwiązujemy proste zagadki środowiskowe lub łamigłówki. Doświadczony gracz rozpozna każdy z tych elementów i będzie w stanie wymienić z pamięci kilka tytułów, w których widział podobne rozwiązania.

Bramble The Mountain King potwór

 

Wielkim atutem gry jest ładna grafika wykonaniem przebijająca niejeden wysokobudżetowy tytuł AAA. Jak na grę indie jest to naprawdę wysoki poziom. Poziomy są zróżnicowane i wykonane z dużym pietyzmem. Niektóre obszary wyglądają niemal fotorealistycznie. Jedynym zgrzytem są niedopracowane modele. Podczas cutscenek postacie przypominają bardziej kukiełki niż żywe osoby. W przypadku potworów jest to zaleta, gdyż dodaje im to nieco niesamowitości, jednak gdy mowa o rodzeństwie, zwyczajnie to razi. Niektórym może też przeszkadzać praca kamery. Jest ona osadzona na stałe w zależności od pokonywanego etapu. Czasami z boku, czasami w rzucie izometrycznym a czasami za plecami bohatera. Ma to nas naprowadzać na trop, w jakim kierunku powinniśmy się udać. Okazjonalnie jednak mamy do czynienia z odnogami, w które musimy pójść na ślepo, gdyż nie mamy szansy spojrzeć w daną stronę, lub zmuszeni jesteśmy do wykonania „skoku wiary”.

  Gry oparte o twórczość Stephena Kinga

Twórcom należą się brawa, za to w jak udany sposób udało im się połączyć, baśniową, niemal dziecinną stylistykę z prawdziwym horrorem. Idziemy pięknym zielonym lasem, zapędzamy krasnoludki do zagrody, przechodzimy przez jaskinie i nagle po drugiej stronie odnajdujemy się w jaskini trolla-rzeźnika, który szatkuje swoje ofiary tasakiem. Wszędzie walają się flaki i części pokrojonych ciał, a my lawirując między nimi, musimy unikać wzroku olbrzyma. W innym etapie idziemy przez wioskę, w której główna droga „przystrojona” jest dziesiątkami krzyży z wymordowanymi mieszkańcami. Nie wspominając nawet o etapie, w którym musimy uratować niemowlę przed śmiercią z rąk złej wiedźmy. Nie oznacza to jednak, że gra stawia na szokowanie dla samego szokowania. Sceny mają swoje znaczenie i są ściśle osadzone w nordyckiej mitologii, z której gra czerpie pełnymi garściami.

Bramble The Mountain King las krzyży

Gra może rozczarować graczy szukających wyzwania. Bramble: The Mountain King jest niezwykle łatwa. Nawet widowiskowe pojedynki z bossami można przejść w dwóch lub trzech podejściach. Zagadki są proste lub bardzo proste. Wytrawnemu graczowi produkcja starczy na dwa wieczory.

Bramble: The Mountain King nie jest gra specjalnie odkrywczą. Mechaniki są zrecyklingowane z innych, bardziej znanych produkcji, a zagadki bardzo uproszczone. Gra nadrabia to jednak niesamowitym klimatem, barwną i ciekawą, choć nieco makabryczną mitologią i piękną grafiką.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *