Klangor – recenzja serialu

Produkcja Canal+ “Klangor” już na starcie wywołała wiele emocji, a to za sprawą poruszonego w nim aspektu domniemanego przyznania się do zabójstwa i zniknięcia młodej dziewczyny.

Akcja serialu rozgrywa się w Świnoujściu przy wtórze morskich fal i niebezpiecznych zachowań młodego towarzystwa. Kiedy w niewyjaśnionych okolicznościach znika córka psychologa więziennego, jego rodzina rozpoczyna poszukiwania. On sam zdaje się być w sprawę najbardziej zaangażowany. Z początku spokojny, z odcinka na odcinek przeistacza się w nieznającego strachu człowieka, gotowego poświęcić wszystko dla dobra córki, wręcz działającego na granicy obłędu. Nie ufając legalnym środkom, sięga po znacznie bardziej niebezpieczne metody, niejednokrotnie przekraczając swe uprawnienia. Temu wszystkiemu towarzyszą dramaty innej rodziny i poszczególnych jednostek. Niektórzy walczą z wyrzutami sumienia i nałogami, inni starają się odnaleźć w sobie siłę po niedawnej tragedii.

Serial “Klangor” uwodzi widza niczym tajemniczy kochanek, który swe sekrety wyjawia dopiero przy bliższym poznaniu. Dynamika zmiany zachowań i charakterów postaci niezwykle płynnie przechodzi z tych spokojnych do wręcz przeładowanych emocjami. Arkadiusz Jakubik po raz kolejny odsłania przed widzem swe aktorskie talenty i głębię odgrywanej roli. Wspólnie z Mają Ostaszewską tworzą parę idealną, znakomicie obrazując uczucia cierpiącego rodzica. I choć młode pokolenie aktorów świetnie spisało się w tej produkcji, to zdecydowanie ci bardziej doświadczeni wysunęli się na pierwszy plan. Obłędny Wojciech Mecwaldowski, który porzuca maskę komika, pokazuje widzom, że potrafi sprostać scenom dramatycznym.

Canal+, jak zawsze w swych produkcjach, nadaje obrazowi odcieni szarości, żeby pozwolić odbiorcom wczuć się w klimat. Wiele osób pamięta jeszcze początkowe odcinki świetnego serialu z Agatą Kuleszą i Maciejem Musiałem w rolach głównych – “Krew z krwi”. I przy “Klangorze” widzowie otrzymali podobną dawkę wysokiego poziomu działania operatorów i scenografów. Całość dopełnia zaś dopasowana do klimatu serialu ścieżka dźwiękowa.

  Nawiedzony dom na wzgórzu (The Haunting of Hill House) - recenzja

Polska produkcja udowadnia, że stać ją na wiele i umie zbliżyć się do poziomu szwedzkiego kryminału. Oczywiście serial swą specyfiką nie każdemu będzie odpowiadać, ale zdecydowanie warto poświęcić czas na zapoznanie się z twórczością zespołu Canal+.

Ocena 8/10

Autor:

Aleksandra Zdancewicz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *