Super Mario Bros to jedna z najsłynniejszych gier wszechczasów. Jej niesamowita grywalność stała się motorem napędowym sprzedaży konsol Nintendo, a sympatyczny wąsacz został jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci z gier komputerowych. W 1993 istniało już siedem tytułów opartych o markę i wszystkie były uwielbiane przez graczy. Jednak o ile pod względem grywalności gry z cyklu Super Mario były perfekcyjne, tak historia w nich opowiedziana była niemal pretekstowa. Zły król Koopa, razem ze swymi wojakami napadł na muchomorowe królestwo i zmienił wszystkich mieszkańców w betonowe bloczki. Dodatkowo porwał księżniczkę Peach, córkę władcy muchomorowego królestwa i zarazem jedyną osobę, która może odwrócić zły czar. Na pomoc księżniczce wyrusza hydraulik Mario. Po licznych starciach z żołnierzami Koopy udaje mu się pokonać złego króla i uwolnić księżniczkę. Koniec. Teraz pozostaje pytanie, jak z takiej prostej historii, stworzyć półtoragodzinny film?
Zadania tego podjął się nie byle kto, bo sam Roland Joffé — twórca dwóch Oskarowych filmów: Misja i Pola Śmierci. Prawda, że reżyser filmu o ludobójstwie i zbrodniach wojennych to idealny kandydat do nakręcenia adaptacji gry w klimacie baśni? Joffe spakował się i pojechał do Japonii, aby przekonać włodarzy Nintendo do swojego dosyć szalonego pomysłu. Po dwóch wizytach i dziesięciu dniach oczekiwania, w końcu doczekał się spotkania z prezesem Nintendo i przekonał go do swojej wizji. Z prawami do postaci Mario wrócił do Stanów, aby poszukać scenarzysty. Do projektu udało mu się zatrudnić zdobywcę Oskara — Barry’ego Morrowa. Okazało się to dużym błędem. Morrow napisał poważny dramat o braciach Mario odbywających egzystencjalną podróż, podczas której kolejne przygody były katalizatorem ich zmieniającej się relacji. Joffe odrzucił tę wersję. Kolejni scenarzyści: Jim Jennewein i Tom S. Parker napisali satyrę na filmy baśniowo-przygodowe. Jak sami twierdzą ich praca przypominała nakręconego wiele lat później Shrecka. Ta wersja także została odrzucona. Międzyczasie trwał nabór reżysera i odtwórców głównych ról. Reżyserem na krótko został Greg Beeman, jednak porażka jego ostatniego filmu doprowadziła do zwolnienia go. Fotel reżysera zaoferowano Haroldowi Ramisowi — twórca słynnego Ghostbusters, jednak ten mimo fascynacji grami o przygodach sympatycznego hydraulika, odmówił. W tym samy czasie trwały castingi. Do roli Mario rozważani byli: Dustin Hoffman, Arnold Schwarzenegger, Michael Keaton i Dany DeVito. W końcu rola przypadła Tomowi Hanksowi. Producenci jednak sobie przypomnieli o występie Hanksa w Fajerwerkach próżności, czyli jednej z największych klap finansowych w historii i Hanks utracił rolę. Na jego miejsce wybrano Boba Hoskinsa. Oprócz niego obsadzono Johna Leguizamo w roli Lugiego i Dennisa Hoopera jako złego dyktatora Koopę. Na reżysera, a w sumie reżyserów wybrano małżeństwo: Rocky’ego Mortona i Annabel Jankel. Byli oni reżyserami teledysków, a ich największym sukcesem było zdobycie nagrody Emmy za czołówkę programu muzycznego oraz wykreowanie postaci Maxa Headrooma — pierwszego „wirtualnego” prezentera. Mniej więcej w tym samym czasie wyklarowała się wizja przyszłego filmu. Super Mario Bros miał być wzorowany na mroczno-baśniowej twórczości Tima Burtona połączonej z lekką rozrywką w stylu Wojowniczych żółwi ninja. W końcu zatwierdzono „ostateczną„ wersję i rozpoczęły się zdjęcia, jednak to był dopiero początek problemów produkcyjnych.
65 milionów lat temu gigantyczny meteor uderzył w Ziemię, powodując zagładę dinozaurów. Potężna energia wyzwolona podczas impaktu, spowodowała utworzenie alternatywnej rzeczywistości do której trafiła część dinozaurów. Dinozaury z alternatywnego świata, równolegle do ludzi przeszły swoją ewolucję i zmienili się w humanoidalną rasę. W normalnej rzeczywistości, poznajemy parę głównych bohaterów – braci Mario. Luigi Mario zakochuje się w pięknej pani paleontolog – Diasy. Niestety pewnego dnia zostaje ona porwana przez dwóch przestępców, a będący tego świadkami Luigi i Mario próbują jej pomoc. Porywaczami okazują się wysłannicy dyktatora Koopy, który probuje odzyskać posiadany przez nią fragment meteorytu, mogący połączyć oba światy. Podążając za porywaczami bracia Mario przedostają się do innego świata…
Jak widać, twórcy niemal całkowicie odeszli od oryginalnej historii. Było to ryzykowne zagranie, gdyż już na wstępie alienowało część fanów gry. Jednak mimo tego, nikt nie spodziewał się aż takiej porażki całego projektu. Film na całym świecie zarobił 20 mln. z blisko 50 mln. budżetu. I to mimo wielkiej kampanii reklamowej i megapopularnej gry, na której tytuł bazował. Jakie były tego przyczyny?
