Phantasmagoria 2: A Puzzle of Flesh – recenzja

Pierwsza część Phantasmagorii okazała się gigantycznym sukcesem finansowym. Włodarze Sierry postanowili kuć żelazo, póki gorące i szybko wydać kontynuację największego sukcesu w historii firmy. Powstała w niecały rok później Phantasmagoria 2: A Puzzle of Flesh miała być kolejną częścią z planowanej antologii horrorów. Twórczynię pierwszej gry, Robertę Williams, zastąpiła Lorelei Shannon, która wcześniej pracowała przy serii gier przygodowych King’s Quest. O ile Roberta pisząc scenariusz do jedynki, brała przyspieszony kurs horrorów, przez pół roku oglądając wszystkie kultowe filmy z tego gatunku, tak jej następczyni mogła przystąpić do pracy bez jakichkolwiek przygotowań. Sama będąc autorką wielu makabrycznych powieści i wielką fascynatką gatunku horroru, miała solidne przygotowanie. Ba, oprócz pisania powieści autorka jest założycielką klubu posiadaczy…karawanów. Tak, istnieje taki klub a sama Lorelei sama ma w swojej kolekcji kilka rzadkich okazów. Dzięki swojej nietypowej pasji wydawała się ona wymarzoną autorką do napisania kolejnej części interaktywnego horroru. A jak wyszło? No cóż, tym razem zamiast gry w stylu klasycznej powieści grozy o nawiedzonej posiadłości, dostajemy thriller psychologiczny z dużą dozą erotyki.

 

Curtis Craig próbuje powrócić do normalnego życia, po pobycie w szpitalu psychiatrycznym. Od czasu opuszczenia ośrodka wszystko mu się dobrze układa. Ma ładne mieszkanie, pracę w dużej korporacji farmaceutycznej, dobrego przyjaciela i śliczną dziewczynę – jednym słowem żadnych zmartwień. Niestety wkrótce ktoś zabija jednego z pracowników firmy, a Craig zaczyna mieć różnego rodzaju koszmarne wizje. Powoduje to, że główny bohater zaczyna kwestionować swój zdrowy rozsądek i podejrzewa, że ma nawrót choroby psychicznej.

phantasmagoria 2 recenzja

Pod względem oprawa graficznej Phantasmagoria 2 to spory postęp. Zrezygnowano z blue screenu na rzecz prawdziwych lokacji, co powoduje, że wyświetlana grafika jest o wiele lepsza, a postacie nie odcinają się tak mocno od scenerii jak w pierwszej części. Podniesiono też rozdzielczość filmików. Widać też o wiele lepsze użycie efektów specjalnych. Sceny śmierci inspirowane były filmem Siedem i faktycznie widać, że autorzy przyłożyli się do tego aspektu. Aktorsko jest o wiele lepiej niż w oryginale. Paul Morgan Stetler grający Curtisa jest dużo lepszym aktorem niż Victoria Morsell z jedynki. Oczywiście trzeba pamiętać, że jest to wciąż tylko poprawny poziom gry aktorskiej z jakiegoś serialowego procedurala puszczanego wieczorem na Polsacie 2, a nie z Oscarowego filmu. Muzyka jest w nieco innym klimacie niż w poprzedniej części. Zamiast chorałów gregoriańskich i rocka usłyszymy industrialne motywy, które dobrze budują klimat. Szkoda tylko, że w grze nie ma utworu, który by nam się mocno wbił w pamięć.

Postać kontrolujemy za pomocą prostego interfejsu typu point-and-click. Przedmioty są przechowywane w dolnej części ekranu. W prawym dolnym rogu mamy ikonkę oglądania przedmiotu w powiększeniu. Służy ona także do łączenia przedmiotów, jeśli zajdzie taka konieczność. Po wyjściu z danego budynku pokazuje nam się mapa z dostępnymi lokalizacjami, które można odwiedzić, więc nie musimy za każdym razem oglądać tej samej animacji przemieszczania się. Opowieść podzielona jest na pięć rozdziałów. Ze względu na odważne sceny dla dorosłych, dostępna jest opcja cenzorska, która pokazuje pewne scenki w mniej dosadnych ujęciach.

Historia jest intrygująca i dobrze poprowadzona, jednak końcówka skręca w rejony, które nie każdemu graczowi muszą się spodobać. Dwie trzecie gry to horror psychologiczny, a końcówka przypomina kiczowate science fiction. Gra bardzo mocno zagłębia się w tematykę ostrego seksu. Od bardziej tradycyjnego, poprzez sado-masochistyczne gierki aż do sceny wyjętej rodem z Oczy Szeroko zamknięte Kubricka. Aktorka Monique Parent grająca dziewczynę Curtisa była w tamtym czasie królową filmów erotycznych i twórcy wykorzystali jej potencjał. Scena łóżkowa z jej udziałem to prawdziwa uczta dla męskiego oka. Chociaż scen seksu jest sporo i każda wydaje się ostrzejsza od poprzedniej, trzeba przyznać, że podejście do tematyki seksu jest bardzo dojrzałe, nie mamy wrażenia, że oglądamy jakiś zapychacz, który ma podnieść sprzedaż gry. Nawet wątek homoseksualisty Trevora został potraktowany, tak jak powinien, a należałoby tu nadmienić, że w 1996 roku geje w filmach byli na ogół pokazywani w raczej humorystyczny sposób. Nadmierna gestykulacja, dziwaczny piskliwy głos, charakterystyczne wywracanie oczami i kobiece gesty były normą w ich portretowaniu. Tymczasem Trevor to normalny gość, który po prostu umawia się z facetami. A jeszcze będąc przy temacie, wypada wspomnieć, że główny bohater jest biseksualny i trochę leci na swojego kolegę, co też w tamtych było novum w grach komputerowych.

  Wszystkie gry ze Spidermanem - lata 1982-1992

Jako gra przygodowa Phantasmagoria 2 to przeciętniak. Gra jest bardzo liniowa i brak w niej inteligentnych zagadek. Czasami rozwiązania są absurdalne. Nie możmy wyjść z domu, bez portfela. Gdzie on jest? Wpadł pod tapczan. Każda logicznie myśląca osoba by go po protu odsuneła, albo użyła czegoś długiego (np. kij od szczotki). Tymczasem my musimy użyć do tego…szczura. Takie rozwiązanie pasuje bardziej do gier typu Monkey Island. Na szczęście większość zagadek nie jest aż tak absurdalna. No, może z wyjątkiem końcówki, gdzie musimy ze sobą kombinować pewne przedmioty w bardzo nieintuicyjny sposób. A finałowa łamigłówka po prostu zahacza o absurd. Jest nielogiczna i nieintuicyjna a na dodatek nie ma co do niej żadnych wskazówek zawartych gdziekolwiek w grze. Oliwy do ognia dodaje fakt, że po tylu latach gra wciąż nie do końca naprawiona i zwiesza się. Całą grę można ukończyć w około 5-7 godzin, ale gdybyśmy wiedzieli co robić i przewijali scenki, mogłaby ona zająć kilkanaście minut. Zamiast wprowadzić jakieś zagadki aby gracz się nie nudził, twórcy na siłę rozwlekli filmiki, dzieląc je na mniejsze sekcje. Weźmy przykładową scenę rozmowy w restauracji. Po kliknięciu osoby siedzącej z nami przy stoliku przechodzimy do filmiku z rozmową. Po kilku zdaniach filmik się wyłącza i musimy ponownie kliknąć tą osobę, aby kontynuować. Takie sztuczne dzielenie filmików na mniejsze segmenty jest irytującym zabiegiem. Parafrazując pewien stary polski film – jest za mało gry w grze.

Phantasmagoria 2 gra
Jedna z szalonych wizji Curtisa

Phantasmagoria 2 niestety nie odniosła sukcesu poprzedniczki. Recenzje były raczej przeciętne, a finansowo gra ledwo wyszła na swoje. Lorelei w późniejszych wywiadach twierdziła, że jej oryginalny scenariusz był o wiele lepszy, niestety z powodów budżetowych spora jego część została okrojona. Podobno z tego powodu opuściła ona branżę gier. Bardzo szkoda, gdyby seria przetrwała, mielibyśmy dziś coś wyjątkowego – antologię horrorów w stylu filmowym, każda z innym scenariuszem i bohaterami. Trochę jak serial American Horror Story. Niestety z powodu słabej sprzedaży trzecią część anulowano już na etapie przedprodukcji.

Phantasmagoria 2 to gra średnia, która zaczyna bardzo dobrze, ale im bardziej zagłębiamy się w nią, tym więcej wychodzi z niej problemów. Mimo poprawy w wielu aspektach technicznych oraz mniej przewidywalnej fabuły posiada ona największy z błędów gier, które próbują naśladować film – słaby scenariusz. Potencjał był, niestety został zmarnowany. Na dodatek, za duże skupienie poszło w stworzenie z tego widowiska, a za małe na rozbudowanie aspektu grywalnego. Całkiem możliwe też, że zadziałał tutaj zwykły postęp, w końcu w 1996 na arenę wkraczały tytuły oparte na grafice 3D, które przy pomocy akceleratorów wyglądały obłędnie, a gry FMV już się trochę przejadły. Gracze byli zahipnotyzowani grami takimi jak Quake czy Tomb Raider, gdzie najważniejsze były: trójwymiarowa grafika na akceleratorach i dynamiczna akcja, a gra przygodowa, w której klikamy na różnych przedmiotach i oglądamy rozmawiające osoby, nie zapewniała tego.

Phantasmagoria – recenzja gry z 1995

 

 

Jeden komentarz

  1. „nie ma w niej utworu, który by nam się mocno wbił w pamięć”?!

    To chyba żart, albo autor nie dotarł do końca gry, gdzie na napisach końcowych leci kawałek „Rage” Garrego Spinreada: https://www.youtube.com/watch?v=cz3jTR9gJ14

    Najlepszy kawałek jaki słyszałem w grze komputerowej! Do dziś zdarza mi się go słuchać – zakochałem się w nim od pierwszego usłyszenia. Dla mnie jest wybitny.

    „There is no room in my heart for forgiveness now, there is only room for rage…”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *