Skip to content

Entuzjasta Gier

Gry, filmy, seriale, ciekawostki

  • Gry
  • Filmy
  • Książki
  • Seriale
  • historia gier
  • Publicystyka
  • Solucje do gier
  • Kontakt
Kosiarz umysłów (The Lawnmower Man) – recenzja
Sherlock Holmes: The Awakened – recenzja
lighthouse film
The Lighthouse – wyjaśnienie fabuły i zakończenia
Super console x cube recenzja
Super Console X Cube – recenzja
krwawy sport
Kim jest Frank Dux – pierwowzór głównej postaci z filmu Krwawy Sport?
superhot mind control delete tapeta
SUPERHOT: Mind Control Delete – recenzja
The Thing 2002 recenzja

The Thing – recenzja gry z 2002 roku

Posted on 14 maja 202314 maja 2023 By Entuzjasta Gier Brak komentarzy do The Thing – recenzja gry z 2002 roku
Gry, recenzja

Powiedzieć, że The Thing to film kultowy to tak jakby nie powiedzieć nic. Klaustrofobiczny horror Johna Carpentera przez wielu krytyków jest uważany za najlepszy horror w historii, a przez filmowców za niedościgniony wzór budowania napięcia. Mimo tak wysokiego statusu film nie doczekał się zbyt dużej franczyzy. Oprócz wydanego w 2011 roku prequela nie istnieją inne filmy osadzone w tej rzeczywistości. Niewiele osób jednak wie, że w 2002 roku pojawiła się gra będąca bezpośrednią kontynuacją horroru Carpentera.

Akcja gry dzieje się zaraz po zakończeniu akcji filmu. Na Antarktydę przybywa oddział ratunkowy. Komandosi rozdzielają się — oddział alfa wyrusza do zbadania bazy norweskiej, natomiast jednostka brawo infiltruje znaną z filmu bazę amerykańską. Członkowie zespołu brawo szybko odkrywają prawdę o wydarzeniach, które rozegrały się przed ich przybyciem. Niestety chwilę później kontakt z oddziałem alfa, urywa się.

The thing 2002

Grafika w grze nie jest zbyt dobra nawet jak na swoje czasy. Biały śnieg, wyznaczające kierunek świetliki i udający zawieję filtr graficzny nie zrobią na nikim wrażenia. Niestety nawet sekcje dziejące się wewnątrz budynków nie są specjalne dopracowane. Niemal każde pomieszczenie wygląda tak samo — metalowe ściany i podłogi, czasami łóżko, szafka, komputer i kilka drewnianych skrzyń do zniszczenia. Wszystko pokryte kiepskiej jakości teksturami. Słabo wykonane są także modele postaci. Możemy zapomnieć o jakichś emocjach na twarzy podczas cutscenek – rozmowę prowadzą ze sobą manekiny.

Gra jest jedną z pierwszych strzelanek TPP, w której dowodzimy oddziałem. Do dyspozycji mamy jedynie kilka komend. Możemy kazać podwładnym zostać, podążać za nami, lub wykonać jakieś czynności związane z ich specjalizacją. Członkowie oddziału to: żołnierz, lekarz i inżynier. Żołnierz pomaga w walce, medyk leczy, a inżynier jest przydatny przy naprawie napotykanych na każdym kroku skrzynek z bezpiecznikami. Bez niego nie ruszymy naprzód, więc wiele poziomów to de facto misje eskortowe.

W grze pojawiają się jedynie dwa rodzaje przeciwników. Pierwszym są małe pajączki, które można zabić bronią palną. Drugim zmutowani ludzie, których trzeba wykończyć miotaczem ognia. To w zasadzie wszystko oprócz kilku bossów. Jak na grę o mogącym przybrać praktycznie dowolny kształt obcym, to trochę za mało. Czy twórcom zabrakło kreatywności, czy poszło o koszty produkcji?

Klimat w The Thing brał się z poczucia zagrożenia i paranoi. Każdy mógł być obcym, więc nikt nikomu nie ufał. Twórcy gry postanowili przenieść to na ekran monitorów. Nasi podwładni są podejrzliwi, a pod wpływem stresu zaczynają „pękać”. Odmawiają wykonywania rozkazów, wymiotują czy nawet strzelają we wszystkie strony na oślep. Uspokoić ich może zastrzyk adrenaliny. Alternatywnie możemy potraktować niesfornego żołnierza taserem, jednak spowoduje to utratę zaufania.

  Alice in Borderland sezon 2 - recenzja

The thing 2002 gra

Zaufanie to drugi wskaźnik, na który trzeba mieć baczenie. Aby go nie utracić, należy zabijać obcych i dzielić się zdobytymi zasobami. Oddalenie się od towarzyszy na dłużej lub dziwne zachowanie może spowodować utratę zaufania. Jeśli utracimy je całkowicie, podwładny nas zaatakuje. Zaufanie można odbudować wykonując test krwi, lub dając podkomendnemu broń. Oczywiście trzeba się liczyć, że w końcu może on ją wykorzystać przeciw nam. System stresu i zaufania tworzy prostą minigierkę, mającą za zadanie wybić The Thing ponad inne strzelanki TPP z tamtego okresu. Niestety jeden element gry wykoleja wysiłki twórców. Ile byśmy nie sprawdzali danej osoby, w pewnym momencie przemieni się i nic nie możemy z tym zrobić. Możemy sprawdzić krew danego żołnierza, przejść kilka kroków nie spuszczając go z oczu, a ten mimo wszystko zmieni się w obcego. Gra jest po prostu oskryptowana, co podważa istnienie całego systemu, który powinien opierać się na niepewności.

The Thing to nie tylko strzelanka TPP, ale i survival horror. Zapisywanie stanu gry jest limitowane i odbywa się w określonych miejscach. Wyjście na zewnątrz oznacza wyziębienie organizmu, więc ciśnie nas presja czasu. Testy, którymi możemy sprawdzać towarzyszy, lub samego siebie trafiają się sporadycznie i są dobrze poukrywane. Amunicja w niektórych etapach jest limitowana, co zmusza nas do oszczędności. The Thing może i nie jest ekstremalnie trudna, jednak nawet starzy wyjadacze nie przejdą jej od ręki.

The thing 2002 ps2

Fani filmu do dziś debatują nad niejednoznacznym zakończeniem. Kto był obcym: MacReady czy Childs? A może żaden z nich? Który z nich przetrwał? Gra udziela definitywnej odpowiedzi na te pytania. Dla niektórych będzie to zaleta dla innych wada. Niezależnie jednak od naszych preferencji, odpowiedź jest kanoniczna, gdyż przy grze palce maczał sam Carpenter. Sławny reżyser zalicza nawet niewielkie cameo.

The Thing to gra ze zmarnowanym potencjałem. Najbardziej obiecujące elementy rozgrywki okazują się oskryptowane. Gdy dodamy do tego mały asortyment przeciwników, kiepską grafikę i brak kultowej muzyki wychodzi nam gra niezwykle słaba nawet na tle innych survival horrorów z tamtego okresu. Szkoda. Może ktoś kiedyś przełoży filmową paranoję i poczucie zagrożenia na ekrany monitorów w lepszy sposób.

Ciekawostki z filmu Coś (The Thing)

Post Views: 624
Wspieraj Autora na Patronite
Tagi: Black Label Games Computer Artworks Coś Gry horror John Carpenter PlayStation 2 recenzja The Thing Vivendi xbox

Nawigacja wpisu

❮ Previous Post: Pentiment – recenzja
Next Post: Desperate Escape i Lost in Nightmares – recenzja DLC do Resident Evil 5 ❯

Inne ciekawe artykuły

Okładka Sanitarium
Sanitarium na PC – wyjaśnienie fabuły i interpretacja symboliki
Cradle title screen
Tomb Raider: Kolebka Życia – Recenzja | Adaptacje gier wideo
Wing Commander – recenzja | Adaptacje gier komputerowych
Larry 6 z impetem w głąb
Leisure Suit Larry 6: Shape Up or Slip Out! (Z impetem w głąb) – recenzja

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Żmijowisko serial zakończenie Zakończenie serialu Żmijowisko nie ma sensu
  • Ślepnąc od Świateł Ślepnąc od świateł – ciekawostki i nawiązania do prawdziwych wydarzeń
  • Alice in Borderland – wyjaśnienie zakończenia
  • Łącznikowe dziecko Death stranding Death Stranding – wyjaśnienie fabuły i zakończenia
  • Szadź – recenzja serialu
  • Pitbull – prawdziwe sprawy z sezonu 2
  • Columbo serial Columbo – ciekawostki z serialu
  • Dark okładka Dark od Netflixa – Wyjaśnienie fabuły
  • Tenet – wyjaśnienie fabuły i zakończenia
  • ślub pitbull Pitbull – prawdziwe sprawy z sezonu 3

Polityka Prywatności

Theme: Oceanly News Dark by ScriptsTown