Na pewno nie pomogły miażdżące recenzje. Słynny krytyk filmowy, Roger Ebert, stwierdził, że Super Mario Bros to najgorszy film 1993. Jednak największymi krytykami filmu okazali się jednak sami aktorzy. Bob Hopkins nazwał pracę przy filmie “pierd&^%$m koszmarem” i “najgorszą rzeczą”, którą zrobił. W bardzo brutalnych słowach skrytykował też małżeństwo reżyserów. W podobny tonie wypowiadali się Leguizamo i Dennis Hooper. Hooper skrytykował także ciągłe dokrętki, które rozwlekły okres zdjęciowy z planowanych 5 do 17 tygodni. Leguizamo natomiast stwierdził, że on i Hoskins przez większość czasu na planie upijali się, gdyż nie mogli znieść atmosfery panującej na planie. Napięta atmosfera spowodowana była ciągłymi konfliktami na linii reżyserzy-studio co z kolei przekładało się na konflikty reżyserzy-aktorzy. Pierwszy konflikt spowodowany był naciskami wytwórni, aby nakręcić bardziej rodzinny film, podczas gdy reżyserzy chcieli więcej mroku, a drugi ciągłymi zmianami scenariusza, do tego stopnia, że niektóre sceny były przepisywane na kolanie, tuż przed ich nakręceniem. Dodatkowo mimo całego chaosu, który powodował, że aktorom nawet nie chciało się uczyć na pamięć swoich dialogów, reżyserzy byli bardzo wymagający, albo jak powiedział Hoskins “upierdliwi”. Roland Joffe wspomina, że odwiedzając plan, był świadkiem spotkań między reżyserami a aktorami, na których omawiane były w najmniejszych detalach sceny mające zaledwie kilka linijek dialogu. Filmu nienawidzą też sami reżyserzy. Morton wspomina, że oryginalna wizja była inna, ale kiedy dekoracje były już wybudowane, studio zaczęło dodawać sceny z niepasującym do reszty filmu dziecinnym humorem . Reżyser skrytykował też Dennisa Hoppera, ale na końcu stwierdził, iż mimo tych wszystkich przeszkód film i tak jest zadowolony z końcowego rezultatu. Co ciekawe wszystkich narzekań na scenariusz i reżyserię, film zebrał też pewne pochwały. Chwalono bardzo zaawansowane jak na swoje czasy efekty specjalne, muzykę zespołu Roxette oraz aktorstwo, szczególnie w wykonaniu Hoskinsa.
Jak widać, wina za zły odbiór Super Mario Bros jest przerzucana z ręki do ręki, niczym gorący ziemniak i w zależności od tego, której strony posłuchamy, możemy odnieść wrażenie, że to druga strona zawiniła. Prawda jednak leży pośrodku. Gdyby film konsekwentnie trzymał się obranej na początku drogi, o którą tak walczyli reżyserzy, mielibyśmy film jeszcze bardziej oderwany od oryginalnej marki, ale prawdopodobnie lepszy. Potwierdzają to sami aktorzy, których właśnie scenariusz zachęcił do podpisania kontraktu. Skrypt ten miał mieć post apokaliptyczną atmosferę, w stylu Mad-Maxa lub Blade Brunnera. Cała oś fabuły miała toczyć się wokół rodzinnych więzi, gdzie starszy brat miał być kimś w rodzaju figury ojcowskiej dla młodszego. Jeszcze większym problemem jest fakt, iż cała zmiana koncepcji nastąpiła na kilka dni przed rozpoczęciem zdjęć. Po prostu kilku producentów zwyczajowo odwiedziło plan filmowy, aby obejrzeć dekoracje i uznali, że im się to nie podoba. Ponieważ nie było ani pieniędzy, ani czasu na zmianę dekoracji, radosny rodzinny film miał zostać nakręcony w bardzo posępnych lokacjach.
Zawinili też sami reżyserzy. Mimo iż zdawali sobie sprawę, że stoją na przegranej pozycji, nie byli zainteresowani żadnymi ustępstwami i uporczywie wciskali swoje własne pomysły, niemalże sabotując film. No bo skąd pomysł na scenę z barem ze striptizem w filmie dla dzieci? Nie pomagało także niemiłe traktowanie podległej im ekipy. Napięcie w końcu narosło do tego stopnia, że agent reprezentujący reżyserów musiał osobiście ich usunąć z planu pod koniec zdjęć. Kiedy doszło do edycji filmu, reżyserzy nawet nie zostali do niej dopuszczeni. Ponad pół godziny materiału wylądowało w koszu. Szkoda że nikt nie wyciągnął wniosków i do dziś na planach wielu filmów pojawiają się takie same problemy.
Teraz pora na niepopularną opinię: osobiście lubię ten film. Owszem, są w nim sceny z głupkowatym humorem, a aktorstwo Denisa Hoopera w swoim przerysowaniu ociera się o żenadę, jednak film ma też w sobie coś beztroskiego. Takie guilty pleasure. No i ciężko wyobrazić sobie lepszy wybór do sportretowania postaci Mario niż Bob Hopkins (chociaż fani Rona Jeremy’ego, się pewnie ze mną nie zgodzą). Niestety jestem w mniejszości, gdyż większość krytyków, uważa ten film za dno. Jednak mimo wszystko film ma też swoich fanów, czego dowodzą kolejne wydania na DVD i Blu-ray. Super Mario Bros Doczekał się nawet sequela w postaci komiksu. Znajdziecie go tutaj.
Jak widać, pierwsze spotkanie świata gier z filmowym nie wyszło do końca po myśli twórców. Super Mario Bros zawiódł. Jednak nie odstraszyło to innych chętnych. Kolejna adaptacja gry, pod tytułem Double Dragon, pojawiła się zaledwie rok później.