Czy serwis Patreon doprowadził do własnego bankructwa?

Patreon to założona w 2013 platforma crowdfundingowa, stworzona przez muzyka Jacka Conte oraz dewelopera Sama Yam. Pozwala ona na bezpośrednie finansowanie artystów. Twórca zakłada konto na platformie, a jego fani mogą przekazywać mu miesięczną darowiznę. W 2017 na stronie zarejestrowanych było 50000 twórców, a w ciągu roku w ich ręce wpadało 150 mln dolarów. Konkurencyjne serwisy nie potrafiły przyciągnąć nawet ułamka takiej ilości twórców. Jednak teraz w 2020 okazuje się, że Patreon może zbankrutować, a do sytuacji przyczynił się wyrzucony z platformy komik. Jak do tego doszło?

Obecne problemy Patreona rozpoczęły się w 2017 roku. W ramach walki z tzw. mową nienawiści Patreon zaczął banować niektórych twórców. Część z tych decyzji budziła zdziwienie, gdyż platforma nie usuwała użytkowników za złamanie regulaminu na platformie a za zachowanie całkowicie poza nią. Jeśli napiszemy nienawistny post na Twitterze, portal ten może nas zbanować, jednak jeśli popełnimy jakieś przestępstwo poza platformą (np. bójka, czy włamanie), nie spowoduje to usunięcia naszego konta. Patreon wyszedł z innego założenia i uznał, że każde zachowanie twórcy czy użytkownika platformy, zarówno na niej, jak i poza nią może spowodować zamknięcie konta. Na fali nowego regulaminu z Patreona usuniętych zostało wielu prominentnych twórców. Kilku odeszło też z własnej woli, w ramach buntu przeciw polityce firmy. Większość z nich przeniosła się na konkurencyjną platformę Subscribe Star. Spowodowało to jej rozkwit i malutkiej strony z kilkoma użytkownikami Subscribe Star stała się nagle całkiem poważną alternatywą dla crowdfundingowego giganta.

Twórca strony – Jack Conte w wywiadzie bronił decyzji portalu i twierdził, że Patreon będzie się przyglądał zachowaniom użytkowników na także poza platformą i odpowiednia na nie reagował. W ten sposób dochodzimy do 2019 roku. Niejaki Owen Benjamin – aktor, komik i prawicowy aktywista został usunięty z platformy za mowę nienawiści (szczegóły nie zostały podane). W dzisiejszych czasach podjąć walkę z gigantem rynku jest ciężko, gdyż internetowe platformy chronione są specjalnymi zapisami (sekcja 230) i własnym regulaminem pozwalającym na niemal bezkarne banowanie użytkowników. Mimo wszystko Owen postanowił walczyć z niesłusznym jego zdaniem banem.

Patreon, jak każda platforma ma warunki korzystania z usługi. Jeden z nich zabrania użytkownikom zbiorowego pozywania platformy. Zamiast tego, zgodnie z kalifornijskim prawem użytkownicy muszą stosować tzw. arbitraż. Oznacza to rozstrzygnięcie sporu przez niezależną firmę. Teoretycznie zabezpiecza to Patreona przed dużymi pozwami zbiorowymi, jednak kryje się w tym haczyk. Koszta jednego postępowania arbitrażowego mogą wynieść nawet i 10000 dolarów a pozywana firma musi je uregulować z góry.

Patreon wyrzucił więc Benjamina, a ten wszczął postępowanie sądowe. Dodatkowo namówił do pozwu swoich fanów. Zgodziło się na to 72 z nich. Reakcja Patreona była ostra – firma wytoczyła fanom Benjamina powództwo wzajemne. Innymi słowy, Patreon zaskarżył swoich własnych użytkowników. Dodatkowo Patreon po cichu zmienił warunki korzystania z usługi. Nowe warunki stwierdzają jasno, że w przypadku sytuacji spornych opłaty prawne ponosi użytkownik, a nie portal.

Owen benjamin podczas podcastu Joe Rogan
Owen Benjamin

Problem w tym, że zmiany te zostały dokonane po fakcie, co skrupulatnie odnotował sędzia. A prawo jak wiemy, nie działa wstecz. Ma to gigantyczne reperkusje, gdyż każdy z użytkowników wyrzuconych z platformy przed pojawieniem się nowych zapisów, może skarżyć platformę według zapisów starego regulaminu. Oznacza to, że 72 fanów Benjamina może teraz wystąpić o arbitraż, za który zapłacić będzie musiał Patreon. Jednak to nie wszystko. Okazuje się, że mogą tego dokonać także użytkownicy wyrzuceni dużo wcześniej. Wspomniałem tu o czystce dokonanej w latach 2017-2018. Każdy ze zbanowanych w tym czasie twórców, może teraz namówić swoich fanów do pozywania Patreona i za każdą z tych indywidualnych spraw Patreon będzie musiał zapłacić. Mówimy tu o setkach a może nawet tysiącach fanów. Mnożąc to przez koszt każdego arbitrażu, oznacza to gigantyczne kwoty. Wyjścia z sytuacji są dwa. Albo Patreon znajdzie dodatkowe źródła finansowania (pożyczki, inwestycje), co pozwoli przetrwać burzliwy okres, albo przerzuci część finansowych zobowiązań na użytkowników (podwyższanie opłat za korzystanie z serwisu), co będzie oznaczać exodus artystów na konkurencyjne platformy. Obie sytuacje brzmią nieciekawie zarówno dla crowdfundingowego giganta jak i dla artystów, dle których jest on jedynym źródłem utrzymania.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *