Nowe przygody Pana Samochodzika znana też pod tytułem Pan Samochodzik i Kapitan Nemo, to piąta część przygód detektywa-amatora pracującego dla Ministerstwa Kultury i Sztuki. Tym razem nasz ulubiony bohater wyrusza nad Jeziorak celem odnalezienia zatopionej niemieckiej ciężarówki. Wycofujące się wojska niemieckie przy pomocy ciężarówek wywoziły bezcenne eksponaty z polskich muzeów. Podczas przeprawy przez zamarznięte jezioro Jeziorak, lód pękł i ciężarówka zatonęła. Pan Samochodzik nie wie gdzie, natomiast wie, że od niedawna pewne przedmioty, które powinny znajdować na dnie jeziora, zostały wprowadzone do obiegu przez tajemniczego „człowieka z blizną”. Tomasz postanawia spędzić swój urlop na Jeziorakiem, czekając na pojawienie przeciwnika, który na pewno będzie chciał wydobyć resztę zatopionego transportu. Niestety nad jeziorem grasuje gang młodocianych chuliganów oraz tajemniczy kapitan Nemo, który na własną rękę wymierza im sprawiedliwość. Tomasz oczywiście zostaje wciągnięty w wir tych wydarzeń.
Nowe przygody Pana Samochodzika wywołują mieszane uczucia. Po kryminale, dwóch powieściach drogi i wariacji na temat nawiedzonego dworu, otrzymujemy…no właśnie, ciężko tą książkę jakoś zakwalifikować. Niby mamy poszukiwanie skarbu, ale tak naprawdę w skarb ten jest tylko MacGuffinem. 90% książki poświęcone jest wydarzeniom nad jeziorem, które momentami są ciekawe, ale nie mają nic wspólnego z głównym wątkiem. Nawet sam motyw odnalezienia skarbu, jest mało satysfakcjonujący. Tomasz, którego największą bronią zawsze była inteligencja w tej części nie grzeszy rozumem i mając mnóstwo informacji w ręku, wciąż nie potrafi sobie uświadomić, do czego może służyć pewna mapa.
Nienacki w każdej książce starał się poruszyć inne wątki i znaleźć inny temat przewodni. Mieszając ze sobą fakty historyczne z fikcją, tworzył bardzo zgrabnie napisane i wciągające powieści. Tutaj jednak skupił się na temacie, o którym nie miał zielonego pojęcia – Nienacki wziął na warsztat trudną młodzież. O ile da się opisać miejsca w których się nawet nie było, o tyle nie da się opisać skomplikowanego zagadnienia młodych ludzi z problemami, szczególnie kiedy ma się bardzo jednowymiarowe myślenie na ten temat. W wyobraźni pana Nienackiego chuligani rozrabiają…bo lubią rozrabiać. Po prostu. Ciężko jakoś uwierzyć w grupkę chłopaków, którzy przybywają nad jezioro wyłącznie po to, aby zakłócać innym wypoczynek. Mapa łowisk wpadła w ich ręce przypadkiem. Więc, jaki był ich plan – przyjechać nad jezioro i ukraść owcę? Motywacje rozchodzą się w szwach niczym stare ubranie. W ogóle cały ten motyw nie pasuje do przygód Tomasza – poszukiwacza skarbów, mierzącego się z przestępcami-dżentelmenami. Dialogi, są oczywiście jak zawsze zabawne, ale te używane przez młodzież trącą sztucznością. Dla równowagi trzeba przyznać, że opisy okolic, w których dzieje się akcja są bezbłędne. Jak zawsze mamy galerię barwnych postaci, z których najbardziej wybija się pan Anatol. Postać jest przerysowana do granic możliwości, jednak czy każdy z nas nie zna takiego pana Anatola? To przecież nasz sąsiad, który przy każdym spotkaniu, nas probuje o czymś pouczyć. To ten wujek widywany dwa razy do roku na rodzinnych uroczystościach, który zawsze ma jakieś mądrości w zanadrzu. To ta osoba na forum dyskusyjnym, która przyłapana na błędzie, będzie szła w zaparte do końca. Kto wie, może w każdym z nas siedzi taki mały Anatol.
Czy Nowe przygody Pana Samochodzika to książka zła? Bez wątpienia nie, choć do czołówki Samochodzików nie należy. Zabrakło poszukiwania skarbów i ciekawostek historycznych. Nie zaszkodziłoby też spuszczenie z dydaktycznego tonu. Książka plasuje się gdzieś pośrodku stawki. Na szczęście był to tylko chwilowy zanik formy, bo kolejna odsłona to niezwykle udany Pan Samochodzik i Fantomas.
Ciekawostki
Muzeum w E. to oczywiście muzeum w Ełku. Motyw ciężarówek jest dosyć prawdopodobny, gdyż w wielu jeziorach i rzekach odnajdywane są zatopione ciężarówki. Niemcy podczas wycofywania się zatapiali je celowo, aby nie wpadły w ręce wroga. Natomiast sam wątek zaginionego transportu kosztowności, nie jest zbyt realistyczny. Pamiętajmy, że akcja dzieje się pod koniec lat 60., mniej niż 30 lat od zakończenia wojny. Wiele osób by pamiętało o tamtych wydarzeniach i Tomasz nie musiałby polegać tylko na posunięciach przeciwnika.
O spinningu jako dyscyplinie sportowej i sztuczkach opisywanych w książce nie znalazłem żadnych informacji. Spinning był i jest używany tylko do łowienia ryb. Sytuacje, w których Kapitan Nemo używa spinningu jako broni też ciężko brać na poważnie. W pewnej scenie Nienacki pisze, że Czarny Franek dostaje w brzuch z ciężarka na ryby „aż się zgiął”. Każdy kto widział ciężarek rybacki, tylko się uśmiechnie pod nosem. Wielkość i waga takiego ciężarka nawet mocno rzuconego byłaby porównywalna do rzucenia kogoś małym kamykiem.
Filmik pokazuje spinning w akcji. Jak widać nie jest to groźna broń, chyba że chcielibyśmy komuś wybić oko.
Nowe przygody Pana Samochodzika to ostatnia książka, w której spotkamy Wilhelma Tella. Pozostali harcerze się nie pojawiają.
Pan Samochodzik i Fantomas – krótka recenzja i kilka ciekawostek
Warto dodać, że w postać Marty (jednej z bohaterek książki) nosi cechy pani Alicji, wieloletniej przyjaciółki autora 🙂